Zostaw coś po sobie ; )
Pewnego wiosennego wieczoru, a raczej nocy, pod jedną z sal szpitalnych czekał mężczyzna. Stał pod jedną z sal porodowych w której miało przyjść na świat jego dziecko.
Małżeństwo już miało doświadczenie jeśli chodzi o poród. Mają już trzyletniego Neviona, który był prawie idealną kopią swego taty, Kirana Sandlighta. Oprócz wieku rozróżnić ich można było po kolorze włosów, po licznych bliznach na twarzy i ciele starszego z nich.
Marzeniem Luny było mieć dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Jedna połowa marzenia już się spełniła, więc bardzo liczyli na dziewczynkę. Martwili się, że przeznaczenie może pójść im na przekór. Za chwilę oboje mieli się dowiedzieć, kim będzie ich nowy członek rodziny.
- Panie Sandlight - zawołała pielęgniarka, wychodząc z sali. Kiran chwycił szybko syna z krzesła poczekalni i podszedł do kobiety. Na jego twarzy był widoczny strach.
- Co z Luną? A może coś z dzieckiem? Jakieś komplikacje? Coś nie poszło po dobrej myśli? - zadawał pytania bardzo chaotycznie, na co kobieta się zaśmiała.
Mężczyzna stał zdezorientowany, patrząc na nią z myślą:
Powiedziałem coś nie tak?
Z rozmyślenia i śmiechu tej dwójki, wyrwał ich trzylatek:
- Wie pani co z moją mamą? - zapytał się cichutko.
Kobieta tylko kiwnęła głową i zwróciła się do jego taty:
- Z panią Sandlight wszystko w porządku, tak samo z małą. Niedługo będziemy je przenosić na salę poporodową.
Mężczyzna odetchnął z ulgą i poczuł jak kamień spadł mu z serca.
Nic im nie jest.
- Gratuluje, panie Sandlight
Młoda kobieta została przeniesiona do pokoju razem z dzieckiem. Obydwoje byli bardzo zmęczeni po wydarzeniu i chcieli już pójść spać.
Niemowlę już od niecałych dziesięciu minut spało, zaś Luna nie mogła zmrużyć oka. Głowę miała odwróconą w stronę łóżeczka znajdującego się zaraz obok miejsca gdzie sama spoczywała. Czuła potrzebę zaglądania do tej małej istotki.
Wyglądała doskonale, pomimo ogromnego zmęczenia. Jej brązowe włosy, wcześniej związane w ciasnego koczka, teraz były rozlane na poduszce w lekkie loki. Oczy błyszczały jej jak przy ostatnim porodzie. Ich granatowy kolor był jeszcze mocniejszy niż zazwyczaj. Z nich można było odczytać miłość matki do dziecka.
- Mama! - do pomieszczenia wślizgnął się trzylatek z wielkim uśmiechem na ustach. Za nim zaś kroczył dumnie Kiran, który nie umiał powstrzymać syna przed krzyknięciem tamtych słów.
CZYTASZ
Handed Over To Destiny | Opowieści Z Narnii
FanfictionOpowiadanie inspirowane innymi ("Opowieści z Narnii : Biała Generał" , "Strażniczka Nocnego Nieba") Co, gdyby poza rodzeństwem Pevensie byłyby jeszcze dwie postacie? Kolejne rodzeństwo. Hope i Nevio są bliskimi przyjaciółmi dobrze znanego nam rodzeń...