Rozdział 5

172 10 26
                                    

Ike fortnajt kid

Zza uchylonych drzwi sypialni obserwowałem jak mój przyszywany brat przeciąga zwłoki swojego ukochanego przez nasz korytarz. Chłopak, który zaraził się gejozą od Kyle'a nawet nie reagował. Kurde, on chyba faktycznie nie żyje. Śmiesznie by było.

Z telefonem w łapie i włączonym nagrywaniem patrzyłem, jak Kyle zastanawia się nad zrzuceniem swojego kochanka ze schodów, po czym zawraca i wlecze go do swojego pokoju. A podobno nie są gejami. Po kilku minutach mój brat wyszedł z pokoju, gotowy na wyjście do szkoły. Kiedy zszedł na dół, wyślizgnąłem się na korytarz i nadal nagrywając każdy swój krok, po cichu wszedłem mu do sypialni. Na pierwszy rzut oka Stana nigdzie nie było, ale nie dam się tak łatwo oszukać. Wszyscy przecież wiemy, gdzie chowają się takie homoseksy.

Wiedziony swoją genialną intuicją podszedłem do szafy i powoli ją otworzyłem. Jak podejrzewałem, znalazłem tam tego gejowego rzygacza. Leżał na samym dnie szafy, skulony na jakiejś bluzie należącej do mojego brata. Jeszcze dycha, pomyślałem, po czym zrobiłem mu zdjęcie i czym prędzej się ulotniłem. Chłopaki nawet się nie zorientują, kiedy zostaną gwiazdami TikToka.

Stan

Nagle wybuchła bomba atomowa i....

Obudziłem się. Otworzyłem oczy i jedyne co widziałem to ciemność. Gdy obróciłem się na bok, mój policzek dotknął wyjątkowo przyjemnego materiału. Chwila... Chyba kojarzę t— Bluza Kyle'a. Tylko ten debil kupuje te bluzy z Chin, które są z tego przyjemnego a zarazem dziwnego materiału.

Po chwili doszedłem do wniosku, że chyba skończyłem w szafie mojego drogiego przyjaciela. No cóż, zawsze mógł mnie wyjebać na zewnątrz. A jego szafa była bardzo wygodna. Uznałem, że poleżę w niej jeszcze chwilę.

Nagle wzięło mnie na poważne przemyślenia. Dlaczego w ogóle Kyle pozwolił mi zostać u siebie w domu? A przede wszystkim co ja tu robiłem? Skoro nie pamiętałem nawet jak się tu znalazłem to musiałem nieźle wypić zeszłego wieczoru...

Zacząłem poważnie analizować czego ja wczoraj tak właściwie dokonałem. Przed moimi oczami mignął obraz otwierania szafki z alkoholem mojego ojca. No to już wszystko jasne, przeszło mi przez myśl.

Ale dlaczego Kyle tak się zachował? Przecież nienawidził, gdy byłem pijany a jednak przyjął mnie do siebie. I to nie wszystko, nawet pozwolił mi przespać się na jego wygodnym łóżku i podjął trud przytargania mnie do swojej szafy. To było bardzo kochane z jego strony. To musiało znaczyć tylko tyle, że mu na mnie zależało. Na tę myśl uśmiechnąłem się lekko do siebie. Muszę się mu jakoś odwdzięczyć... Tylko jak?

Po jakimś czasie leżenia w tej szafie w końcu wpadłem na pomysł. Aleee... Uznałem, że zrealizuję go później. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Ułożyłem się wygodnie na bluzie Kyle'a, zamknąłem oczy i z uśmiechem na ustach poszedłem znów spać. Już nawet miałem gdzieś szkołę i moją matkę. To nie było teraz ważne.

Kyle

Wyszedłem z domu najszybciej jak się da, żeby nikt nie zauważył, że wychodzę bez swojego czarnowłosego kolegi. Miałem tylko nadzieję, że do mojego powrotu nikt nie zorientuje się, że Stan dalej jest u nas w domu. Gorzej będzie, jak jego mama to zauważy i zadzwoni do mojej, czy przypadkiem go nie widziała.

Całą drogę do szkoły, która zdawała się zająć mi mniej niż zazwyczaj, tworzyłem w głowie najróżniejsze możliwe scenariusze, w których nasi rodzice jakoś się dowiadują i mamy przez to przejebane. Ale w sumie bardziej martwiłem się stanem swojego przyjaciela. I o to, jakie konsekwencje będzie musiał ponieść przez to, że po pijaku wbił mi się do domu.

Dalej nie mogłem zrozumieć, czemu aż tak się nim przejmuję. Powinienem się na niego gniewać, już nawet nie przez tę głupią kłótnie, którą przecież to ja zacząłem, ale przez wydarzenia z ostatniej nocy i dzisiejszego ranka. Ale z jakiegoś powodu chyba... nie potrafiłem.

Nie potrafiłem złościć się na niego za to, że po pijaku nazywa mnie dziewczyną. Ani za to, że późnym wieczorem próbował włamać mi się do domu. Ani za to, że zmusił mnie do spania na podłodze, po czym spierdolił się na mnie z mojego własnego łóżka, na którym wcześniej bez pardonu zasnął. Za to, że możemy przez jego alkoholizm mieć kłopoty też nie.

Było mi bardziej przykro, że doprowadza się do takiego stanu, mając tylko 16 lat. Problem z piciem miał już dużo wcześniej, ale chyba nigdy nie było z nim aż tak źle. A miałem przeczucie, że w przyszłości może być tylko gorzej, jeśli teraz czegoś się z tym nie zrobi. Tylko co mogę zrobić ja, skoro nikt nigdy nie bierze mnie na poważnie.

Gdy dotarłem do szkoły, miałem jeszcze dość trochę czasu do rozpoczęcia lekcji. Idąc korytarzem w stronę schodów, minąłem Wendy, rozmawiającą o czymś ze swoją blondwłosą koleżanką.

– Hej, Kyle! – odezwała się Bebe, kiedy mnie zobaczyła. Wendy, która dotychczas stała tyłem do mnie, odwróciła się na słowa przyjaciółki i też się przywitała.

– Cześć, dziewczyny - uśmiechnąłem się, po czym spojrzałem na czarnowłosą. - Wiesz, Wendy, Stana raczej dziś nie będzie w szkole - nie wiedzieć czemu postanowiłem ją o tym uprzedzić, zanim w ogóle zdążyła zapytać.

Kiedy usłyszała imię mojego przyjaciela, delikatny uśmiech znikł z jej twarzy.

– Mhm – mruknęła pod nosem, a jej wzrok kazał mi sądzić, że w dwie sekundy zmieniła zdanie na temat mojej osoby i lepiej by było, gdybym się ulotnił.

– Um, wiesz – zacząłem, chociaż podświadomie czułem, że każdym kolejnymi słowem pogarszam swoją sytuację. Pomocy, przecież ja nic nie zrobiłem. – pisał mi wczoraj, że źle się czuje i...

– Miło, że mi o tym mówisz, Kyle, ale w tej chwili Stan jest ostatnią osobą, która mnie obchodzi - przerwała mi chłodno.

Patrzyłem na nią z niedowierzaniem, nie wiedząc co powiedzieć. Dziewczyna widząc to postanowiła mnie oświecić. Chociaż w tej sytuacji bardziej rozwiać jakieś potencjalne wątpliwości.

– Nie wspominał ci o tym, że zerwaliśmy?

Przez moją głowę przeszło kilka myśli na raz. Nie mogłem powiedzieć, że zupełnie się tego nie spodziewałem, ale myślałem, że ich związek trochę dłużej pożyje. Niby mogłem teraz cieszyć się z tego, że miałem rację i być może Stan teraz będzie spędzać z nami więcej czasu, ale z drugiej strony zadowolenie z nieszczęścia przyjaciela byłoby z mojej strony okrutne. Tym bardziej, że najpewniej to właśnie to wydarzenie sprawiło, że tak się wczoraj upił.

<-------------->

Szybkie ogłoszenie

Niedługo zmieni się tytuł tego opowiadania, najpewniej na "Midnight Hangout Sessions" (ale to dalej tytuł roboczy)

Zaczęliśmy to pisać na totalnym spontanie i dopiero po napisaniu drugiego rozdziału nakreśliliśmy sobie mniej więcej fabułę, do której obecny tytuł już tak dobrze nie pasuje.

(Pewnie zmienimy też okładkę i opis, więc się nie zdziwcie jakby co)

Dziękujemy bardzo za zaangażowanie pod tym aRcYdZiEłEm, oboje mamy parcie na szkło, więc bardzo nas cieszy, że ktoś to czyta XD

(A i prosimy nie robić ekstremalnych challenge'y w oczekiwaniu na kolejny rozdział, nie chcemy mieć niczyich żyć na sumieniu)

Pozdrawiamy

~Fani rudych kaczek

Fun fact: W wersji roboczej nazwaliśmy ten rozdział "closeted Stan (literally)", idk kocham tą nazwę ~ Jacek

&quot;Midnight Hangout Sessions&quot; Stan x KyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz