Rozdział V

138 2 0
                                    

*Michał*

Po tej akcji na schodkach minął tydzień. Moje relację z Amelią raczej średnie. Praktycznie się do siebie nie odzywamy. Jakoś nie było takiej odpowiedniej chwili żeby pogadać o tym wszystkim. Amelia też często mnie unikała więc szansę żeby szczerze porozmawiać były małe ale dziś postanowiłem, że tak być nie może. Specjalnie będę na nią czekać pod szkołą. Chodzi na dodatkowe zajęcia z chemii więc kończy godzinę później ode mnie. Od Wygnańskiego też wiem , że musiała oddać auto do przeglądu co się dobrze składa bo ja właśnie kupiłem auto. Mam plan zabrać ją do kawiarni i wszystko wyjaśnić.

- To co czekasz tu na nią?- zapytał Szczepan.

- No tak poczekam muszę wszystko wyjaśnić z nią - westchnąłem odpalając papierosa.

- a jak nie będzie chciała ?- zapytał również odpalając fajkę.

- Zmuszę ją do tego- poczułem ten charakterystyczny smak tytoniu, który uwielbiam.

- to ja lecę kochasiu - zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu .

Wywróciłem oczami na jego słowa i wsiadłem do auta. Włączyłem cicho muzykę i w spokoju czekałem aż dziewczyna będzie wychodzić. Po niespełna pół godziny dziewczyna wyszła ze szkoły.  Szybko wysiadłem z auta ponieważ dziewczyna gdy tylko mnie ujrzała przyspieszyła kroku.

- Nie, nie, nie teraz mnie wysłuchasz - chwyciłem dziewczynę za ramię i przywarłem do samochodu.

- To było głupie co zrobiłam, nie chciałam - powiedziała a w jej oczach zauważyłem łzy.

- nie możesz mnie unikać musimy porozmawiać- powiedziałem odchodząc kawałem od dziewczyny - Idziemy do kawiarni na kawę - dodałem z uśmiechem.

Dziewczyna była niezbyt chętna na tą propozycję ale zgodziła się bez zbędnych wymówek. Jechaliśmy w ciszy, w której było słychać tylko dźwięk naszego oddychania i pędzących niewiadomo dokąd samochodów . Zaparkowałem pod wybraną kawiarnią i ruszyliśmy do środka.

- Od kiedy masz auto?- zapytała dziewczyna gdy usiadliśmy przy stoliku.

- Od jakiś 3 dni - powiedziałem podając jej menu.

Ja jak zwykle wybrałem moją owocową herbatę a dziewczyna wybrała kawę. Espresso podwójne.

- To mów Michał co chcesz mi powiedzieć - powiedziała dziewczyna gdy kelner wziął od nas zamówienie i odszedł.

- To co się wtedy zdarzyło nie jest głupie wręcz przeciwnie - powiedziałem.

- To było głupie i nie powinno to w ogóle zajść, to był błąd- westchnęła ciężko.

- Nie, ty tego chciałaś i ja też więc gdzie tu jest błąd ?- zapytałem łapiąc ją za dłoń.

Zauważyłem jak dziewczyna się spięła na mój dotyk.

- Coś nie tak?- zapytałem.

W międzyczasie kelner zdążył donieść nasze zamówienia. Patrzyliśmy sobie w oczy nie odzywając się do siebie. Nie wiem o co jej chodzi i dlaczego tak na wszystko krytycznie patrzy.

- Michał proszę cię daj mi czas - jękła przymykając oczy.

- Tydzień ci nie wystarczył?- zapytałem kąśliwe.

- Co masz na myśli?
- uniosła lekko ton głosu podnosząc przy tym brew.

- Unikałaś mnie przez ten cały tydzień więc chyba miałaś dość czasu na przemyślenia- powiedziałem kpiącym tonem głosu.

- I właśnie dlatego Michał nie możemy być razem - wstała patrząc na mnie wrogo.

Rzuciła na stół pieniądze i wyszła z kawiarni tym samym zostawiając mnie zszokowanego. Nie wiedziałem co zrobiłem nie tak, że dziewczyna wyszła.

* Amelia*

Przez ostatni tydzień miałam kompletny mętlik w głowie. Nie umiałam poskładać żadnej myśli. Prawie zaczęłam przekonywać się do Michała aż tu nagle on dalej mi powód, dla którego mam ochotę w ogóle go nie widzieć. Wiem, że to co się wydarzyło na schodkach jest nie na miejscu ale to był impuls. Ale to co mu wtedy powiedziałam było szczerze. Miło z jegomość storny, że nie wykorzystał tej sytuacji ale teraz dał mi kolejny powód żebym przestała go lubić. I na nowo zaczęła nienawidzić. Szłam zapłakana przez ulice Warszawy. Droga, która zawsze była dość krótka teraz dłużyła się strasznie. Ludzie patrzyli się na mnie dziwnie , ale jak mieli się nie patrzeć. Przecież byłam cała rozmazana i dodatkowo cała czerwona na twarzy. Po dotarciu do domu nie marzyłam o niczym innym niż pójście spać i odcięcie się od moich problemów. Uczyć to się będę później albo w nocy. Teraz mam ochotę iść spać i nie mieć kontaktu z nikim. Wzięłam sobie kieliszek i wino z barku i ruszyłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i otworzyłam butelkę.  Nie wiem po co brałam kieliszek skoro będę pić z gwinta.

- Tego było mi trzeba - powiedziałam sama do siebie gdy poczułam charakterystyczny kwaśny smak.

Po niespełna 20 minutach butelka była już prawie pusta a ja byłam pijana. Jak to dobrze, że nie ma nikogo w domu.

- Halo jest ktoś w domu?- dobrze znajomy mi głos rozniósł.

Kurwa nie zamknęłam na klucz drzwi do domu.  Głos Michała stawał się coraz głośniejszy gdy nagle zamiast krzyków usłyszałam ciche pukanie. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi by je otworzyć. Niezbyt mi to szło. W końcu otworzyłam drzwi i ujrzałam za nimi zmartwionego Matczaka. Wyminęłam go i ruszyłam po kolejną butelkę wina.

- Amelia przecież ty jesteś pijana- powiedział przerażony Michał chwytając mnie za nadgarstek.

I właśnie tym samym wpadłam w jego ramiona.  Patrzyłam w jego oczy będąc zbyt pijana by ocenić sytuację w jakiej się znalazłam. Pociągnęłam go za bluzę i namiętnie pocałowałam w usta.

- Przestań jesteś pijana - oderwał się ode mnie - chodź - wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaniósł do pokoju.

- Michał idź do domu, nie oglądaj mnie w takim stanie - jękłam gdy odłożył mnie na łóżko.

- Zostaje z tobą - położył się obok mnie i przytulił do siebie.

- Michał nie rób czegoś czego będę jutro żałować i tak już za dużo powiedziałeś dzisiaj - wypaliłam nagle nie panując nad tym co mówię.,

- Cii już się nie odzywaj Idź spać- to w jaki sposób bawił się moimi włosami było cudowne.

Próbowałam zasnąć ale fakt , że koło mnie leży chłopak, który bosko pachnie nie dawał mi spokoju.

*Michał*

- Wiesz - zaczęła a ja już się modliłem żeby nie powiedziała czegoś dzięki czemu dobije mnie jeszcze bardziej - cudownie padniesz - dodała na co się mocno zdziwiłem.

- Idź spać proszę cię - nie chce żeby jutro wypominała mi to co się właśnie teraz dzieję.

- kiedy nie mogę - jękła - kiedy leżysz tak obok mnie czuję się jak w raju a nie chce tak się czuć - dodała a ja poczułem , że łapie mnie za dłoń, którą gladziłem ją po głowie i splata nasze palce.

- przeczysz sama sobie - powiedziałem sciskając mocnej jej dłoń nie chcą by ta chwila gdy nasze dłonie są splecione miała się skończyć.

- wiem- westchnęła cicho całując mnie w policzek.

- czemu to robisz?- obróciłem ku niej twarz by móc spojrzeć na nią.

- bo chce ale też i nie chce - przybliżyła się niebezpiecznie do mnie - jutro wróci ta moralna Amelia, która żałuję wszystkiego ale teraz jest ta prawdziwa Amelia, która chyba się w tobie zakochała- dodała łącząc nasze usta w długi i namiętny pocałunek.

5 miesięcy • Michał Matczak •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz