Rozdział 1

1.1K 26 4
                                    

Pov Vincent

Wstałem rano o godzinie 5 czyli jak zawsze, aby wyrobić się przed przyjściem mojego rodzenstwa. Ubrałem się w garnitur i zaczesałem włosy na żel tak mocno aby żaden nawet najmniejszy włosek nie odstawał.
- idealnie * powiedziałem pod nosem* wyglądałem nienagannie czyli jak zawsze, wydaje mi się że moje rodzeństwo nigdy nie widziało mnie w czymś innym niż garnitur.
Zeszłem do kuchni jak codziennie i zrobiłem sobie kawę w moim ulubionym kubku ze star wars , który dostałem jeszcze za czasów życia naszej  mamy . Popijając kawę i przeglądając telefon czekałem na zejście mojego rodzenstwa.
Po chwili w kuchni zawitała Hailie . Hailie chociaż najmłodsza z rodzeństwa to ma w sobie to coś, co sprawia,że wszyscy bez wyjątku wskoczyli byśmy za nią w ogień.
-Dzień dobry Hailie (rzekłem)
-hej Vinc
Po przywitaniu wróciłem do przeglądania telefonu i odpisywaniu ludziom na wiadomości , a było ich dużo, z resztą co się dziwić jak ma się na  nazwisko Monet i jest się najlepszym w swojej branży.
Odpisując na wiadomości czekałem na  świętą trójce, która jak zawsze za śpi i potem będzie biegać po domu jak poparzona aby tylko zdążyć na pierwszą lekcję. Typowa rutyna w rezydencji Monetów .  Tak jak przypuszczałem o 7 30 na dół zbiegła święta trójca i rzuciła tylko krótkie "cześć Vincent" i pobiegli do aut aby zdążyć na pierwszą lekcję. Kiedy wszyscy wyszli do domu wszedł William , drugi z najstarszych braci i mój nie tylko brat ale także wspólnik w interesach . Will jest  z charakteru  wesołym i zabawnym mężczyznom . Właśnie wrócił z porannych biegów i szykował sobie swój koktajl. Szybko się zebrałem i ruszyłem w stronę gabinetu rzucając do Willa tylko
- dzień dobry Williamie
Można uznać to za dziwne ale ja używałem jego pełnego imienia aby dodać powagi moim słowom . Po usłyszeniu odpowiedzi ruszyłem do biura i zacząłem swoją pracę. Po 20 minutach do gabinetu przyszedł William.
-Vincent ?
- słucham?
- Co się dzieje?
- nie dlaczego pytasz?
- jesteś jakiś inny i taki nieobecny ostatnio.
To co w Willu lubię ale czasem i nienawidzę to jego spostrzegawczość, która z wiekiem staję się coraz lepsza.
- Wszystko w porządku, poprostu mam dużo pracy , rzuciłem i zacząłem wypełniać swoje obowiązki, aby tylko nie spojrzeć w oczy willa, który od razu widzi czy ktoś ściemnia czy nie. Po krótkich rozmyślaniach na temat willa wróciłem do pracy.

Pov Will

Po swoim porannym biegu, wróciłem do domu i zacząłem robić siebie koktajl. W kuchni jak zawsze zastałem Vincenta, z którym jak zawsze się przywitałem. Ostatnio wydaje mi się że coś złego dzieje się z Vincentem , już nie spędza z nami tyle czasu ile kiedyś i ciągle siedzi zamknięty w gabinecie. Poszedłem się szybko ogarnąć o również ruszyłem w stronę Gabinetu. Wchodząc do środka zauważyłem że Vincent jest jakiś nieobecny, niby wypełniał papiery ale wyglądał jakby nie był skupiony na tej czynności więc ze zmartwieniem w oczach spojrzałem na niego i rzuciłem tylko
- wszystko w porządku ?
Odpowiedź jaką otrzymałem wcale mnie nie zdziwiła, cały Vincent choćby nie wiem jak źle u niego było,zawsze mówi że jest okej aby nikogo nie zamartwiać. Z biegiem lat nauczyłem się czytać z Vincenta jak z otwartej księgi i śmiało mogłem powiedzieć że wcale nie jest za dobrze. Westchnąłem tylko i zabrałem się za swój zakres obowiązków.

Pov Vincent
Po skończeniu przeglądania papierów ( co dzisiaj wyjątkowo mozolnie mi szło) spojrzałem na zegarek i dostrzegłem że za chwilę powinni do domu wrócić bliźniacy ( czyt. Tony i Shane ) .
Westchnąłem tylko cicho i poszedłem do kuchni po kolejną kawę. Wchodząc do kuchni usłyszałem warkot silników co oznaczało o obecności młodszego rodzeństwa w domu.
Ostatnio nie miałem nawet apetytu , więc na czas obiadu zaszywałem się w gabinecie jak z resztą cały dzień, więc nie było to podejrzane, jednak dzisiaj chyba się nie wykręce   bo William coś zaczął podejrzewać.
Więc chcąc nie chcąc w porze obiadu zjawiłem się w kuchni i wciskałem w siebie na siłę swoją porcję obiadu. Już wiem jak się czuje Hailie gdy zmuszamy ją do jedzenia. Zjadłem swój obiad z wielką niechęcią , podziękowałem i znowu ruszyłem w stronę gabinetu.

Pov Hailie
Dzisiaj obiad wyjątkowo mi smakował więc jadłam go ze smakiem , rozglądałam się po twarzach moich braciach aby zobaczyć czy im również smakuje i gdy spojrzałam na twarz Vincenta dość mocno się zdziwiłam. Niby ten sam Vincent, to samo chłodne spojrzenie ale wydawał się taki jakiś bardzo zmęczony, po chwili wstał i odszedł od stołu w stronę gabinetu, ostatnio przesiaduje w nim tak często że nawet go nie widuję. Ze zmartwieniem na twarzy rzuciłam do reszty rodzeństwa:
-  ej wam też się wydaje że Vincent jakiś nieobecny i taki zmęczony chodzi , nie ma go prawie z nami w ogóle , nawet dawno nikt z nas nie odwiedził biblioteki co już na pewno było dziwne.
- faktycznie, nie widziałem Vincenta po za jego gabinetem od tygodnia nawet na obiady nie przychodził. - rzucił shane

- prawda , pewnie ma dużo pracy jak zawsze .( tym razem powiedział Tony).
Spojrzałam na Willa , on nic nie powiedział co było do niego nie podobne, rzucił mi tylko pocieszający uśmiech i udał się za Vincentem do gabinetu.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić w swoje strony , ale  ja siedziałam tak w kuchni jeszcze jakiś czas i zastanawiałam się co się dzieje z Vincentem.

Pov shane
Hailie miała rację, mówiąc że z Vincentem coś się dzieje, też mnie to męczyło od jakiegoś czasu i zastanawiałem się co się dzieje z moim najstarszym bratem . Mimo że wydawał się taki sam to coś w jego sposobie bycia się zmieniło. Już nie zwracał nam uwagi tak często, czasu z nami nie spędzał w ogóle. Postanowiłem że podzielę się moimi przemyśleniami z Dylanem. Poszedłem więc do tego pokoju i opowiedziałem mu wszystko . Dylan także zauważył dziwne zachowanie naszego brata więc potwierdził tylko moje rozmyślania. Tony, pewnie też się tym przejmuje ale udaje że ma to gdzieś.

Pov Tony
Czyli moje przypuszczenia się potwierdziły, nie tylko ja zauważyłem ogromną zmianę w zachowaniu Vinca , wszyscy ją zauważyli ale nikt nie śmiał spytać Vincenta co się dzieje, jogo wzrok odpychał, czuć było od niego ciągły chłód i pewność siebie. Ale ostatnio jakoś mniej. Wszystko  z pozoru było podobnie, więc co się zmieniło?

Hej przychodzę do was z nową książką mam nadzieję że się spodoba / 1014 słów

Niewidoczna depresja czyli życie Vincenta Moneta ( Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz