Podróże. Coś czego niektórzy nie lubią. W tym Hope. Tym bardziej do nieznanych miejsc. Lecz nie tylko ona tak czuła. Zuzanna i Łucja również. Starsza z sióstr nienawidziła zmiany ludzi wokół siebie. Pozostałe dwie nie były przekonane, czy zostawić swój dom na pastwę losu wojnie, tak i jak chyba nikt w tym okresie.
Peron kolejowy był przepełniony dorosłymi z dziećmi, żegnającymi się ze sobą.Tak też było z naszymi głównymi bohaterami. Nevio wraz z siostrą nie byli sami w tym miejscu. Była tu również ich zaprzyjaźniona rodzina. Blondynka patrzyła na wszystkich wkoło ze smutkiem.
Od pamiętnego dnia chciała się móc z nimi pożegnać, tak jak inni ją otaczający. Chciała widzieć twarz rodziców, a nie kartkę przepełnioną łzami mamy i czarnym pismem taty.
Nie mogła jakoś patrzeć długo. Czarnowłosy szybko wyrwał list z jej rąk . Spojrzeli na siebie ze łazami w oczach. Hope pragnęła zobaczyć w jego oczach coś, co da jej odpowiedź. Ale tego nie dostała. Żadne z nich nie było gotowe się pożegnać.
Tego samego dnia Pani Helen przyszła do ich domu, by pomóc im chociaż na chwilę nie myśleć o tych wydarzeniach. W nocy granatowooka nie mogła spać, a szmaragdowookiemu chciało się aż za bardzo. Obudzili się następnego dnia markotni.
Lecz nie o tym teraz.
Kobieta przekazywała dzieciom ważne wartości, których nie zabardzo słuchali. Jej rozmowa ciągnęła się na tyle długo, że nie zauważyli kiedy ta zaczęła się zbliżać.
- Moje drugie ulubione rodzeństwo - powiedziała z dużym, jednocześnie szczerym uśmiechem. Obydwoje odwzajemnili go równie szczerze. Chwyciła najpierw za lewą rękę Hope, a zaraz po tym za prawą należącą do Nevio. Ścisnęła obie równie mocno. Biła od niej duma, którą można było porównać do matczynej.
- Wiecie o tym, że jesteście dla mnie, jak i dla nich rodziną - wskazała głową na ich przyjaciół stojących za nią. - Jeżeli coś będziecie potrzebować, zawsze, ale to zawsze możecie do mnie napisać list - odparła, chcąc pokazać im, że ona zawsze pomoże, gdy będą jej potrzebować.
Hope podeszła do Helen z radością w sercu. Przylgnęła do ciała kobiety. Bardzo tego potrzebowała. Nevio chwilę po niej zrobił to samo. Obydwoje byli wdzięczni jej za to, że przy nich była.
Nie mogli się żegnać z panią Pevensie wiecznie. Konduktor zaczął wołać wszystkich niepełnoletnich ludzi do pojazdu, by mogli odjechać. Rodzeństwo Sandlight weszło jeszcze przed swymi przyjaciółmi, by zająć miejsca podróży. Znaleźli jeden pusty przedział, w którym usiedli. Chwile po nich do przedziału weszła mała Łucja, a za nią Piotrek. Po blondynie zobaczyli pozostałą dwójkę rodzeństwa. Teraz już mogli tylko czekać, by móc wysiąść na swoim peronie.
Wycieczka do domu profesora Kirke mijała bohaterom spokojnie.
Siostry Pevensie, siedząc na przeciwko siebie, zajmowały się światem książek, w które odpłynęły. W głównej mierze Zuzanna, bo Łucja, co jakiś czas starała się rozmawiać ze swym starszym rodzeństwem.
Edmund i Nevio siedzieli koło siebie, po prawej stronie. Praktycznie cały czas patrzyli w stronę okna, za którym było widać piękne widoki.
Piotrek również zerkał w tamtą stronę, a z nim opierająca się o jego ramię mała blondynka. Praktycznie odkąd pociąg ruszył, oczy zaczęły się jej kleić, by w następnym momencie zasnąć.
Nie przebudziła się podczas podróży ani razu. Gdy zaczęli zbliżać się do swego miejsca wysiadki, Piotr lekko potrząsł za ramię dziewczyny, by ją obudzić.
- Hope, zaraz wysiadamy - poinformował ją, zdejmując resztę bagażu. Dziewczyna zaczęła podnosić się z siedzenia, lecz pociąg zaczął hamować. Wleciała w niego z taką siłą, że ledwo utrzymał się na nogach. Piotrek sam by się przewrócił, gdyby nie trzymał się poręczy.
CZYTASZ
Handed Over To Destiny | Opowieści Z Narnii
FanfictionOpowiadanie inspirowane innymi ("Opowieści z Narnii : Biała Generał" , "Strażniczka Nocnego Nieba") Co, gdyby poza rodzeństwem Pevensie byłyby jeszcze dwie postacie? Kolejne rodzeństwo. Hope i Nevio są bliskimi przyjaciółmi dobrze znanego nam rodzeń...