PROLOG

740 36 8
                                    

   Dlaczego akurat ja i ty? Dwa zbuntowane anioły, które płoną przez wzajemny grzech. Jesteśmy niebezpieczeństwem, które stwarzamy na naszej drodze. Życie pokazało nam co to znaczy marzyć, ale nie wyszeptało jak cierpieć.

   Ludzkie życie porównywałam do szklanej kuli. Pięknie, nieskazitelnie mieniącej się. Co prawda, bardzo kruchej i delikatnej. Ne byłam ostrożna. Bawiłam się nią i podrzucałam wysoko do góry, aby w ostatnim momencie chwycić w dłonie. Igrałam z losem na każdy możliwy sposób.

   Każdy kto mnie znał wiedział, że lubiłam ryzyko. Kochałam ten stan. Jednak przy kolejnej rutynowej, niewinnej zabawie – upuściłam ją. Zbiłam wszystko co budowałam latami. Starałam się złożyć każdy mały kawałeczek, lecz szkło jedynie mnie raniło. Musiałam postawić wszystko na jedną kartę, a konkretniej nową talię. Zacząć życie od nowa.

   Stanęłam na samym końcu i obserwowałam jak ludzkie łzy spływały po policzkach. Dziwne, że nie czułam wyrzutów sumienia. Żadnej skruchy czy poczucia winy, a w końcu byli to moi bliscy i znajomi. Z uniesioną głową słuchałam przemowy wysokiego mężczyzny w czarnym garniturze.

- Chciałbym podziękować każdej osobie za przybycie. Nie jest to dla nas łatwy czas, ale damy sobie radę. Po uroczystości zapraszam wszystkich zebranych na obiad. - spojrzał na nagrobek i głośno westchnął. - No cóż, to chyba tyle. Nie możemy nic zmienić. Nie popadajmy w skrajności. Wszystkich nas to czeka. Żegnaj córciu, na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Jedyna najwspanialsza córka, Melisa Mays.

   Poprawiłam okulary przeciwsłoneczne. Ostatni raz popatrzyłam na ziemię przykrywającą śnieżnobiałą trumnę. Dumnym, powolnym krokiem oddalałam się od zbiegowiska. Lekko uśmiechnęłam się, wyszeptując pod nosem.

- Postarałeś się. To było najlepsze kłamstwo jakie wypłynęło z twoich ust, tato.


Born to DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz