Rozdział 3. Kto pod kim dołki kopie...
...nie byłam zachwycona, ale myślałam, że będzie gorzej...
Po powrocie do domu mama szczegółowo wypytała mnie, jak było w szkole. Ja jednak odpowiedziałam wymijająco:
-W porządku. Nic ciekawego się nie działo, jak to w szkole, a u ciebie?
Mama opowiedziała mi o małym nieporozumieniu, do jakiego doszło między nią a kolegą, z którym pracuje.
-Sama chciałaś tu przyjechać- zauważyłam.
-Spokojnie, Agatko. Przecież ja się nie denerwuję. Spytałaś, co u mnie, więc chciałam ci opowiedzieć o tej żenującej sytuacji- próbowała mnie uspokoić.
Chciałam jej powiedzieć coś w stylu: Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada. Byłam na nią wściekła. Wcale nie chciałam tu być. To przez nią jest mi ciężko, a teraz jeszcze narzeka. Jak zwykle nie miałam odwagi, żeby się odezwać. To chyba denerwowało mnie jeszcze bardziej. Nic nie mówiąc, poszłam do mojego pokoju i zajęłam się słuchaniem muzyki i rysowaniem. Bardzo lubiłam łączyć te dwie czynności. Zawsze powstawało wtedy jakieś ładne dzieło. Mama lubiła chwalić się znajomym (nie wiem, jakim cudem w ogóle już jakiś miała), że drzemie we mnie dusza artysty. Kiedyś nawet zaproponowała mi zajęcia plastyczne i muzyczne, ale ja nigdy nie czułam się dobrze w grupie. Czas wolny wolałam spędzać sama. Niestety, w tej kwestii również nie miałam nic do powiedzenia. Po pewnym czasie mama zapisała mnie na śpiew i grę na dowolnym instrumencie oraz na zajęcia z rysunku. Nie powiem, żebym żałowała, że tam poszłam, ale chciałam, żeby to była moja decyzja, a nie jej. Podstawowym instrumentem było pianino. Jako drugi instrument wybrałam znane mi już wcześniej skrzypce. Grałam na nich od 7 roku życia, więc postanowiłam kontynuować naukę gry na tym instrumencie. Pan od rysunku często powtarzał, że jestem najlepsza, ale nigdy mu nie wierzyłam. Byłam przekonana, że mówił tak tylko dlatego, że byłam nowa. Mama martwiła się, że mimo iż chodzę do szkoły i na zajęcia dodatkowe, nadal nie mam znajomych. Nie rozumiała, że ja po prostu nie chciałam ich mieć. Nadal tęskniłam za moimi dawnymi przyjaciółmi. Ze znajomymi z Francji powoli urywał mi się kontakt. Nie widziałam ich od kilku lat, a w ich kraju trzymaliśmy się w grupie kilku osób, więc zaczęli powoli przyzwyczajać się do tego, że mnie z nimi nie ma. Nadal wysyłaliśmy sobie kartki świąteczne i czasem do siebie dzwoniliśmy, ale to już nie było to samo. Czułam, że nasze drogi się rozchodzą. Jedyne oparcie miałam w Ines, mojej przyjaciółce z Hiszpanii. Nasza rozłąka tylko wzmocniła naszą więź. Koleżanka planowała nawet namówić rodziców na wakacyjny wyjazd do Texasu, abyśmy mogły się wreszcie spotkać. Rozmawiamy, gdy tylko mamy na to czas. Jedyny problem stanowi różnica czasu. To aż 7 godzin! Zazwyczaj gdy rozmawiamy, u mnie jest popołudnie, a u Ines późny wieczór. Mama denerwuje się, że ciągle siedzę przed komputerem, ale musi zrozumieć, że tęsknię za moją przyjaciółką. Przecież sama mnie w to wpakowała. Niech teraz ponosi tego konsekwencje.
Jak myślicie? Czy Agata odnajdzie się w nowym towarzystwie?
Lotte
![](https://img.wattpad.com/cover/351013124-288-k7fafd9.jpg)
CZYTASZ
Tak blisko, a jednak tak daleko
Ficção AdolescenteHistoria 15 letniej Agaty Krakowiak- Polki mieszkającej od wielu lat za granicą. W jej życiu nigdy nie było ojca, a ciągłe przeprowadzki z matką stają się dla niej bardzo męczące. Z czasem w jej życiu pojawia się ktoś, dzięki któremu nabiera ono wię...