Chapter 7 - Enemy number one

240 6 0
                                    

Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie w kuchni. Siódma czternaście. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się dzisiaj nie zaspać. Wręcz przeciwnie. Od dobrych dwóch godzin siedziałam przy stole w jadalni, przeglądając media społecznościowe, jednocześnie jedząc płatki z mlekiem, które już dawno wystygło.

Po kilku sekundach wstałam, odniosłam brudne naczynie do zmywarki i weszłam na górę z zamiarem obudzenia chłopaków. Uchyliłam drzwi od pokoju Shane'a i wślizgnęłam się do środka. Niczego nieświadomy chłopak spał sobie spokojnie pośród rozrzuconej pościeli. Czas na zemstę... Zrzuciłam z niego kołdrę, przez od razu zaczął się wiercić, po czym rzuciłam się na blondyna.

- WSTAWAJ! - wrzasnęłam tuż nad jego uchem.

- Pali się? - leniwie uchylił jedną powiekę. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale po chwili roześmiałam się głośno.

- Za około czterdzieści minut zaczynamy lekcję, więc musisz się zbierać. - powiedziałam, powstrzymując śmiech - Szybko! - dodałam i podparłam się rękoma na jego ramieniu, żeby się podnieść. Wyszłam z jego pokoju dopiero wtedy, kiedy zwlekł się z łóżka i ruszył w stronę swojej łazienki.

Usłyszałam warkot dochodzący z zewnątrz. Podbiegłam do jedynego okna w korytarzu, ale zdążyłam tylko zobaczyć jak Ethan wyjeżdża przez bramę na czarnym motocyklu. Poczułam jak ktoś za mną staje i mi się przygląda, ale się nie odwróciłam. Dobrze wiedziałam kto to.

Zayden...

- Często tak wcześnie wyjeżdża? - zapytałam niepewnie. Wiedziałam, że to nie moja sprawa, ale szczerze mówiąc trochę się martwiłam. Oparł brodę na moim ramieniu, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku.

- Ethan? -  kiwnęłam głową - Raczej tak. Ten jego motocykl to całe jego życie. Czasami zachowuje się jakby ta maszyna była dla niego ważniejsza niż my.

- Wydaje ci się. - odwróciłam się do niego, patrząc mu w oczy - Na pewno tak nie myśli. Jesteście przecież rodziną. - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje piękne dołeczki - Chodź. Zbieramy się. Za pół godziny mamy lekcję. - poklepałam go po policzku i rozeszliśmy się do swoich pokoi.

***

Właśnie wyjmowałam potrzebne mi na lekcje książki z szafki szkolnej i próbowałam ignorować Zaydena, stojącego obok mnie. Nagle usłyszałam znajomy damski głos.

- Cześć Layla. - Zoe wyszczerzyła się do mnie i wskazała ręką na dwie dziewczyny stojące za nią - To moje przyjaciółki.

- Hej, jestem Ana. Ana Harper. - pomachała mi czarnowłosa. Miała piękne zielone oczy, a cała jej twarz usłana była piegami - Flor? - spojrzała wymownie na naburmuszoną czerwonowłosą.

- Co? - uniosła brwi, rozszerzając przy tym swoje niebieskie oczy. W końcu ugięła się pod spojrzeniami przyjaciółek, przewróciła oczami i zwróciła się do mnie - Florence Davis.

- Dobra to ja się już będę zbierał. - odezwał się po chwili brunet, a ja dopiero po tych słowach przypomniałam sobie, że wciąż za mną stoi - Złapiemy się na obiedzie, księżniczko. - powiedział i puścił mi oczko. Odprowadziłam go wzrokiem, po czym wróciłam do oniemiałych dziewczyn.

- No co? - zapytałam. Flor zamrugała kilka razy, jakby nie dowierzała w to co się stało.

- Nic, nic. Po prostu... - odchrząknęła i dodała po chwili - Jesteście razem? W sensie, że wiesz, jesteście parą?

- Słucham? Nie, no co ty, przecież to mój przyrodni brat. - odpowiedziałam lekko zestresowana. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się bardzo gorąco.

Please, stay with me #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz