Perspektywa Aizawy
Obudziłem się cały obolały, czułem przeszywający ból w moim prawym łokciu. Przypomniała mi się cała sytuacja jaka sie wydarzyła. Jednak zanim wszystko mogłem na spokojnie przemyśleć, usłyszałem krzyczącego mi do ucha przyjaciela.
-Cicho.- To jedyne słowo, które dałem radę wypowiedzieć, potrzebowałem się napić a mój niezastąpiony przyjaciel, wiedział co jest na rzeczy, dlatego od razu wręczył mi szklankę z zimną wodą. Po jej wypiciu, zamiast otrzymać chwilę spokoju od razu Hizashi zaczął zarzucać moją głowe tak głupimi pytaniami.
-Jak się czujesz?! Co cię boli? Zawołać lekarza? A może chciałbyś się napić kawy, a może teraz lepsza była by herbata? Pytanie czy masz siłę by wstać.. Masz siłe?- wszystkie te pytania przyprawiały mnie o ból głowy.
-Hizashi, jak ma się czuć osoba, która została niemal zabita? Daj mi spokój chcę odpocząć.- Przewróciłem się na drugi bok i próbowałem zasnąć.
-Aizawa my friend, let me help you.. Zawołam lekarza i go powiadomię, że się obudziłes!- Wybiegł z tej sali szybciej niż Iida podczas używania jego qurik..Po kilkunastu minutach czekania, wbiegł Hizashi z szokiem wymalowanym na twarzy, widziałem, że gdy wyszedł jego kolor skóry był ciemniejszy, sam nie wiedziałem co to ma oznaczać ale byłem gotowy usłyszeć niemal wszystko, że nie ma zapasu kawy na zapleczu albo mój śpiwór został skradziony. Jednak jego odpowiedź była zupełnie inna. Byłem pewien, że jakbym aktualnie stał musiałbym usiąść z nadmiaru emocji.
Perspektywa Hizashiego
Nie powiem poczułbym się urażony jakby ktoś mi tak powiedział, jednak wiedziałem, że Aizawa taki po prostu jest. Poinformowałem go o moim wyjściu w celu przyprowadzeniu doktora. W drodze do najbliższego lekarza, który przeprowadzał badania mojemu przyjacielowi, zauważyłem znane mi od małego ciemno fioletowe długie włosy. Nie wiedziałem czy już od zapachu tych wszystkich kroplówek i leków trzeźwo myślę. Jedna gdy tylko ta osoba się odwróciła w moją strone, byłem pewien w 100%, że to nasza przyjaciółka. Niedawała nam żadnych oznak życia po odejściu z U.A., myśleliśmy, że nie żyje, albo zaginęła. Niestety gdy stałem tak w bezruchu, ponieważ szok mnie kompletnie sparaliżował. Musiałem usiąść by na spokojnie przeanalizować sytuację. Aby upewnić się, że to może być Maki wyciągnałem z kieszeni spodni pognieciecione zdjęcie. Widać na nim nas z czasów nauki w U.A., Oboro robił zdjęcie obok niego stałem ja a najbardziej po lewej był Aizawa siedzący na kamieniu. Pomiędzy nami stała niewysoka Maki miała ona 164cm, ciemno fioletowe włosy lekko za ramiona i grzywkę,oraz bardzo ciemne oczy. Porównując dziewczynę ze zdjęcia do kobiety stojącej ok. 20m ode mnie. Gdy próbowałem się wsłuchać rozmowę, jedyne co z niej usłyszałem to naswisko. Nie byle jakie nazwiasko, ponieważ brzmiało ono Nizume, takie same co miała Maki. Nie czekając na nic innego szybko pobiegłem do sali w której leżal Shota. Wbiegłem próbując wziąść głeboki oddech.
-Shota.. tam w holu stoi Maki.- powiedziałem szybko na jednym wdechu. Aizawa spojrzał na mnie z ogromnym szokiem w oczach, gdy tylko to usłyszał zaczął wstawać z łóżka.
-Bestfriend, nie powinieneś wstawać z łóżka zanim lekarz nie przeprowadzi kontrolnych badań. Zacząłem mu tłunaczyć jednak on zdawał się mnie kompetnie ignorować.Perspwktywa Aizawy
Gdy tylko dowiedziałem się, że moja przyjaciółka żyje, a w dodatku stoi w szpitalu gdzie się znajduje musiałem interweniować. Szybko zerwałem się z łóżka, ignorując co mówił do mnie Hizashi. Czując wielki ból łokcia, oraz nogi wsiadłem na wózek, który stał tuż obok mojego łóżka. Nie powiem pchanie tego wózka było dość męczące. Kiedy poczułem, że ktoś mnie pcha, byłem ogromnie wdzięczny. Podziękowałem Hizashiemu za pchanie w myślach. Gdy tylko przywiózł mnie w miejsce gdzie podobno widział Maki, było puste nikogo tu nie było. Spojrzałem na Yamade z mordem w oczach.
-Czyli rozumiem, że nagle wyparowała? Podszedłeś wogóle do niej i powiedziałes by zaczekała?! Naprawde Hizashi powinieneś mieć trochę rozumu jeżeli chodzi o naszą przyjaciółkę!- Może i nie powinienem tak krzyczeć na kogoś kto przy mnie jest od dziecka. Maki była dla mnie bardzo bliska i muszę być pewny, że nic jej nie jest i żyje. Szybko zawróciłem w stronę sali gdzie leżałem i powróciłem do leżenia. Gdy słyszałem, że Hizashi coś do mnie mówi tylko mu odpowiadałem by dał mi spokój i wyszedł.Perspektywa Maki
Pielęgniarki opowiedziały mi co dolega mojej mamie. Jest ona już dość w podeszłym wieku więc takie sytuację mają prawo się zdarzać. Dostała ataku serca, jakimś cudem go przeżyła co było dla mnie niesamowitą informacją. (Wiedziałam, że mam po kimś dobre geny) . Gdy po wyjściu z sali 108 podeszłam do lekarza który przeprowadzał badania mojej mamię, chciałam mu podziękować.
-Proszę Pana! Bardzo chciałam Panu podziękować za pomoc mojej mamie, naprawdę spisał się Pan niesamowicie.
-Oi, oi, oi to nic takiego taka moja praca. Pani Nizume jest naprawdę wytrzymała patrząc na jej wiek. Trzymam kciuki by żyla jak najdłużej.- odpowiedział mi lekarz. Podziękowałam mu jeszcze raz, i gdy już szłam w stronę sali doszło do mnie to znane uczucie niepokoju. Rozejrzałam się po korytarzu jedyne co mi umkneło to kawałek długich blond włosów. Pomyślałam, że może to być jakaś zdesperowana kochanką Lekarza, która się zdenerowała jak tylko zobaczyła, jak dotyka jakąs pacjentkę w celu przeprowadzeniu badań. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że takie sytuacje się zdarzają i może być to prawda. W sali porozmawiałam z moją mamą a po 23 wróciłam do swojego domu.______________________________________
Oto mamy 3 rozdział nie ma on tyle słów ile chciałam by miał, jestem naprawdę ucieszona, z ilości osób, które to czytają bardzo wam dziękuje! Pamiętajcie dawnanie ☆ zachęca mnie do kontynułowania mojej pracy. Miłego dnia!!ps. kolejny rozdział prawdopodobnie pojawi się we wtorek. ❤️
910 słów
CZYTASZ
"𝗡𝗶𝗴𝗱𝘆 𝗻𝗶𝗲 𝗷𝗲𝘀𝘁 𝘇𝗮 𝗽𝗼𝘇𝗻𝗼" 𝗔𝗶𝘇𝗮𝘄𝗮 𝗦𝗵𝗼𝘁𝗮
FanfictionHistoria opowiada o 27 letniej kobiecie, która uczyła się w U.A. wraz z jej przyjaciółmi- Aizawa Shota, Hizashi Yamada oraz Oboro Shirakumo. W trakcie praktyk które Aizawa odbywał z jego przyjacielem Oboro, Oboro został zabity. Od tamtego momentu ni...