VIII

1K 27 4
                                    

Spojrzałam w oczy chłopaka, a ten zjechał na moje usta i zaczął niebezpiecznie się przybliżać. Nie miało to tak wyglądać.

- co robisz..-wyszeptalam czując jego dłonie na swojej talii.

- ja? Absolutnie nic. A ty? Co robisz Olivio?- również wyszeptał i się uśmiechnął.

- chciałam ci cos powiedzieć.

- co takiego Olivio?

- wybaczam ci..-.powiedziałam a chłopak się znowu uśmiechnął. Chciałam się odsunąć, bo alkohol podpowiadał mi nieprzyzwoite rzeczy, ale chłopak przyciągnął mnie bardziej do siebie i położył rękę na moim karku.

Nie wiedziałam co się działo w tym momencie. Gabriel przycisnął mnie do siebie, i w tym samym momencie drzwi od mojego domu się otworzyły. Odsunęłam twarz od chłopaka bo na więcej mi nie pozwolił. Jego dotyk aż parzył moją skórę. Wzrok Victora i Arona tymbardziej.

- Gabriel?- usłyszałam głos Victora.

- co braciszku?

- puść ją.- Starszy chłopak powiedział a młodszy to wykonał. Nie wiem czemu Gabriel tak bardzo słucha się swojego brata i chyba nie chce wiedzieć.

- Zrobił ci coś?- spytał podchodząc do mnie.

- nie.. nie.-zaprzeczyłam. Czy można by nazwać to "krzywdą?" Przecież, to tylko pocałunek. Który zainicjował Gabriel.- spokojnie, wszystko okej.

Ale czy tak było naprawdę?

Chłopacy chwilę pogadali na osobności po czym wyszli bez pożegnania. Czułam szum w głowie spowodowany alkoholem. Wiedziałam że w ostatnim czasie za dużo piłam, a nawet nie miałam ku temu powodu.

Mimo Że nie było jakoś bardzo późno, poprosiłam arona aby został i poczekał na Addison i tatę, podczas mojej drzemki.

Nie ogarnialam się. Po prostu dopadło mnie zbyt duże lenistwo. Położyłam się w dzisiejszych ubraniach do łóżka i zamknęłam oczy.

- no dawaj Olivia.- zachęcał mnie David poraz kolejny tego dnia.

- nie..nie chce.- wymruczalam.

- no dawaj.- mruknął wyciągając mały kryształ na ekran mojego telefonu.- jeśli mnie kochasz to wyciągniesz Livio.

Lubiłam jak mnie tak nazywał. Znowu zmiękłam. Znowu uległam, i to tylko przez to pierdolone przezwisko, które dała mi mama.

Spojrzałam zamglonym wzrokiem na białą długą kreskę i chwyciłam stu dolarowy banknot, który był zwinięty w rulonik.

Czułam się lepiej. Chłopak wiedział, i chciał mi pomóc. Wiedział co zrobić po stracie ważnej osoby. Wiedział że to mi pomoże. Zawsze pomagało. Trzy dni temu, po kłótni z Celine też pomogło. Ulżyło mi, więc czemu teraz miało być inaczej?

Oparłam swoją głowę o zagłówek kanapy i próbowałam opanować kołotające i przyśpieszone serce. Spojrzałam na Davida, który się do mnie uśmiechnął, po czym sam zażył kolejna dawkę.

- kocham cię Livio.- mruknął, i przybliżył się do mnie aby mnie pocałować.

Tak bardzo chciałam odlecieć, ale nie umiałam. Szybko odsunęłam się od blondyna i wybiegłam z salonu. Już po chwili byłam w łazience z głową nad sedesem. Zwróciłam wodę z swojego żołądka. Nie przełknelam dziś nic poza tabletkami przeciwbólowymi i wodą.

Mając uwieszoną głowę na ramieniu spojrzalam w wodę, która chciałam spłukać.  Zauważyłam czerwona wodę. Nawet nie poczułam, kiedy krew zaczęła spływać z mojego nosa. Przyłożyłam papier i przeczekałam aż krwawienie ustąpi.

YOU ARE DIFFERENT THAN YOU THOUGHT.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz