Połknął ślinę wpatrując się w mężczyznę który mierzył go zarazem zimnym i surowym wzrokiem, ale z sympatią. Przerażenie rosło za każdą sekundą, za każdym ruchem nieznajomego.
Wziął krzesło i usiadł przed nim uśmiechając się. Ilustrował ciało związanego pieguska przegryzając wargę i powstrzymując się od zrobienia z nim niestosownych rzeczy.
— Masz 186 dni na pokochanie mnie, nie wypuszczę cię póki nie pobierzemy się i nie będziemy razem mieszkać i żyć cudownie. Mam wszystko czego potrzebujesz kochanie, pieniądze, jestem przystojny i seksowny i mógłbym ci ulegać I dawać wszytsko co chcesz — powiedział, oczy związanego chłopaka wyostrzyły się, patrzył się przestraszony i błądził wzrokiem po pokoju szukając jakiejś ucieczki od tego psychopaty.
— Nie chcę nic od ciebie, nic! Wypuść mnie!— krzyknął, przezroczysta ciecz leciała z jego oczu. Sprawiając smutną minę na twarzy czarnowłosego, wytarł jego łzy, jego ręce powędrowały na jego policzki. Dotykał jego miękkiej i przyjemnej skóry, cieszył się tym że mógł go dotykać.
— Moja miłości, nie płacz. Daje ci czas, sprawię że będziesz w mnie zakochany jak ja w tobie — odparł, na jego usta wpłynął ten sam szeroki od ucha do ucha uśmiech powodując większe przerażenie u Felixa.
— Szalony jesteś— odpowiedział mu— czemu wybrałeś mnie, patrząc na ciebie mógłbyś mieć każdą i każdego— dodał rozglądając się po ciemnym pokoju, prócz mężczyzny nie dostrzegał nic, jedynie drzwi które oświetlała mała lampka, czarne, zamknięte drzwi.
Jednak gangster zignorował jego słowa i odwiązał go mówiąc przy tym — masz cały dom do dyspozycji, zapewniam że nie uciekniesz wszędzie są moi ludzie. Nie próbuj bo będzie nieciekawie. Kai pokaże ci twój pokój kuchnie oraz inne pokoje, wszytsko do twojej dyspozycji, miłości. A teraz przepraszam ale spieszę się na spotkanie— skończył idąc do wyjścia.
Lee Felix rozglądał się po luksusowej Willi, dookoła były złote zdobienia, obrazy różne i rzeźby, duża kanapa wraz z telewizorem.
Do niego podszedł Kai, wysoki szatyn ubrany w garnitur. Kąciki ust rozszerzyły się tworząc miły uśmieszek. Skinął głową i zaprowadził go do pokoju.
Uchylił drzwi i wprowadził blondyna, pokój był nowoczesny, szerokie i duże łóżko a przeciwko niego telewizor, łazienka była ogromna, dwa prysznice wraz z wanną wielką, okna w ścianach sprawiały że było widać wszytsko. Kai wskazał na pokój mówiąc że to garderoba. Duże okno z widokiem na morze.
Felix trząsł się, nie chciał tu być, nie chciał tych luksusów wolał swoje dawne przytulne mieszkanie, tu czuł się jak obcy.
— Mamy również gosposie Aurorę, będzie ci usługiwać — jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.
— Czemu mnie tu ściągnął? Czego chce odemnie?— spytał blondyn patrząc zielone oczy mężczyzny.
— Pan Hwang 186 dni temu zauważył cię na plaży, szukał cię wszędzie, chciał cię znaleźć bo się w tobie obsesyjnie zakochał wręcz odrazu po zobaczeniu cię. Może się panu wydawać to dziwne lecz zawsze taki był, miał co chciał. Jest jeszcze jedna rzecz czemu taki jest, przypominasz mu jego zmarłą matkę. Nie chcę nic mówić złego ale pan Hwang był bardzo surowo wychowany to może wpłynęło na jego trudny charakter— wyjaśnił szatyn, westchnął i ukłonił się nisko zostawiając nastolatka samego.
Pierwsze co zrobił to wyjrzał za okno, spojrzał się na ochroniarzy z bronią w ręce i odrazu zdał sobie sprawę że naprawdę nie wydostanie się stąd.
Rozebrał się i wziął zimny prysznic, a potem włożył piżamę zostawioną w garderobie która była większa niż jego pokój w domu. Ułożył się wygodnie i na zachód słońca zasnął wykończony dzisiejszym zaskakującym i przerażającym dniem..
Obudził się rano, wstał do pozycji siedzącej i ujrzał Hwanga obserwującego go. Przetarł zaspane oczy i spojrzał na mężczyznę bez koszulki z siedział na fotelu przyglądając się uważnie, miał dobrze zbudowane ciało wręcz idealne, spodnie od piżamy o koloru jego oczu. Wpatrywał się w blondyna, a widząc jak ich oczy się spotykają na jego twarz wpłynął grymas.
— Cześć mała myszko, ubieraj się, jedziemy na zakupy — powiedział zjeżdżając wzrokiem na ciało Felixa.
— Po co?— spytał blondyn zaciekawiony.
— Jak to po co, jedziemy kupić ci ciuchy, nie wiem co lubisz nosić jaki jest twój styl więc odwiedzimy każdy sklep w Włoszech— oznajmił, dało to Pieguskowi nadzieję na ucieczkę od obsesyjnego mężczyzny. Odgarnął włosy do tyłu i wstał niechętnie.
— Wyjdziesz chcę się umyć i przebrać— odparł spoglądając na niego.
— Nie zamierzam opuszczać tego pokoju— wykrzywił usta w szerokim, wkurwiającym uśmiechu. Blondyn wywrócił oczami i zdjął ubrania, następnie wszedł pod prysznic i zaczął się myć, niedługo po tym obok niego do następnego prysznica wszedł nagi Hwang.
Oczy blondyna uciekały do członka czarnowłosego jednak próbował się skupić na myciu, chwycił szampon i nałożył na mokre włosy następnie rozcierając, spłukał.
Oparty Hwang patrzył się na blondyna widząc jak on spogląda na krocze.
— Aż tak cię ciekawi? Chcesz dotknąć? — pytał podekscytowany faktem że jego mała myszka spogląda na jego penisa.
— nie spierdalaj — odburknął wychodząc z łazienki. Ubrał się w wczorajsze ubrania i czekał aż mężczyzna wreszcie się zakryje.
Minęło piętnaście minut około, ubrany w garnitur Hwang i Felix jedli śniadanie. Niedługo po tym wsiedli w auto i wyjechali w centrum. Zestresowany ale i radosny tym że będzie mógł uciec, chłopak wpatrywał się w okno rozmyślając nad tym jak sprawić że Hyunjin go odeśle do domu. Spojrzał się na mężczyznę który był zajęty czymś ma iPadzie.
Wysiedli z auta i zmierzyli do pierwszego sklepu. Felix wybierał ciuchy jakie mu się podobały, głównie spodnie baggy czy oversize bluzki. Pierwszy sklep opuścili z czterema torbami a ich ochroniarze nosili je. Drugi był elegancki. Głównie garnitury i rzeczy imprezowe. Kolejne dwie torby. Następny był dość wyzywający.
Felix przebrał się ale jak spojrzał na siebie w lustrze jedyne co widział to małą dziwkę, miał na sobie bluzkę prześwitującą wraz z spodenkami krótkimi. Wstydził się wyjść i pokazać lecz wiedział że musiał. Odsłonił zasłonkę i wyszedł krok.
— O kurwa— powiedział przyglądając się uważnie blondynowi, wyglądał seksownie ale i jak dziwka, podniecał go każdy ruch nastolatka, siatkowa bluzka wraz z krótkimi spodenkami sprawiały że miał ochotę wycałować całe ciało i dotykać. Przegryzł wargę wpatrując się w chłopaka
— wyglądam jak dziwka prawda?— rzekł Felix przeglądając się w lustrze, wstydził się swego ubioru.
— seksowna dziwka, nie przeszkadza mi to ale jak dalej będziesz tak mnie podniecać to mogę już nie wytrzymać— odpowiedział wstając z fotelu, gdy chłopak wszedł do przemierzali ten za nim.
Przyszczypił go do ściany i wsunął rękę pod bluzkę, patrzył się na przestraszonego ale i wkurzonego Lee. Pieścił jego sutka i nachylił się nad nim szepcząc mu do ucha.
— gdybym był niegrzeczny to bym cię zerżnął tutaj, ale ciesz się że jestem dżentelmen — uśmiechnął się, wpatrywał się w jego blado różowe usta.
Ręka dalej wędrowała po klatce piersiowej i brzuchu blondyna kierując się ku spodenek, patrzył mu się prosto w oczy gdy jego ręka powoli rozpinała rozporek.
— przestań — powiedział rozkazująco Felix, sprzeciwiał się mu lecz jego uścisk był za mocny, więc jedyne co mógł zrobić to czekać aż się skończy koszmar— nawet nie znam ciebie, nie wiem jak masz na imię, kiedy się urodziłeś czy co lubisz jeść, i mam cię pokochać i pieprzyć?— spytał
— Mam na imię Hwang Hyunjin, urodziłem się piętnastego lutego 1996, lubię jeść pizzę lub ravioli, właśnie po to daje ci czas byś mnie poznał i dostrzegł że jestem idealnym partnerem dla ciebie— odpowiedział gdy jego druga ręka bawiła się kosmykiem jego jasnych włosów. Szeroki, głupkowaty uśmiech widniał na twarzy mężczyzny a podniecenie rosło w jego oczach.
Położył rękę na policzku pieguska, przybliżył swe usta bliżej jego, nachylił się by go pocałować lecz zanim to spojrzał się na niego, chciał zgody na pocałunek.
CZYTASZ
I see A Red // Hyunlix
RomansaChciał, nie. Pragnął go. Pragnął jego blond włosów, jego oczu które będą na niego spoglądać, jego piegów które rozchodziły się całej twarzy, pięknego ciała. Chciał mieć nastolatka dla siebie. Hwang, chodzące niebezpieczeństwo, mafia, broń, śmierć w...