Rozdział IV // rok pierwszy

11 2 12
                                    

— Rób to szybciej!

Lily zacisnęła usta i zaczęła jeszcze szybciej poruszać mopem.

Jak zawsze przed świętami odbywały się generalne porządki. Rodzice zaganiali do tego swoje córki, które niechętnie robiły wszystko, co im kazano. Mimo ich posłuszeństwa, w domu od rana słychać było krzyki.

— Petuniu, pomożesz mi rozłożyć obrus? — zapytała Lily siostrę.

Starsza dziewczyna omiotła ją chłodnym wzrokiem i poszła prosto do kuchni. Lily westchnęła. Musiała poradzić sobie sama.

Lily nigdy nie lubiła tego domu. Rodzice nigdy nie okazywali ani jej, ani Petunii żadnych ciepłych uczuć. Wskazywali jedynie błędy i wady. Jednak rudowłosa miała swoją siostrę, która kochała, i która kochała ją. Jednak odkąd Severus uświadomił Lily, kim naprawdę jest, ich relacja stała się chłodna. Była chłodna, ale rozmawiały. Teraz Petunia nie potrafiła naawer na Lily normalnie spojrzeć.

Co jej z bycia czarownicą, skoro przez to straciła siostrę?

Sama świąteczną kolacja wyglądała jak zawsze. Rodzice byli chłodni wobec córek. Komentowali ich zachowanie i to, co jedzą. Szczególnie Lily uwielbiali wytykać, że powinna nakładać sobie mniejsze porcje, ze względu na jej sylwetkę.

Od kiedy Lily weszła do tego domu, nikt nie powiedział jej niczego miłego. Nikt nie zapytał o jej nową szkołę. Nikt nie zapytał jak się czuje.

Kiedy po kolacji pozmywała naczynia, miała zamiar pobiec do pokoju i rzucić się na łóżko, gdzie planowała przepłakać resztę wieczoru. Ale gdy już miała iść, usłyszała pukanie w okno.

— Sev? — zdziwiła się na widok przyjaciela.

— Dasz radę uciec na chwilę? —  zapytał.

Lily zawahała się. Jej mama poszła już do sypialni, z której nie wyjdzie do rana. Ojciec leżał na kanapie przed telewizorem i jeśli jeszcze nie spał, to zaraz pewnie zaśnie. A Petunię nic nie obchodziło.

Tak więc kilka minut później, szli chodnikiem w stronę parku. Usiedli na ławce przed pomnikiem jakiegoś polityka. Śnieg padał coraz mocniej, więc ich ubrania były wkrótce białe.

— U ciebie też słabo? —  zapytała Lily, a on kiwnął głową.

Siedzieli w ciszy przez jakiś czas. Potrzebowali po prostu wyrwać się z domów.  Obydwoje wiedzieli, jak wyglądają ich rodziny.

— Mam co dla ciebie — powiedział Severus, grzebiąc w kieszeni. —  Mm... wesołych świąt.

Chłopak podał jej małe zawiniątko. Lily rozdarła papier i zobaczyła małą przypinkę w kształcie białych lilii. Dziewczyna uśmiechnęła się do Severus i podziękowała mu.

Chłopak wiedział, że Lily uwielbia przypinki. Wielokrotnie zaciągała go do sklepu blisko rynku, gdzie zawsze było ich mnóstwo, a ona mogła je oglądać godzinami.

Chociaż zapomniał o tym, że paradoksalnie Lily nie cierpiała lilii, dziewczyna i tak doceniła gest i wiedziała, że będzie nosić przypinkę każdego dnia.

***

Remus obudził się rano, czując przyjemny zapach dochodzący z kuchni. Chłopak przeciągnął się i usiadł na swoim łóżku. Rozejrzał się wokół. Dziwnie było obudzić się rano i nie zobaczyć swoich przyjaciół. 

Gdy zszedł na dół w piżamie, zobaczył tatę  pijącego kawę przy stole. Jego mama natomiast stała przy kuchennym blacie.

Wszystko było normalne, zwyczajne. Zjedli razem śniadanie i Remus wrócił do pokoju, aby się przebrać. Ojciec poszedł do pracy do ministerstwa, więc został z mamą sam.

Stars around scars || Era Huncwotów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz