Rozdział I // rok pierwszy

28 2 6
                                    

Pierwszy września w Anglii przywitał ulewny deszcz, ogromne szare chmury przykrywały błękit nieba. Ludzie mocniej naciągali kaptury i rozkładali parasole, aby ochronić się przed pogodą.

— To tutaj.

Lily Evans zatrzymała się za plecami swojego przyjaciela, Severusa Snape'a. Rozejrzała się wokół, ale nigdzie nie zauważyła peronu o numerze 9 i ¾.

— Coraz bardziej mi się to nie podoba – stwierdziła pani Evans, nerwowo rozglądając się po stacji.

— Wszystko będzie w porządku — próbowała pocieszyć ją pani Snape, jednak mama Lily rzuciła jej lodowate spojrzenie.

Powiedzieć, że rodzice Lily nie byli zadowolona, że ich córka jedzie do nieznanej im szkoły, nie wspominając już o tym, że jest to szkoła magii, było wielkim niedopowiedzeniem.

— Musimy iść — ponaglał ich Severus.

Jego mama uśmiechnęła się do syna i objęła go ramionami, po czym pocałowała w czubek głowy.

Lily stała obok i z zazdrością patrzyła na tę chwilę czułości. Rodzice dziewczyny stali obok, wciąż z niezadowolonymi minami.  Dziewczyna nie potrafiła zliczyć, ile razy pokłóciła się z nimi, odkąd otrzymała list z Hogwartu. Jednak najbardziej bolała ją nieobecność Petunii. Jej siostra całkowicie się od niej odsunęła.

— Chodźmy — powiedział Severus, łapiąc ją za nadgarstek.

Lily popatrzyła na rodziców ostatni raz, wciąż mając nadzieję, że może jednak ją przytulą. Była to jednak złudna nadzieja.

— To na pewno się uda? — zapytała Lily, niepewnie patrząc na ścianę, w której stronę zmierzali.

— Tak.

Lily nie pozostało nic innego niż mu zaufać.

Po chwili King Cross, jakie znała dziewczyna,  zniknęło. Teraz stali na zupełnie innym peronie. Było tu jeszcze bardziej tłoczno. Wszędzie ktoś stał, słychać było  rozmowy, śmiech, krzyki, ale też płacz. Było to trochę przytłaczające.

— Musimy odstawić kufry i znaleźć wolny przedział — powiedział Severus. — Trzymaj się mnie.

Chłopak brzmiał, jakby robił to już tysiące razy, chociaż tak jak Lily, zaczynał swój pierwszy rok. Jednak w przeciwieństwie do dziewczyny, pochodził z częściowo magicznej rodziny.

Lily czuła obawę przed tym, co ją czeka, mimo że Severus o wszystkim jej opowiedział i odpowiedział na każde jej pytanie. Dziewczyna jednak wciąż czuła się niepewnie, tak jakby nie była w odpowiednim dla siebie miejscu.

— Wszystko w porządku? — zapytał ją Severus, gdy włożyli już swoje kufry.

— Tak, możemy wsiadać — odparła Lily i  posłała mu uśmiech.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech, przygotowując się do tego, co ją czeka.

***

James Potter przytulił po raz ostatni swoich rodziców.

— Już nie płacz mamo — powiedział rozbawiony jej wzruszeniem. — Będę do was pisać i wrócę już na święta!

— Wiem skarbie, ale będę tęsknić — odparła Euphemia, głaszcząc go po głowie.

— Spróbuj nie roznieść tej szkoły w pierwszym dniu, dobrze? — zaśmiał się Fleamont, klepiąc syna po ramieniu.

— Dla ciebie mogę poczekać z tym do drugiego dnia — odparł James, a w jego czekoladowych oczach zatańczyły wesołe iskierki.

Państwo Potterowie popatrzyli na siebie i westchnęli głęboko zrezygnowani, chociaż w ich oczach widać było rozbawienie.

Stars around scars || Era Huncwotów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz