Rozdział 9.

39 6 10
                                    

Przez resztę tygodnia byłam w centrum uwagi, zresztą jak zawsze, ale nie tak bardzo jak od czasu tamtego incydentu z Seonghwą. On również nie odstępował mnie na krok jeśli nie musiał. Dostawałam jedzenie lub picie, żebym nie musiała chodzić, do domu odwoził mnie swoim motorem, czułam, że coś tu musi być na rzeczy. Po tygodniu już miałam dość. Pewnego dnia jak odwoził mnie do domu i pomógł mi wejść do środka postanowiłam się zapytać go czy czasem głowa go nie boli.

- Rodzice ci płacą za opiekowanie się mną? - Zapytałam kiedy ten poszedł sobie zrobić herbatę. Wrócił kiedy wstawił sobie wodę do zagotowania. 

- Jak to odkryłaś? - powiedział śmiejąc się. 

- No ale chce wiedzieć po co to wszystko robisz. 

- Po prostu. Skoro się przyjaźnimy to czemu miałbym ci nie pomagać? 

Nie odpowiedziałam mu na to pytanie tylko siedziałam już cicho. Ciekawiło mnie dlaczego nagle tak szybko się zmienił. Jeszcze jakiś czas temu tylko by mi rzucał mordercze spojrzenia. Na zewnątrz robiło się coraz to ciemniej, a Seonghwa dalej ze mną siedział. Było zbyt cicho, więc postanowiliśmy włączyć telewizor i cos obejrzeć. Nie wiedząc czemu, ale nie mogłam się skupić na filmie jaki leciał. 

- Nie idziesz już do domu? Nie żebym cię wyganiała, ale no wiesz... - zaczęłam mu się tłumaczyć, żeby źle tego nie odebrał. 

- Posiedzę jeszcze chwilę. - Nastała dość dziwna cisza pomiędzy nami. Nie było niezręcznie, ale jednak jakaś taka dziwna atmosfera unosiła się w powietrzu. - Kiedy masz kolejna wizytę? W szpitalu. 

- Jutro. 

- Pojadę z tobą. - Ledwo dokończyłam swoją odpowiedź. 

- Miałam jechać z Aeris. Hongjoong miał nas podwieźć. 

- To napisz jej, że spokojnie może sobie spędzić czas ze swoim chłopakiem, a ty pojedziesz ze mną. - Popatrzałam na niego kątem oka. 

- O co ci chodzi? Wiem, że mówiłeś, że pomagasz mi, bo się przyjaźnimy, choć dla mnie to zbyt duże określenie na naszą relacje, ale tu musi chodzić o zupełnie coś innego, więc powiedz mi, czemu się tak zachowujesz? Gdzie jest ta wersja ciebie, która tylko by przeszła obok i mnie zignorowała? - Naprodukowałam się trochę, ale moja ciekawość o co mu tak na prawdę chodzi, wzięła górę. 

Jednak on po tym postanowił siedzieć cicho i mnie ignorować. Chciałam to mam tamtą jego wersję. Oczywiście, że się zdenerwowałam, że mi nie odpowiada, więc po prostu rzuciłam się na oparcie kanapy i udawałam, że film, który aktualnie leci mnie interesuje. Dosłownie w jednej chwili znalazłam się u boku Seongwhy. Nie mam zielonego pojęcia czy ja jestem taka lekka czy on ma tyle siły, ale spojrzałam w górę na niego, nie wiedząc o co mu znowu chodzi. Ten tylko się do mnie uśmiechnął. Rozumiecie to? Uśmiechnął się. Do mnie. 

Zaczęło mi się robić trochę gorąco, więc po prostu wstałam i wyszłam na taras. Księżyc był w pełni, więc wpatrywałam się w niego. Po kilkunastu minutach wyszedł Seonghwa. Nie było widać, żeby był jakiś zażenowany tamtą sytuacją. 

- Będę już wracał do domu. Widzimy się jutro. 

I znowu. Uśmiechnął się jakby tamten Seonghwa sprzed kilku tygodni w ogóle nie istniał. 

- O której jutro będziesz? Wizytę mam na jedenastą rano. 

- Dam ci znać. 

No i poszedł. Ja dalej siedziałam na tarasie mimo tego, że zaczynało się robić coraz to chłodniej. Nagle przypomniało mi się, jak Seonghwa był raz u mnie i wtedy powiedział mi, że wcale mnie nie nienawidzi. Otworzył się wtedy przy mnie i powiedział no prawie wszystko, co mu leżało na sercu. Od tamtej pory zaczął się zmieniać i przestał być taki obojętny na wszystko. 

It's Never Too Late || Park Seonghwa (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz