Pov Vincent
Otworzyłem oczy, wodząc mimi do okoła próbowałem zorientować się gdzie się aktualnie znajduje. Szpital, to znaczy że mi się nie udało, a no tak ,Dylan mnie wciągnął spowrotem. Będę miał przejebane, tyle planowania na nic, szkoda ale jak to mówią do 3 razy sztuka. Zapewne wsadzą mnie do psychiatryka albo wyślą na przymusową terapię. Popatrzyłem na Willa dostrzegłem w jego oczach szczęście pomieszane ze strachem, zabawne niby tak dwie sprzeczne emocję a jednak potrafią występować razem. Will podszedł do mnie i powiedział do mnie " cieszę się że żyjesz, cieszę się że cie mam " te słowa mnie wzruszyły,ale tylko w środku było to widać, twarz pozostała nadal nie wzruszona.
Po chwili do sali weszli Bliźniacy, którzy rzucili się na mnie i przytulili mnie, mimo że nie odwzajemniam zwykle emocji tym razem oddałem uścisk sam nie do końca pewien dlaczego. Wszyscy cieszyli się na mój widok, oczywiście nie obyło się opierdolu ze strony ojca , ale zdałem sobie sprawę że moje rodzeństwo mnie potrzebuje.
Rodzeństwo posiedziało ze mną do wieczora, a gdy nadeszła pora snu został ze mna tylko William.
- Williamie?
- tak Vincent?
- dlaczego nie pojechałeś z resztą rodzenstwa do rezydencji?
- chyba sobie żartujesz ze mnie, nie zostawię cie samego.
- ale
- Nie , nie ma ale Vinc , wiesz jak ja się bałem, czy pomyślałeś kurwa chodź przez chwilę o mnie , o nas?! Jak my się będziemy czuć z taką stratą?!
Myślisz,że zostawienie mi na głowie organizacji, całego rodzeństwa i Hailie jest zajebistym pomysłem?! Nie , nie jest! Krzycząc to Will płakał.
- nie *szepnąłem*
- nie pomyślałeś bo jesteś pierdolonym egoistą!!! Kocham cię Vincent ale nie postępuje się tak ... *Tym razem płakał i tulił mnie do siebie tak mocno jakby nie widział mnie kilka lat*
- Williamie?
- hm?
- przepraszam,że postąpiłem tak bardzo egoistycznie. Że zostawiłem cię samego z tym wszystkim.
- ehh w pewien sposób cię rozumiem, te wszystkie problemy które cię przytłaczają, rozumiem że próbowałeś od tego uciec, pomogę ci, a teraz idź spać Vinc *szepnął* śpij
- Dobranoc Williamie*odszepł*i zasnąłMisiaczki dzisiaj bardzo krótki rozdział tylko z perspektywy Vincenta , nie zdążyłam napisać nic innego, zamierzam pozwoli kończyć książkę, chce aby miała 12 rozdziałów, taraz pytanie do was ma być szczęśliwe i czy smutne zakończenie?
Piszcie w komentarzach
~wasza moneciara223
CZYTASZ
Niewidoczna depresja czyli życie Vincenta Moneta ( Zakończona)
RandomŻycie z czwórką braci nie jest łatwe, śmieć bliskiej osoby też nie , ale kiedy jesteś najstarszy z rodzeństwa musisz dać sobie radę......