XVII

17 2 3
                                    

- Oczywiście. Najlepiej wyprzeć się wszystkiego co was łączy.- mruknął.- Ale ty też wcale nie jesteś lepsza, pokłóciliście się, a ty zamiast to wyjaśnić, zareagować inaczej, poszłaś do łóżka z jakimś typem!

Victor chyba nie czuję się za dobrze. Rzadko kiedy krzyczy, a tymbardziej na mnie. Chyba serio odjebalam maniane.

Westchnęłam, wiedząc że chłopak ma stuprocentową rację. On jest dorosły a my jesteśmy dziećmi, przynajmniej mentalnie.

- i co? Znowu nic nie powiesz?

- a co mam powiedzieć?- sapnęłam. - albo inaczej, co chcesz usłyszeć?

Obróciłam głowę w kierunku blondyna. A on wpatrywał się w wodę za mną. Dziwny stan, wygląda jakby biły go jego własne myśli.

- czy ta noc z, z, z tym matthewem coś znaczyła?- zająkał się. Chyba zależy mu abyśmy żyli ze sobą w zgodzie.

Ale jak dobrze że mi nie.

Obleśne.

- lepszym pytaniem będzie, jeśli skierujesz je do swojego ukochanego braciszka, który od kilku dni albo tygodni rucha się z tą pokraką.- zaśmiałam się. - może zamiast szukać problemu we mnie, poszukaj go tam, gdzie jest najbliżej, z tego co wiem, spotykają się u was w domu, więc zamiast wpierdalac się w moje łóżko, wejdź w łóżko Gabriela. Żebyś przypadkiem nie został wujkiem.- uśmiechnęłam się kąśliwie. Wiem że jetem na wygranej pozycji.

Chwyciłam w rękę torebkę, a potem wstałam i ruszyłam przed siebie. Nie reagowałam na prośby victora, abym pojechała z nim.

Wiem, że moje zachowanie jest strasznie głupie, ale co mam zrobić jeśli Gabriel kogoś ma, a ja nie, przez co wyglądam jakbym to ja przegrała.

Po godzinnym spacerze, dotarłam do domu. Odłożyłam buty do szafki w przedpokoju, zauważając damską parę butów i płaszcz.

Przystanęłam słysząc szepty. Było zdecydowanie więcej osób niż zamieszkiwało.

- dzień dobry Olivio.

- o. Hej.- przywitałam się grzecznie, rozglądając się po gościach w naszym domu. W moim domu.

- czekaliśmy na ciebie. Za chwilę będzie kolacja.- kiwnął tata.- gdzie byłaś?

Spojrzałam w dwie pary identycznych tęczówek, ale tylko jedne oczekiwały wyjaśnień.

- spotkałam się z kolegą. Zjedliśmy na mieście więc nie jestem głodna. Życzę udanego posiłku i wieczoru.- kiwnęłam głową z uśmiechem, zamierzając się ulotnić.

- z jakim kolegą?- spytała Addie, spoglądając na Gabriela, który miał zaciśnięte dłonie na widelcu.

- z Matthewem. Chodzi do naszej szkoły- uśmiechnęłam się.- jego tata to pojeb, ale syna ma udanego.

- Oliwia.słownictwo.- upomniał mnie Daniel.

- a tak, przepraszam. Chciałam powiedzieć, że jest drastycznie podobny do Gabriela.- mówiłam z pełną powagą patrząc na wszystkich pokolei zatrzymując się na Gabrielu.- rozumiecie, nasz nowy dyrektor, czyli tata matta ma totalnie z głową, stąd to podobieństwo. Robi problem każdemu, chociaż sam prowokuje i tworzy z igły widły. Nienawidzę takiego zachowania.

Powiedziałam delikatnie uśmiechając się na sam koniec. Wszyscy zamilkli. Patrzyli na swoje talerze, w ten jebany szczun odważył się chcieć coś powiedzieć.

- a, tato, chciałam z tobą porozmawiać, a teraz jest do tego idealna okazja.- splotłam dłonie na brzuchu.

- jesteś w ciąży?

YOU ARE DIFFERENT THAN YOU THOUGHT.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz