Rozdział 1.

181 13 41
                                    

Byłam już spóźniona. Bardzo spóźniona. Do szkoły nie miała daleko, ale trzeba było trochę przejść, a akurat dzisiaj to już musiałam biec. Nie mogłam sobie pozwolić na kolejne spóźnienie na lekcje fizyki, bo pan Kang mnie zabije, a poza tym fizyka to nie moja mocna strona. Jednak szanse były takie, że mogłam sobie już grób kopać. Na całe szczęście nie było jakoś zimno, ani ciepło. Był kwiecień, a za tydzień zaczyna się moja ulubiona pora roku, czyli wiosna.

Kiedy tak biegłam o mało nie wpadłam pod motor, który szybko przemknął przed moimi oczami, kiedy to ja biegłam przez pasy. Po dziesięciu minutach byłam już w szkole. Szybko odniosłam niepotrzebne rzeczy do szafki i pobiegłam do klasy. Na korytarzach było pusto, co oznaczało, że lekcja trwa.

Wbiegłam do klasy, nisko się kłaniając i przepraszając, za to. Dostrzegłam przyjaciółkę, która już siedziała na swoim miejscu i ruszyłam w jej stronę, żeby usiąść na wolnym miejscu za nią, które należało do mnie.

- Jeon T.I. - Powiedział nagle nauczyciel i odwróciłam się w jego stronę. - Nie myśl, że to cię ominie. Siadaj i już mi nie przeszkadzaj.

Wykonałam polecenie i zajęłam swoje miejsce. Podczas lekcji zaczęłam się nastawiać na to, że łatwo nie będzie. W pewnym momencie wezwał mnie do tablicy. Oczywiście stałam przy niej i czekałam na jakieś zbawienie.

- No przykro mi panno Jeon, ale jedynka.

Ta, na pewno mu przykro. Chwilę później zadzwonił dzwonek i ucieszyłam się, że koniec tej lekcji nadszedł. Przyjaciółka odwróciła się w moja stronę. Tylko czekała na ten moment.

- Oj, ta fizyka. - Westchnęła niezadowolona.

- To może byś mi pomogła? - Odgryzłam się jej.

- Próbowałam, ale ty i tak nic nie umiesz.

- Jak tam z Hongjoong'iem? - Zmieniłam temat.

- Właśnie wyszedł z resztą, bo ich zguba wróciła.

- Aaa... Ten, jak on miał? - Jego imię jakoś mi z głowy wypadło.

- Seonghwa. - Powiedziała krótko.

- No tak. Chodźmy coś kupić do jedzenia, bo śniadania nie zdążyłam zjeść - miała to być propozycja, ale wyszło jak wyszło.

Gdyby nie ta fizyka, to mój humor byłby lepszy, jednak i tak czułam się dzisiaj wspaniale.

- Za taką ładną ja uważają, a zachować się nie potrafi - usłyszałam z sąsiedniego stolika.

Spojrzałam na tą dziewczynę i posłałam jej morderczy wzrok na który nawet nie drgnęła. Już wstałam, żeby do niej podejść, ale ręka Aeris mnie powstrzymała. Spojrzałam na nią, a ona tylko zaprzeczyła ruchem głowy, że nie warto. Usiadłam z powrotem na swoje miejsce, a kilka minut później do naszego stolika dołączył się chłopak Aeris oraz jego przyjaciele przez co zrobiło się raźniej. Nie znałam wszystkich dobrze, ale z imion kojarzyłam oraz opowieści przyjaciółki.

- Wychodzimy gdzieś dzisiaj? - Rzucił z propozycją San.

- Oczywiście. Trzeba świętować przybycie Seonghwy. - odpowiedział mu Yunho i zarzucił rękę na ramie przyjaciela, po czym większość spojrzała na mnie.

- Wy się jeszcze pytacie? Jak trzeba świętować to świętujemy. - powiedziałam uradowana.

Po lekcjach postanowiliśmy pójść najpierw coś zjeść. Następnie udało nam się namówić tego Seonghwe na karaoke, jednak zajęło nam to trochę czasu, a kiedy sprawdziłam godzinę była już prawie dwudziesta. Mingi, San i Aeris świetnie się bawili śpiewając, a reszta im dopingowała. W pewnym momencie chwyciłam za swój plecak i po prostu wyszłam nie chcąc im przerywać takiej zabawy.

Czułam, że ktoś za mną idzie i mnie obserwuję. Było zimno i ciemno, a w dodatku minęłam po drodze może jakieś trzy osoby. Oczywiście przyspieszyłam kroku i już miałam zamiar pisać do przyjaciółki, żeby mnie ratowała, kiedy poczułam jak w coś uderzam. Nagle stanęłam w miejscu i zobaczyłam przed sobą słup, a mężczyzna, który szedł za mną wyminą mnie. Rozpoznałam w nim Seonghwe. Mógł mnie chociaż poinformować, że słup czy coś, bo na pewno mnie widział.

Przywróciłam tylko oczami, a chwilę później zaczęła do mnie dzwonić Aeris. Odebrałam od niej, a w tle dalej słyszałam muzykę i głosy. Powiedziałam jej, że wróciłam do domu, a ta po prostu się rozłączyła, mówiąc tylko, żebym na siebie uważała.

Kiedy już na prawdę dotarłam do domu, zaczęłam się pakować na następny dzień, a po tym wyciągnęłam książki i zeszyty, z których miałam się pouczyć. Mieszkałam z babcią, bo rodzice dość często wyjeżdżali za granicę. Przyzwyczaiłam się już do tego.

Po kilku minutach nauki, stwierdziłam, że jestem gotowa na kolejny dzień i poszłam do łazienki, żeby wziąść prysznic. Po tym dokończyłam swoją wieczorna rutynę i położyłam się spać.

Następny dzień, szkoła, nudne lekcje oraz dom i odpoczynek. Nic nadzwyczajnego, dzień jak każdy inny. Może byłby taki, gdyby nie informacja, że jutro przyjeżdżają rodzice. Mimo tego, że pochodzę z bogatej rodziny to nie jestem tym typem osoby, która ma kasę i bardzo dobrze się uczy. U mnie to tak nie działa. Kasę mam, ale nauka mi nie wchodzi.

Kiedy nadeszła sobota, zaczęłam się obawiać, co mnie może spotkać, kiedy rodzice się dowiedzą k tym jak się uczę i zachowuje w szkole. W szkole co prawda źle się nie zachowuje. Przez innych jestem określana jako słoneczko szkoły, ale tylko dlatego, że nauczyłam się żyć z taką maską. Nawet nie wiem, kiedy ją zakładam.

Rodzice, mieli być po południu, więc godzinę przed ich przybyciem, ogarnęłam dom, mimo, że był czysty, dzięki babci oraz ogarnęłam siebie. Ubrałam się wygodnie, ale schludnie. Kiedy usłyszałam do biegające głosy z dołu, zeszłam tam, gdzie w salonie zobaczyłam rodziców oraz jakąś inną parę. Mama kiedy mnie zobaczyła jako pierwsza dała znak, żeby ubrała coś bardziej ładnego. Zanim, więc tamta para mnie zauważyła czmychnęłam z powrotem do swojego pokoju i tym razem ubrałam lekko obcisłą czarna spódniczkę, a do tego brązową koszule, która teraz zakładałam po raz drugi.

Przebrana już zeszłam na dół, gdzie moi rodzice oraz goście siedzieli w salonie. Jednak nie byli oni tam sami. Zobaczyłam też jakiegoś chłopaka siedzącego na fotelu. Kiedy podeszłam bliżej, zobaczyłam Seonghwe, którego wyraz twarzy zupełnie nic nie mówił. Był obojętny na wszystko. Strasznie mnie irytował tym swoim pustym wzrokiem, ale starałam się trzymać emocje na wodzy, żeby nie wybuchnąć.

- Ach więc, to jest wasza córka. - Odezwała się na mój temat, a moja mama się uśmiechnęła do niej lekko i wzięły obydwie łyk herbaty. - Skoro taka piękna j z dobrego domu to wyniki w szkole też są zadawalające, prawda? - Pytanie skierowała w moja stronę.

- Niestety zawiodę panią i jednak nauka to nie jest moja mocna strona. - Kobieta się roześmiała, po czym spojrzała na Seonghwe.

- Wy chyba się znacie. Chodzicie do tej samej szkoły, tak? - Zapytał mężczyzna,na co ja przytaknęłam. - Nasz syn zawsze może pomóc waszej córce. Bardzo nam to pomoże nawiązać dobre stosunki.

- Raczej bym nie liczyła na to, że kiedykolwiek będę się z nim dogadywać. - Wtrąciłam się w nieodpowiednim momencie, bo mama natychmiast zgromiła mnie szybkim spojrzeniem.

- Spokojnie, macie dużo czasu. - Uśmiechnęła się pani Park.

Przez resztę spotkania nie udzieliłam się ani słowem. Seonghwa to już wogóle siedział jakby na jakieś skazanie. Strasznie mi się dłużyło to spotkanie, więc ucieszyłam się, kiedy usłyszałam, że będą się już zbierać. Nawet nie spojrzałam na chłopaka, tylko pożegnałam uprzejmie panią i pana Park i poszłam do swojego pokoju, gdzie następnie przebrałam się w wygodniejsze ubrania i położyłam w łóżku włączając jakiś serial.

♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎
♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎

Przychodzę z nową książka. Nie mam już pomysłu na rozdziały do książki o Heeseungu, a nie chce żeby była widoczna ciągle na moim profilu jako, że jest ciągle w trakcie.

Zapraszam do tej książki.

❤️Miłego czytania❤️

It's Never Too Late || Park Seonghwa (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz