15. Zakład

1.8K 49 5
                                    

- Panienko - słysze kogoś.
Kręce głową.
- Musi pani wstawać do szkoły - mówi ponownie.
Aa no tak wczoraj była ta cholerna impreza.
Otwieram oczy.
Mam na sobie ten sam outfit co wczoraj.
Czuje resztki makijażu na swojej twarzy.
Jezu tak się upić.
- Dobrze już wstaje, dziękuje a wie może pani czy sprzątaczki już posprzątały? - pytam. Wczoraj zdążyłam zamówić sprzątaczki na rano.
- Tak, wszytko jest posprzątane a śniadanie czeka na dole - odpowiada i wychodzi z pokoju.
Jest godzina 6:15 o 7 :30 jest po mnie Nathan jeśli on pójdzie do szkoły , zaraz się dowiem. Wczoraj Matt i Nathan trochę przesadzili więc nie wiem czy którykolwiek się pokaże w szkole, bo wszyscy to widzieli.
Mocna impreza i tyle.
I jeszcze tan Matt na koniec. Nie nie mogę o tym teraz myśleć. Idę się kąpać.

Wykąpałam się i dowiedziałam się że Nathan nie jedzie do szkoły więc mój szofer zawiezie mnie i Sami. Jestem zdziwiona że Sami idzie do szkoły. Podejrzewałam że zrobi wszytko żeby nie iść ale dziś będzie w szkole pewnie mocno się działo więc woli isc zobaczyć drame.

Świetnie, czyli muszę sama się uporać z Mattem.

Stoje przed lustrem i patrzę na siebie.
Rozpuszczone wymuszone proste włosy.
Podkrążone oczy.
Spieszchnięte usta.
Mały nos.
Długie nogi.
Talia.
Grube uda.
Średnie piersi.
To ja.
A i boli mnie głowa, jakże bym mogła zapomnieć?

Dziś jest zimno i pada deszcz.
Postanawiam ubrać czarne dżinsy z wysokim stanem. Nie obcisłe.
Do tego czerwony długi rękaw ale odsłania mi trochę brzucha i ma duży dekolt.
Czerwono czarne jordany. Złote kółka na uczy. Jakieś pierścionki i jakieś naszyjniki złote. Moje paznokcie mają się dobrze ale za kilka dni idę na nowe. Muszę pogadać z Sami jakie zrobić.
Wyglądam trochę jak stara ja ale w chuj ulepszona. Nigdy bym nie założyła takiego dekoltu i ogólnie koloru czerwonego.
Makijaż zrobiłam sobie trochę mocny żeby ukryć to że mam kaca.
Korektor, brązer, róż, puder, rozświetlacz, rzęsy i dziś zrobiłam sobie kreski czarne.
Wyglądam dobrze.
Mogę iść.
Biorę torbę do ręki i ide na dół.
Na dole jest kilka pań i czeka na mnie śniadanie.
Jem jajecznicę i pisze do Sami że za 10 minut będe.
- Gdzie Michel? - pytam.
- Już czeka, panienko - odpowiada jeden a z pań.
Michel to jeden z moich kierowców.
Racja, auto czeka.
- Dzieńdobry Panienko - mówi Michel.
- Dzieńdobry Michel- odpowiadam.
Jedziemy w ciszy pod dom rozdzeństwa.
Ich dom jest duży, mniejwięcej taki jak mój.

****

Właśnie wysiadamy z auta z Samantą.
Wszyscy pewnie więdzą o imprezie.
Wiecie co mnie zastanawiało?
Jak Flynn mógł nie wiedzieć kim jestem.
Każdy tu zna Matta a teraz i mnie.
I każdy tu wie że z Mattem byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i że jestem z Nathanem. Dziwne mi się to wydaje ale może poprostu mnie nie poznał albo nie było go w szkole? Nie widziałam go ani razu w tym roku. Nieważne.
Na blogu gdzie piszą o naszej szkole było już wszytko opisane na temat bójki.
Ten blog jest bardziej dla uczniów bo są tam opisane nie za przyjemne akcje.
Tam jest to tak opisane jakby oni bili się o mnie czy coś tego typu. To jest poprostu śmieszne. Osoby w komentarzach pisali że pobili się o to ze Matt nazwał mnie puszczalską. Kurwa jak on może mówic takie żeczy a potem mi mówić że jestem słodka. On na wszelki taki był najpierw mówi jedno a robi drugie. Żałosne. On jest żałosny.
- Wyglądasz dziś ostro - mówi do mnie Sami jak wchodzimy do szkoły.
- Trzeba pokazać kto tu żądzi - odpowiadam.
Sami ma na sobie czarną spódniczke i szary top. Sami kocha spódniczki to już zauważyłam. Ja też lubię ale dziś jest za zimno. Znaczy ona pewnie ma rajstopy ale no wiecie chciałam założyć spodnie.

Jest 2 lekcja. Matematyka.
Mój znienawidzony przedmiot.
Matthew zawsze mi pomagał przed testami ale teraz cóż nie pomoże mi już.
Dziś jest czwartek za w poniedziałek jest kartkówka. Nie zdam. Może Nathan coś ogarnia.
Siadam w przed ostatniej ławce z Sami. Emma siedzi przed nami z jakąś jej przyjaciółką.
Lekcja się zaczeła.
- eejj - szepcze Emma.
- Co? - pyta Sami.
- No bo ja zawsze namawiałam Sophi na to ale ona się nie zgadzała, może ty ją przekonasz? Na dołączenie do chillrliderk? - pyta Em. O nie znowu ten temat.
Sami piszczy.
- Panno Miller! - upomina ją nauczycielka.
- przepraszam - mówi już cieszę Sami.
- Tak tak tak - mówi Sami o Em.
- Nie - odpowiadam stanowczo.
- Wiesz jak im padnie szczęka jak się dowiedzą że jesteś w czillrliderkach? Sophi taak proszę. Myślałam że już nie ma miejsc więc cię nie pytałam ale jak Emma mówi że tak to tak tak tak Sophi proszeeee - jęczy Sami.
- Nie - odpowiadam.
- Nie chcesz dopiec Julie? - pyta Emma.
Siedze cicho. To jest akurat dobry argument. Co teraz. Ale problem jest taki chillrliderki są często na treningach siatkarzzy. A tam jest ten chłopak co mnie zaczepiał na imprezie. On chyba myśli że ja jestem z Mattem. Nie wiem. Ale wsumie tak jest Nathan więc nic mi się nie stanie.
Nathan dołączył do dróżyny nawet bez emilinacji. Narazie nie jest kapitanem ale za niedługo są wybory.
- Okej - mówie wreszcie bo dziewczyny cały czas na mnie patrzyły.
Emma i Sami piszczą.
- Dziewczyny ! - krzyczy pani.
- Przepraszamy - mówią równocześnie.
- Załatwie wam miejsca - mówi Emma.
- Co nasza workowa dziewczyna chce być w chillrliderkach? - słysze ten głos. Długo go nie słyszałam.
Charles Roy. Oczywiście.
- Aż tak ci przykro że to ty nie jesteś w chillriderkach? - odpowiadam mu.
- Haha, śmieszne, podobno wczoraj ciekawa impreza u ciebie była - mówi Roy.
- Wszystko co że mną związane jest ciekawe, ciebie nie było na imprezie, coś się stało że nie przzyszłeś czy strach cię obleciał? - pytam wścipsko.
Charles morduje mnie wzrokiem.
- Myślisz że jak pokażesz wszytkim że jesteś bogata i wrócisz z chłopakiem i Z wyglądem jak dziwka to wszyscy cię polubią? - mówi dalej.
- A co? Zazdrosny że mnie wszyscy lubią a ciebie nadal nikt? - pytam.
- A i twoja siostra ma na sobie dziś taką samą spódniczkę jak ja miałam 2 dni temu. Powiedz jej że wygląda jak dziwka - mówie i mrógam do niego.
- Przeszkadxam wam? - pyta nauczycielka.
- nie pani profesor - odpowiadam.

Resztę lekcji Charles siedział cicho.
Samanta aż mnie uściskała że tak go zmiażdżyłam.
- W poniedziałek kartkówka, pamiętajcie! - krzyczy pani jak już wszyscy wychodzą z klasy.
- Ej Sami Nathan ogarnia matme? - pytam ją.
- Nie, nienawidzi tego - mówi.
- Kurwa - klne pod nosem.
- A co? - pyta.
- nie nic - odpowiadam.
Sami też jest słaba z matmy tak samo jak Emma.
Nie znam nikogo kto jest dobrym z matmy, cóż chyba muszę się sama nauczyć tego.
- Wogóle Emma pochwal się Sami z kim znowu kręcisz - mówie.
- Co? Z kim? Czemu ja o tym nie wiem! - krzyczy Sami.
- Całowałam się wczoraj z Denisem - mówi cicho Emma.
- Aaaa!!! Jesteście razem ? - pyta.
- Sami oni tak zawsze, nie zliczę ile razy oni się już całowali - mówie.
- Sophi - upomina mnie Emma.
- Może dziś z nami siąść? - pyta mnie Emma.
Patrzę na Sami. Przytakuje.
- Tak ale sam - mówie z naciskiem na ostatnie słowo. Nie mam ochoty siedzieć przy jednym stole z tym kretynem.
A tak wogóle to widziałam dziś go raz. Czyli przyszedł. Ma lekko rozwaloną wargę i łók brwiowy.

Jesteśmy już na stołówce. Siedze koło Emmy a koło Emmy Denis. Obok Denisa Asher a Sami właśnie poszła po coś do jedzenia.
- Gdzie twój chłopak Soph? - pyta mnie Asher.
- Kaca ma - odpowiadam.
- I zostawił cię żebyś sama poszła do szkoły jak jest tu Matt? - pyta z drwiną.
- Umiem sobie sama poradzić, pozatym nie widziałam się dzisiaj z nim i nie mam tego w planach - mówie z uśmiechem.
- No to jak nie ma tu ani Nathana ani Matta to.. - zaczyna i przybliża się do mnie.
- Fuuu Asher! - krzyczę.
- Żartuje żartuje, Przecież Matt by mnie zabił - mówi. Ale dopiero po chwili orientuje cię co powiedział.
- Znaczy Nathan tak.. Nathan - poprawia się.
Patrzę na niego dziwnie.
Emma i Denis rozmawiają sobie Sami. A bardziej flirtują niż rozmawiają.
Wogóle co dziwne od początku tego tygodnia nie widziałam Matta z żadną dziewczyną.
Ogólnie Z tego co wiem to Matt przeprosił Emmę że nazwał ją zdrajczynią bo Denis go prawie tam zabił.
- Aaa Sophi - mówi Asher. Przesunoł się już na swoje miejsce.
- Twój plan chyba się nie powiedzie - mówi.
- Który? - pytam.
- A ile masz planów Soph? - słysze ten głoś. Odrazu drętwieje.
- Kilka, ale dla twojej wiedzy w żadnym nie uwzględniam ciebie, więc było by miło gdybyś odszedł z tąd - mówie bo Matt stoi koło wolnego miejsca obok mnie.
- Nie jestem miły - mówi i siada kołomnie.
Patrzę ja niego z mordem w oczach.
- Serio masz psyche po powiedzeniu mi že jestem puszczalska siadać przy tym samym stoliku? - pytam z wyrzutem.
Nie powiem zabolało mnie że tak mnie nazwał , pomijając to że jeszcze nigdy tego nie robiłam.
- Miałem powiedzieć co o kimś sądze w jednym słowie - tłumaczy się Matt.
- To chyba myliłam się i nie jesteś dobry z matematyki skoro nie wiesz ile go jest 1 - mówie.
Matt parska.
- A teraz koniec tych czułości i wypierdalaj z naszego stolika - mówie już poważniej.
- Nie ma szans, siedzisz z moim kumplem a tu nie ma twojego chłoptasia więc korzystam - mówi.
Cała stołówka ogląda naszą wymianę zdań.
Ktoś nagrywa to telefon.
- Denis - mówe do niego.
- No weź przecież się przyjaźnicie - mówi Denis a ja zaczynam się śmiać.
- Żartujesz sobie nie? - pytam.
Sami stoi nade mną i też zaczyna się śmiać.
- Że ja i on? - pokazie na Matta.
- Chyba ci się osoby pomyliły - mówi Sami.
Sami wciska się pomiędzy mnie a Emme.
Z Mattem robimy walkę wzroków.
Nie wiem ile już tak na siebie patrzymy.
Kilka sekund? Minut?
- A tak właściwie dlaczego się nie przyjaźnicie? - pyta nagle Asher.
On na 100% wie co Matt zrobił i chce mnie tylko upokorzyć.
- Myślałam że Matt się wam chwalił - opowiadam omijająco. Jeszcze nie czas żeby każdy się dowiedział.
- Czym? - patrzy na Matta.
- No Soph czym? wiesz co jest dziwne? Że nawet ja nie wiem czym powinienem się pochwalić - udaje że nic nie wie. Śmieszne.
Parskam.
- To idź do lekarza jeśli nie pamiętasz - mówie.

Wstaje od stołu i idę do szafki.
Wyjmuje z niej książki i ca mykam szafkę.
- Cześć - słysze i prawie zawału dostaje.
- Japierdole możesz się odwalić? - jestem już wkurwiaona.
- Od ciebie? Nigdy - mówi.
- Słyszałem że masz kartkówce z Matmy - mówi. Wiem do czego dąży.
- I co cię to obchodzi? - pytam tak jakbym nic nie wiedsiała.
- Wiesz że nie zdasz bez mojej pomocy? - pyta.
- Zdam, umiem się uczyć - mówie.
- Zobaczymy, Jakby coś to dzwoń, chętnie powiem potem twojemu chłoptasiowi że uczyłem jego dziewczyny matematyki w jej pokoju - mówi.
- Przykro mi ale nigdy już nie zobaczysz mojego pokoju - mówie z uśmiechem.
- Zakład? - pyta.
- Zakład - odpowiadam.
- Jeśli wygram to zrobisz to co będe chciał. - mówi.
- A jeśli ja wygram to odwalisz się odemnie na zawsze- mówie.
Uściskujemy sobie dłoń.
- Czas do moich urodzin, Adios Skurwysynie - mówie i odchodzę.

____________________

Jak wam się podoba rozdział?
Ja wiem wiem ciekawie jest.
Mam jeszcze jeden zapasowy rozdział, kiedy go chcecie? 😍
Piszcie co sądzicie! 🌺

spojrzysz na mnie inaczej? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz