Rozdział 12

9.3K 322 200
                                    

                                           ♛ ♛ ♛ ♛
             Rozdział dwunasty

W życiu nie można się niczego spodziewać, bo często rzeczy idą zupełnie inaczej, niż się tego spodziewasz.

To głównie dlatego życie jest nieprzewidywalne.

Skończyliśmy wreszcie lekcje i ruszyliśmy na zewnątrz, w kierunku parkingu, gdzie zaparkowany był samochód, Charliego. Cóż ja i Lizzy, jeszcze swojego prawka nie mamy, więc to on jest naszym prywatnym szoferem.

Całe szczęście przez resztę dnia nie wpadłam na Caleba oraz na resztę ich diabelskiej paczki. Chyba odpuścili mi?

A może szykują coś gorszego?

Cóż, teoretycznie mogłabym zgłosić to dyrektorowi lub nauczycielowi, a nawet moim rodzicom, jednak wiem do czego oni są zdolni i nawet gdybym to zrobiła.. To jestem pewna, że nie skończyłoby sie to dobrze.

Gdy wyszliśmy na świeże powietrze, zauważyłam, że przyjaciel nagle się zatrzymał i zaczął się drapać po karku. Jego ruchy były nerwowe, a na jego twarzy malowało się wyraźne napięcie.

To u Charliego rzadki widok, więc razem z Lizzy się zdziwiłyśmy.

— Co jest grane? - zapytałam.

— Em.. No ten tego.. - zaczął sie jąkać. - Bo.. jest taki mały problem.

Mały, to u niego inaczej duży problem.

— Jaki?

— No.. zrobiłem coś głupiego.

No i wszystko jasne. Pytanie tylko jak bardzo głupiego. Coś czuję, że będzie źle.

— Co zrobiłeś? - zapytała Lizzy, marszcząc brwi.

W chwili gdy staliśmy i oczekiwaliśmy na odpowiedz Charliego, usłyszeliśmy głośny pisk opon. Przeniosłam w tamto miejsce swój wzrok, a tam dostrzegłam auto mojego taty.

Moje oczy rozbłysły zdziwieniem, a serce zaczęło bić szybciej. Co on tu do cholery robi?

— No właśnie to jest ten problem - wydukał z napięciem.

— Powiedziałeś mu? - podniosłam wysoko brwi. - Czyś ty zgłupiał?

— Powiedziałem, to przesadzone słowo. Ja tylko napisałam tacie, ale dostałem wiadomość, która brzmiała jak twój tata, więc chyba miał..jego telefon. No i tak wyszło, że przyjechali tu w chwilę.

Przecież to jest koniec świata.

Podeszliśmy bliżej, a wkrótce znaleźliśmy się tuż obok auta. Gdy spojrzałam na nie, nagle poczułam subtelny dotyk na swoich policzkach. To tata chwycił je delikatnie w dłonie, obserwując mnie uważnie.

— Amayo, zrobili Tobie coś? Cokolwiek? Dotknęli lub..

— Nie, tato. Wszystko dobrze, możemy jechać do domu - powiedziałam z pozornym uśmiechem.

— Nie, nie ma opcji. Charlie, który to Diego?

Zmarszczyłam brwi.

Charlie wskazał miejsce gdzie stała ich trójka. Moje oczy dosłownie się rozszerzyły w momencie, gdy tata zaczął iść w ich kierunku.

Spojrzałam na Wujka Marcusa, by znaleźć w nim choć odrobinę pomocy, ale on zaczął sie śmiać.

— To będzie wpierdol - zaśmiał sie, a po chwili zacisnął usta w wąska linie patrząc na nas. - Znaczy po pupie. Nie mówić waszym matkom.

Desire Revealed Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz