/4\

205 18 13
                                    

Pov: Tony

Ethan chuj jebany Morales, opluł mnie piwem i wszyscy mieli to kurwa gdzieś. Nikt nawet nie zareagował gdy wstałem od stołu, aby iść się przebrać. Kutas mnie popamięta.

Kiedy dotarłem do pokoju, oczywiście się przebrałem. Nie chciałem wracać na dół, więc usiadłem na łóżku, na którym już wcześniej leżał rzucony tam przeze mnie szkicownik i zacząłem coś w nim bazgrać.
A mówiąc coś mam na myśli siebie wbijającego ostry jak brzytwa nóż, w tą idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową tego chuja, który ku mojej uciesze, kona w męczarniach na moich oczach.

Siedziałem tak podniecając się moim dziełem dopóki ktoś nie zapukał do drzwi. Burknąłem obojętne „Proszę", a tajemnicza osoba weszła do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Uniosłem wzrok znad szkicownika, a to co ujrzałem mocno mnie wkurwiło. Ethan Morales stał przed moim łóżkiem. Miał typ tupet. Wypluł na mnie piwo i jeszcze ma czelność przyłazić do mojego pokoju.
Mimo mojego wysokiego poziomy wkurwienia, postanowiłem grać miłego chłopca.

— Mogę Ci w czymś pomóc? — zapytałem tak miło, jak tylko potrafiłem. Chłopak patrzył na mnie z lekkim zdezorientowaniem, ale w tych jego brązowych oczach, w których niewiadomo dlaczego zakochana była Yeon, dostrzegłem obrzydzenie, pogardę i wyższość. Fiut uważał się za lepszego ode mnie. A ja już chciałem oddać mu moją Jiyeon. Nigdy w życiu. Założę się, że to jebany manipulant.

— Właściwie Tony, to chciałem Cię przeprosić. Głupio mi. Naprawdę przepraszam. Po prostu... — zaczął, a ja patrzyłem na niego wyczekująco.
— Po prostu wkurwiło mnie to, że jesteś takim kutasem. — ŻE CO KURWA?! JA?! JA JESTEM KUTASEM?!?! JA!?
— Zdradziłeś Yeon, a to naprawdę kutasie zagranie, a ona mimo to cały czas o Tobie gadała. — westchnął sztucznie, siadając na brzegu łóżka. Siedział tyłem do mnie, więc mogłem śmiało wyjąć nóż, który trzymałem pod poduszką (tak na wszelki wypadek) i poderżnąć mu gardło.
Nie zdążyłem jednak tego zrobić, bo Ethan złapał za mój szkicownik, wstał z łóżka, a następnie zaczął go chuj przeglądać.

Miałem ochotę się na niego rzucić, ale zachowałem spokój. Do czasu aż ten zakompleksiony szmaciarz dotarł do mojego przedostatniego rysunku, który przedstawiał nagą Choi.
Wtedy kącik jego ust poszybował lekko w górę. Odwrócił zeszyt w moją stronę pokazując mi rysunek.

— Serio stary? — zapytał z kpiną.
— Rysujesz nagą byłą? To serio żałosne. — zakpił i rzucił szkicownik z powrotem na łóżko.
— Cholernie żałosne. Ale nie martw się, nic jej nie powiem, także możesz sobie zostawić ten rysuneczek, żebyś miał do czego zwalić. — znowu ze mnie zakpił. Mój poziom wkurwienia był już maksymalny i ledwo się powstrzymywałem, aby mu nie wyjebać.
— Spoko nie mam z tym problemu. Ty masz rysunkową Jiyeon, a ja mam prawdziwą. 1-0 frajerze. — rzucił uśmiechając się przebiegle, ukazując przy tym górny rząd swoich białych zębów, po czym wyszedł.

Byłem tak wkurwiony, że nie wytrzymałem i zacząłem rzucać wszystkim co tylko miałem pod ręką. Włączając w to felerny szkicownik.
Miałem tego gnoja po dziurki w nosie. Okropnie działał mi na nerwy. Nie rozumiałem jak Yeon mogła z kimś takim być. Nie zasługiwał na nią. Wyjście było jedno.
Musiałem chuja zniszczyć. Ethan Morales jest skończony.

//Pov: Choi Jiyeon//

Wróciłam do gry suki. Mam wykurwiście przystojnego i cholernie seksownego chłopaka, z dużym fiutem. Ethan był zajebisty. Pomyślałam, że mogłabym za niego wyjść.
Pomyślałam tak po raz pierwszy, kiedy kradliśmy portfele, jakimś nadętym dupkom w jakiejś drogiej restauracji. To był dopiero wieczór. Ukradliśmy kilka portfeli, w których było sporo gotówki.

~ Everyone, but not You ~ Tony Monet/Shane Monet Where stories live. Discover now