Chapter 3 - Playing on a console

307 5 0
                                    

Obudziłam się w moim pokoju na łóżku, które swoją drogą było strasznie wygodne. Pierwsza noc w nowym domu za mną. Zawsze mówi się, że właśnie one są najgorsze.

Wczoraj Shane zaniósł mnie do pokoju, ale ja obudziłam się po godzinie żeby przebrać się w moją satynową, różową piżamę, która składała się z dużej koszuli i krótkich spodenek.

Podniosłam rękę na wysokości oczu aby móc zobaczyć godzinę na zegarku. Moja opaska pokazuje dwunastą dwadzieścia siedem, więc chyba się wyspałam. Wstałam z łóżka, przeciągnęłam się i leniwie podążyłam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze, wyglądam okropnie. Obmyłam twarz zimną wodą i związałam włosy w luźnego koka. Już trochę bardziej rozbudzona wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Nikogo nie było. Chłopaki w szkole, a mama i Micheal pewnie w pracy. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam przy stole. Sprawdzając telefon natrafiłam na SmSa od mamy.

Mama:
Pojechaliśmy do pracy z Michealem i nie chcieliśmy się budzić. Na blacie w kuchni masz pieniądze w razie czego. Chłopaki powinni wrócić około czternastej, ale my będziemy późno wieczorem. Nie czekajcie.

Jaka długa, urozmaicona wiadomość. Wow. Dobra, za półtorej godziny przychodzą bracia, czyli mogę coś sobie pooglądać, ale najpierw wykąpałam się, ubrałam się w szare dresy i luźną, błękitną bluzkę.

Położyłam się na jednej z kanap i włączyłam jakiś typowy, nastoletni romans. Film w ogóle mi się nie podobał, żadnych zwrotów akcji ani nic, lipa. Stwierdziłam, że ugotuję coś na obiad, dlatego zrobiłam makaron z serem i sosem truskawkowym. No w końcu chłopaki też muszą coś zjeść. Włożyłam brudne naczynie do zmywarki, włączyłam Stranger things i wyczaiłam jakieś czipsy solone, więc wzięłam na seans.

Idealnie dwa odcinki później, trzy samochody wjechały na podjazd. Nie rozumiem po co jeżdżą trzema skoro mają lekcję w tej samej szkole, chodzą do tej samej klasy i mają zajęcia o tych samych godzinach. No ale cóż, muszą się popisać. Po chwili usłyszałam jak ktoś z impetem otwiera drzwi i o coś się kłóci. To chyba Zayden i Ethan. Pobiegłam do przedpokoju i rzeczywiście, oni się kłócili, a Shane patrzył coś na telefonie.

- Cześć. Jak było w szkole? - zapytałam. Pomimo tej całej przeprowadzki, dzisiaj miałam dobry humor. Blondyn odłożył komórkę i mnie przytulił, a bracia przewrócili oczami w tym samym czasie co bardzo mnie rozbawiło.

- Cześć, Lay. Widzę, że ktoś ma dzisiaj dobry humor. - zaczął Shane wypuszczając mnie z objęć.

- Tak, na razie mam dobry humor, a i przyrządziłam wam makaron z serem i truskawkami. - chłopaki aż wytrzeszczyli oczy, a ja nie wiedziałam o co im chodzi - No co?

- Nie, nie nic. Po prostu w ciągu tygodnia zazwyczaj zamawiamy pizzę, ale... - blondyn nawet nie zdąrzył skończyć, a Zay i Ethan znaleźli się w kuchni. Wyglądali jakby nic nie jedli przez miesiąc.

Również poszliśmy w tamtą stronę, czarnowłosy właśnie nakładał drugą dokładkę, a brunet odkładał brudny talerz. Zaśmiałam się, bo naprawdę wyglądało to strasznie komicznie. Shane dołączył do nich, a ja wyłączyłam telewizor i odłożyłam czipsy do szafki.

- Czy ty wzięłaś moje czipsy? - odwróciłam się, a za mną stał Ethan usmarowany sosem truskawkowym. Wydawał się zły, ale ja nie mogłam powstrzymać się od głośnego prychnięcia kiedy go zobaczyłam. Był cały brudny - No i z czego się śmiejesz? Hm?

- Jesteś cały brudny. - pokazałam mu palcem w którym miejscu a on od razu przepukał to wodą - A tak w ogóle to zrobiłam ci obiad, więc chyba mogłam sobie wziąść trochę czipsów. - obrzucił mnie wściekłym spojrzeniem i poszedł na górę, po chwili Zayden zrobił to samo rzucając szybkie dzięki za obiad.

Zostałam sama z Shane'em, co w ogóle mi nie przeszkadzało. Porozmawialiśmy trochę, chłopak zaproponował, że opowie mi o nowej szkole, o nauczycielach i tak dalej. Przenieśliśmy się do jego pokoju i wtedy zorientowałam się, że wchodzę tam pierwszy raz.

Był trochę większy od mojego z racji tego, że on nie miał garderoby. Po lewej stronie stronie stała duża, czarna szafa, a obok drzwi do łazienki, która wyglądała dokładnie tak samo jak moja. Na wprost od wejścia, okno sięgające do sufitu z kąd było widać zielone pola otaczające dom. Po prawej łóżko, a dalej biurko z komputerem i fotelem gamingowym. Na ścianie na przeciwko łóżka wisiał telewizor z Xboksem. Na środku pokoju leżał prostokątny, beżowy dywan.

- Ładny mam pokój, co? - blondyn wyrwał mnie z rozmyślań i rzucił się na materac. Położyłam się obok niego i wyjęłam telefon z kieszeni spodni, żeby przejrzeć instagrama.

- No, bardzo ładny. - położyłam głowę na jego ramieniu i oglądaliśmy nowe posty, zdjęcia i filmiki.

Po godzinie usłyszałam ciche pochrapywanie, obróciłam lekko głowę do tyłu żeby zobaczyć co robi. Zobaczyłam śpiącego chłopaka, chciałam go obudzić ale wyglądał słodko. Odłożyłam telefon i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors. Zasnęłam.

Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi, blondyn się nie odzywał, więc szepnęłam proszę przez sen. Po chwili poczułam, że ktoś przykrywa nas kocem i odgarnia mi pasemko włosów z twarzy. Znowu zasnęłam.

Obudziłam się przytulona do chłopaka, który grał na konsoli. Na jego krześle siedział jakiś chłopak, ale to na pewno nie był nikt z braci. Shane zauważył, że się obudziłam i uśmiechnął się do mnie.

- Hej, mała. Jak się spało? Wygodny jestem, co nie? - odwzajemniłam uśmiech i przetarłam oczy.

- Tak, jesteś baaaardzo wygodny. - przeciągnęłam ziewając.

- Ej, a tak w ogóle, to jest Matt. Chodzimy razem do klasy. - chłopak pokazał na bruneta, który obrócił się na fotelu i pomachał w moją stronę - Matt, to Layla, córka partnerki ojca. Mieszka razem z nami. - również pomachałam w jego stronę, miał ładny uśmiech.

- Mogę z wami pograć? - zapytałam.

- Masz... - blondyn podał mi pada - ...i pokaż kto tu rządzi. - mimowolnie znowu uśmiechnęłam się w stronę Shane'a.

- Dobra to w takim razie, jak ja wygram dajesz mi buziaka. A jak ty... - Matt zastanawiał się moment, więc blondyn mu przerwał.

- ...to dajesz całusa mi. - złożył usta w dziubek i skierował je w moją stronę.

- No nie, czemu? - zrobiłam naburmuszoną minę, a chłopak poklepał mnie po policzku i zrobił słodkie oczka - No dobra. Niech wam będzie, ale buziaki w policzek. - smutni pokiwali głowami i zaczęliśmy rozgrywkę.

Po piętnastu minutach ostrej i zaciekłej gry, wygrałam. WYGRAŁAM!!! Cieszyłam się i skakałam po całym pokoju tak, że nawet Zayden przyszedł sprawdzić co się dzieje. To był błąd z jego strony, bo od razu jak wszedł rzuciłam się na niego. Oplotłam go nogami w pasie i przyczepiłam się do jego ciała dalej wrzeszcząc na cały głos.

- NO I CO?! KTO WYGRAŁ?! JA!! OCZYWIŚCIE, ŻE JA!! - krzyczałam.

Nie przejmowałam się, że brunet właśnie trzyma mnie za uda, miałam to gdzieś. Przytuliłam się do jego głowy, a on zrobił kilka obrotów i zrzucił mnie na łóżko. Oburzona, szybko wstałam i zaczęłam się z nim szarpać. Po chwili przypomniałam sobie, że przecież mamy widownię, więc kiedy brunet znowu chciał mnie połaskotać, uniosłam ręce do góry, stwierdziłam że się poddaję i usiadłam obok Shane'a.

- Pamiętasz na co się umawialiśmy przed grą? - szepnął mi do ucha. Nie wiem czemu, ale się zarumieniłam.

- Tak, pamiętam. - odparłam i zrobiłam niewinny uśmieszek. Nadstawił w moją stronę policzek, a ja przewróciłam oczami i go pocałowałam. Zdziwiłam się kiedy nie obrócił głowy tylko później sam ucałował moją skórę obok ucha. Znowu się zarumieniłam i objęłam rękami jego szyję. Jest moim przyjacielem, którego nigdy nie miałam. Bardzo go lubię.

Jeszcze trzy dni. Trzy dni...

Please, stay with me #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz