Rano obudziłam się z totalnym kacem. Jak to zawsze po imprezie, gdzie w grę wszedł alkohol. Najpierw usłyszałam jakiś dźwięk, a zaraz otworzyłam oczy, by ujrzeć nieco wyżej nad sobą Seonghwe, który przeglądał relacje na Instagramie. Od razu zauważył, że się obudziłam, więc odłożył telefon. Pamiętam z poprzedniej nocy jak chciałam, żeby został, bo właśnie zrozumiałam, że bałam się własnej matki, a o ojcu już nie wspomnę.
- Może zeszlibyśmy na dół? - zapytał po chwili i wstał, a wtedy zauważyłam, że nie leżał pod kołdrą tylko na niej.
- Nie chce. - Odpowiedziałam mu krótko.
- Twoja matka tu była jak jeszcze spałaś. Chciała zacząć krzyczeć, ale dla twojego dobra się jej postawiłem i powiedziałem dosyć spokojnie, żeby nie krzyczała, co pewnie ją nie zadowoliło, więc czy chcesz czy nie musimy zejść.
Jęknęłam z niezadowolenia i jakoś wygramoliłam się z łóżka. Chwyciłam jakiś dres i poszłam do łazienki, wcześniej mówiąc Seonghwie, że może iść i nie musi na mnie czekać. Po kilkunastu minutach wyszłam odświeżona, złapałam włosy w klamrę i wyszłam z pokoju.
Spotkałam ich siedzących w jadalni. Brakowało tam tylko mnie, więc do nich dołączyłam siadając po jego lewej stronie. Ojciec tylko posłał mi krótkie spojrzenie, a matka... Wręcz mnie nim zabijała. Unikałam jej spojrzenia, więc żeby to robić lepiej zabrałam się za jedzenie.
- Będę się już zbierał - powiedział Seonghwa po skończonym śniadaniu, po czym poszedł prawdopodobnie do mojego pokoju, żeby zabrać stamtąd kilka swoich rzeczy.
- Co ty sobie myślała wczoraj?! - odpaliła się matka. - Znowu uciekłaś, a w dodatku poszłaś na jakąś denną imprezę i się upiłaś. Już pomińmy fakt, że Seonghwa to wszystko widział. Ale, żeby ściągać go tu na noc?! Czy ty w ogóle myślisz? - przez cały ten czas kiedy do mnie mówiła patrzałam na nią bez emocji, jedząc śniadanie. - Co sobie pomyślą państwo Park o tobie? Pewnie tyle, że się puszczasz. - Przerwałam jedzenie i spojrzałam na nią. - W dodatku wykorzystując przy tym ich syna. Dobrze wiem co się stało na jakiejś imprezie w domu tej twojej przyjaciółeczki.
- I tak o mnie dbasz, że nawet nic z tym nie zrobisz? - parsknęłam. - Dzięki mamo za twoje zajebiste wsparcie, którego kurwa tu nie widzę, kiedy prawie mnie zgwałcono! - wstałam.
- Sama chciałaś to masz za swoje. Trzeba było wypić jeszcze więcej.
- Nie wiesz dlaczego się upiłam, a i skąd ja miałam wiedzieć, że taki debil to zrobi?! Poza tym nieważne jak to się stało powinnaś mi dać jakieś wsparcie. - Odeszłam od stołu chcąc stąd wyjść, ale zaczęła mnie szantażować.
- T.I wracaj tu! Wracaj tu albo obiecuje ci, że nigdy więcej nie zobaczysz się z tym całym Wooyoungiem! - To wystarczyło, żeby mnie zatrzymać. - Skoro syna państwa Park owinęłaś sobie wokół palca to chociaż przydaj się na coś i rozkochaj go w sobie, żeby później wyjść za niego - syknęła swoim jadowitym tonem.
- A ty mi mówisz, że to ja go wykorzystuje? A sama chcesz to zrobić. I żeby było jasne, wczoraj w nocy do niczego nie doszło - przerwałam i odwróciłam się do wyjścia, ale jeszcze na chwilę przystanęłam. - Jeśli wyjdę za Seonghwę to obiecaj, że zostawisz Wooyounga w spokoju. Jeśli się tylko dowiem, że coś mu zrobiłaś to przysięgam, że nie doczekasz się mojego i Seonghwy ślubu.
Kończąc tą kłótnie z dalej bolącą mnie głowa wyszłam z jadalni, a na schodach napotkałam właśnie jego. Stał jak wryty nie rozumiejąc co się właśnie stało. Ja również na niego patrzałam, ale i tak nie miałam zamiaru robić tego co matka ode mnie oczekiwała. Nie jestem tym typem osoby.
- Jeśli masz na tyle rozumu w głowie, żeby mnie wysłuchać to wyjdźmy na zewnątrz, a najlepiej pojedźmy gdzieś, żeby moja matka nie podsłuchiwała - na całe szczęście przytaknął.
Wyszliśmy razem na zewnątrz, gdzie wsiedliśmy do czarnego auta, którym pojechaliśmy na plażę. Może nie idealne miejsce na takie rozmowy, ale matka na pewno nie będzie podsłuchiwać.
Znaleźliśmy jakieś zaciszne miejsce, daleko od morza w cieniu. Przysiedliśmy tam na piasku. Ja w dresach i jakimś topie na ramiączka bo było gorąco, a on w swoim wczorajszym stroju z imprezy. Także prezentowaliśmy się źle razem. On odwalony jak szczur na otwarcie kanału, a ja jak szczur pochodzący z tych kanałów.
-Zrobimy tak, że ty pomożesz mi, a ja pomogę kiedyś tobie, dobra? Nie chce cię wykorzystywać w ten sposób, bo wiem jak to może bolec. Więc zrobimy tak, że po powrocie do Korei zacznij udawać, że serio cię w sobie rozkochałam, zacznijmy udawać parę, a potem... A potem weźmy ślub. - Wypuściłam głośno powietrze z ust.
- Nie sądzę bym musiał udawać - siedziałam tak chwilę i wpatrywałam się w horyzont.
- Chwila, co? Że w sensie? Jak?
- No tak właśnie. - Ja dobrze, wiedziałam o co mu chodzi, ale jednocześnie nie byłam pewna.
Siedzieliśmy w bardzo niezręcznej ciszy. Słychać było oddalony szum fal i krzyki dzieci bawiących się w wodzie. Zapatrzona w horyzont nie wiedziałam jak na to zareagować, więc po prostu siedziałam i nic nie mówiłam. Po chwili spojrzałam znów na niego, a jego oczy zjechały pomału na moje usta. Odsunęłam się kawałek od niego po czym szybko wstałam i otrzepałam się z piasku.
- Myślę, że powinniśmy wrócić. - Odchrząknęłam.
- A ja myślę zupełnie co innego - wstał i złapał mnie za rękę, kiedy chciałam już odchodzić.
Scena niczym z romantycznej dramy. Odwróciłam się w jego stronę tak, że kilka kosmyków włosów zostały na mojej twarzy. Jego ręka szybko je odgarnęła, a za chwilę już czułam jego usta na swoich. Otworzyłam szeroko oczy widząc jego twarz centralnie przed sobą. Nie wiedziałam czy to przez to, że mnie tak zmroziło i się nie odsuwałam, czy dlatego, że może jednak chciałam tego samego, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero po tym jak się już ode mnie odsunął, ale dalej był blisko.
- Dalej sądzisz, że musimy udawać? - Oczywiście, że nie.
- Nie chce dać swojej matce tej satysfakcji - powiedziałam szeptem.
- W takim razie musielibyśmy skłócić nasze rodziny tak, żeby ode chciało im się nas ze sobą związać - popatrzał się na piasek, a potem znów na mnie tylko, że tym razem z zadziornym uśmiechem.
- Widzę, że masz już jakiś plan.
CZYTASZ
It's Never Too Late || Park Seonghwa (zawieszone)
أدب الهواةChłopak, który nie jest dobrze nastawiony do ludzi. Wszystkich traktuje tak samo, oprócz swojej grupy przyjaciół przy, których czuje się swobodnie. Są dla niego jak rodzina, której nigdy nie miał. Jego przyjaciele robią wszystko, aby chłopak takie n...