46

52 1 0
                                    

Nazajutrz gdy szykowali się do wyjścia Darkowi znów zadzwonił telefon. Ania była jeszcze w łazience,  a on pakował swój laptop gdy usłyszał melodyjkę telefonu.  Automatycznie sięgnął do kieszeni i już prawie nacisnął zieloną słuchawkę gdy wzrok prześlizgnął się po wyświetlaczu.  Znieruchomiał na moment widząc nazwisko ojca i odrzucił połączenie.  Już miał zablokować numer gdy Ania wyszła z łazienki wołając
- Jezu już tak późno? Chodzmy bo się spóźnimy.  Schował więc telefon nie blokując narazie numeru.

Wyruszyli w kolejny rejs i wszystko było w porządku.  Pracowali i wieczorami miło spędzali czas z przyjaciółmi nie rozmawiając o weselu.  Jednak ostatniego wieczora podczas kolacji Basia nagle zapytała
- To kiedy wreszcie zostaniesz panią Schulz?
- Dopiero w sierpniu  - odparła Ania z uśmiechem
- Nie,  weźmiemy ślub w marcu  - dodał zaraz Darek,  a Ania spojrzała na niego marszcząc brwi
- Nie w marcu,  przecież mówiłam o sierpniu
- Tak, ale...
- Jakie ale? - przerwała mu ze złością  - Zgodziłeś się na sierpień
- Zgodziłem się....
- Na sierpień! - znów nie dała mu dokończyć  - Mówiłam ci,  że zajmę się organizacją wesela gdy przestanę pracować i wyraźnie powiedziałeś,  zgadzam się.  Oklamałeś mnie!  - krzyknęła wstała od stołu i pobiegła do pokoju
Darek westchnął zrezygnowany i poszedł za nią

Kiedy wszedł do pokoju stała pod oknem z założonymi rękami i tupała nogą.  Była zła, więc podszedł do niej mówiąc spokojnie
- Nie oklamałem cię mała
- Oklamałeś  - upierała się  - Zgodziłeś się na ślub w sierpniu
- Zgodziłem się na wesele
- Przecież to to samo! - krzyknęła oburzona
- Nie mała.  Chcesz mieć duże wesele i będziesz je miała w sierpniu , ale ślub weźmiemy już w marcu, jeszcze przed porodem.
- Ty kompletnie zwariowałeś ! Ślub w marcu,  a wesele pół roku później?!
To idiotyczne
- Nie. W marcu weźmiemy ślub cywilny.  W sierpniu weźmiemy ślub w kościele i urządzimy wielkie wesele
- Wariat ! Kretyn ! Idiota!  - piekliła się  - Teraz bierze się ślub konkordatowy,  a nie oddzielnie cywilny i kościelny
- Nie ma takiego obowiązku.  - starał się mówić spokojnie  - Wiele par jeszcze...
- Nie ma takiej opcji! Nie będę dwa razy wychodzić za mąż! WEŹMIEMY JEDEN ŚLUB! - wykrzyczała akcentując każde słowo
- Nie  - zaprzeczył stanowczo  - Mówiłem, że chcę wziąć ślub przed rozwiązaniem
- A ja mówiłam, że się na to nie zgadzam
- Cały czas mówiłaś o weselu, więc pomyślałem....
- To źle pomyślałeś! Ślub i wesele to jedno i to samo,  przynajmniej dla mnie.! Nie będę robić z tego cyrku!
- Wiele par tak robi  - zaciskał zęby,  żeby nie krzyczeć
- Ale nie ja! Ja chcę....
- A to co ja chcę juz się nie liczy?
- Liczy się i doszliśmy do porozumienia
- W kwestii wesela owszem.  Poszedłem na kompromis
- To nie jest żaden kompromis,  ja się na to nie zgadzam! Albo weźmiemy ślub jak należy w sierpniu,  albo wcale
- Ale ty się już zgodziłaś wyjść za mnie
- Ale nie w marcu
- Nie było mowy o dacie,  ale przyjęłaś oświadczyny.  Ten pierścionek na palcu chyba coś znaczy prawda?
Ania była już tak wściekła,  że zaczęła zdejmować pierścionek z palca więc ostrzegł ją
- Jeśli go zdejmiesz nie włożę ci go na palec poraz drugi
- Nie wyjdę za ciebie ty uparty dupku  - syknęła zła i zdjęła pierścionek po czym wysunęła rękę w jego stronę trzymając go w palcach
Zabolało go to i chwilę patrzył na nią ze smutkiem, aż powiedział
- Jeśli mi go oddasz to będzie koniec Aniu
Nic nie odpowiedziała choć łzy zakręciły jej się w oczach i nadal trzymała wysuniętą dłoń.  Wysunął więc i swoją mówiąc
- Naprawdę tego chcesz? Wyjdę i już nie wrócę
Pierwsza łza spłynęła po policzku ale położyła pierścionek na jego dłoni.

Poczuł się jakby wbiła mu nóż prosto w serce i jeszcze przekręciła.  Aż zrobiło mu się słabo,  ale duma mu nie pozwoliła błagać by wzięła go z powrotem.  Zamknął więc dłoń i odwrócił się do drzwi.  Jeszcze nim je otworzył miał nadzieję,  że go zatrzyma, przytuli i powie że to żart.  Jednak nic takiego się nie stało więc nacisnął klamkę i wychodząc szepnął
- A mówiłaś,  że kochasz
- Ty też !  - krzyknęła jeszcze za nim i się rozpłakała

Darek spokojnie zszedł na dół do restauracji. Nie był zły, był zraniony . Przyjaciele siedzieli jeszcze przy stole i rozmawiali,  ale kiedy usiadł umilkli i patrzyli na niego.  Położył pierścionek na stole mówiąc
- I to by było na tyle
Wszystkich kompletnie zatkało.  Patrzyli na skrzące się w świetle szafiry i własnym oczom nie wierzyli
- Zerwaliście? - Gabi pierwsza odzyskała glos i  zapytała z niedowierzaniem
- To ona ze mną zerwała
- Nie wierzę- wydusiła Basia
- To uwierz,  pierścionek leży na stole jak widzisz nie ma go na palcu
- Wam obojgu kompletnie odwaliło  - Janusz pokręcił głową
- Jesteście nienormalni  - wkurzył się Bartosz  - Ta miłość wam na mózg padła czy jak? Jedna kłótnia  i to o  taką błahostkę  i zaraz koniec? Porąbało was?
- Powiedziała,  że za mnie nie wyjdzie i oddała mi pierścionek  - odparł wzruszając ramionami
- I ty to mówisz tak spokojnie? - dziwiła się Gabi
- A co mam rzucać talerzami? Coś by to zmieniło?
- Nie zależy ci na niej? - Basia patrzyła na niego marszcząc brwi
- Oczywiście, że mi zależy,  ale nic na siłę.  Kocham,  ale bardzo mnie zraniła
- To niewiarygodne  - Gabi była w szoku  - Przecież ona świata poza tobą nie widziała.  Jak to możliwe? A co z dzieckiem?
- Nie wiem, mam nadzieję,  że pozwoli mi je czasem widywać
- Idę do niej! - krzyknęła Basia, wstała gwałtownie od stołu i pobiegła na górę

Przy stoliku zapadła cisza. Darek miał już wszystkiego serdecznie dość.  Chciał się położyć i zasnąć i najlepiej obudzić się rano z nią wtuloną w niego.  Może to tylko zły sen? Może rano okaże się,  że żadne zerwanie nie miało miejsca? Westchnął zrezygnowany i wstał od stołu.  Poszedł do recepcji,  wynajął sobie oddzielny pokój i położył się na łóżku tak jak stał w mundurze.  Miał gdzieś, że rano będzie wymięty,  nic go już nie obchodziło.  Leżał obracając w palcach pierścionek z szafirami i myślał o Ani.  Przez całą noc nie zmrużył oka

Ania też tej nocy nie spała.  Basia została z nią w pokoju bo widząc jak bardzo jest załamana bała się zostawić ją samą.  Rozmawiały,  wypytała Anię o co tak właściwie poszło i nie mogła zrozumieć, że z powodu niedogadania się w sprawie daty zakończyli związek. 
- To absurd Ania.  Co za różnica kiedy weźmiecie ślub?
- Dla mnie duża.  Zawsze marzyłam o dużym weselu
- Z tego co pamiętam nigdy nie zamierzałaś wychodzić za mąż  - przypomniała jej na co na chwilę Ani zabrakło słów
- Ale wiele się zmieniło,  właściwie wszystko  - powiedziała po chwili  - On też chce wesela, ale nie umie zrozumieć, że tego nie da się zrobić w dwa miesiące
- Ale w pół roku by się dało.  Moja kuzynka tak zrobiła i....
- Ty wiesz jak ja będę wyglądać za pół roku? Nie chcę iść do ślubu z brzuchem
- To lepiej się rozstać?
- On tak zdecydował  - powiedziała i znów zaszlochała.

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz