- 1 -

763 18 3
                                    

- Wiktoria Bochnak -

Cholera za chwilę się spóźnię!

Szybko wstałam z łóżka miejąc nadzieję że nie spóźnię się na nagrywki. Poszłam szybko do łazienki, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy układając je jednocześnie. Po umyciu zębów zrobiłam szybko makijaż, nie był perfekcyjny ale znieważyłam to, byłam spóźniona. Złapałam za torebkę i wybiegłam z mieszkania, wisadłam do samochodu i pojechałam.

- 15 minut później -

Stanęłam na podjeździe, zauważyłam samochód Bartka, Faustyny i Haniulów, przyjechałam jako ostatnia.

Super

Pobiegłam do wejścia, wparowałam do środka zdyszana, wszyscy siedzieli na kanapie, wtedy za ramię złapała mnie Natalka. Wystraszyłam się mało co nie rzucając torbą, reszta zaczęła się śmiać.

- Spokojnie Wiktoria, jeszcze godzina do rozpoczęcia. - Oznajmiła, lekko zdziwiona spojrzałam na zegar.

- Ale jak... przecież miało być na dziesiątą. - Odparłam. Byłam przekonana że jestem spóźniona, poza tym wszyscy już byli, oprócz Patryka.

- Nie miał kto przyjechać z kamerzystów. - Powiedziała siadając na kanapie obok Hani. Usiadłam po drugiej stronie obok Bartka, brunet o rozjaśnionych końcówkach spojrzał na mnie lekko roześmiany. Zlustrowałam go spojrzeniem.

- Czemu jesteś taka zmęczona? - Zapytał przez lekki śmiech. Spojrzałam na niego zażenowanym wzrokiem.

- Biegłam. - Otworzyłan torebkę i wyjęłam lusterko, przejrzałam się i poprawiłam włosy.

- No kurwa! - Krzyknęła Natalka, zdziwieni spojrzeliśmy na jej zdenerwowanie. - Przepraszam. - Zasłoniła usta ręką. - Nie nagramy dzisiaj odcinka bo każdy gdzieś wyjechał, zajebiście. - Oświadczyła, było mi to akurat na ręke, nie byłam kompletnie gotowa na nagrywki. Hania ze Świeżym postanowili wrócić do domu i spędzić ten czas ze sobą. Faustyna poszła do pokoju Kostka i tam zapewne się zaszyła. Gdy Bartek wstał wiedziałam że nic tu po mnie. Też wstałam i udałam się za nim do wyjścia.

- Śledzisz mnie? - Zaśmiał się pod nosem zakładając buty.

- Nie, nie zamierzam cię śledzić śledziu. - Odpowiedziałam, chłopak zaśmiał się na przezwisko.

- Śledziu... nie mogłaś wymyślić czegoś leoszego?

- Nie... okońu. - Założyłam buty, potem kurtkę. Zawiesiłam torebkę na ramieniu i wyszłam z domu. Schodząc schodami zatrzymałam się słysząc za sobą moje imię. Bartek podszedł do mnie.

- Może jak nie mamy nic do roboty to pojedziemy na miasto? - Zaproponował, trudno było się nie zgodzić, byłam strasznie głodna.

- Spoko, jedziemy moim czy twoim?

- Możemy moim.

- Okej. - Zeszliśmy na podjazd, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na miasto w celu zjedzenia drugiego śniadania, mojego pierwszego.

- 10 minut później -

Bartek zaparkował samochód na pobliskim parkingu przy sukiennicach. Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy uliczką w stronę rynku. Mieliśmy tam jedną z ulubionych restauracji, poszliśmy tam. Na nasze szczęścje było miejsce na daszku z widokiem na plac, usiedliśmy przy stoliku patrząc w karty. Po chwili przyszła kelnerka, zamówilośmy dwa razy naleśniki w sosie czekoladowym, do tego zamówiłam sobie herbatę, a Bartek sobie kawę. Ciemnooki spojrzał w bok na plac, przyglądał się czemuś, próbowałam dostrzec to co on, lecz nie mogłam.

Break the rules | Bartek Kubicki ~ Wiktoria Bochnak |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz