[Rozdział 3]

160 8 6
                                    

Dwa dni później...

Uzi siedziała przy biurku, głowę miała opartą o blat. Nagle, drzwi otworzyły się i w progu stanął Khan - jej tata.

- Nie ma mnie - powiedziała Uzi.

- Uzi, czy wszystko w porządku? - zapytał Khan, nie zwracając uwagi na słowa córki.

- Mhm... - mruknęła pod nosem - No bywało lepiej...

Khan przez chwilę milczał.

- Chcesz, żebym ci jakoś pomógł?

- Nie... Na prawdę nie trzeba...

- A nie idziesz odwiedzić jak zawsze swoich przyjaciół?

- Nie... Jakoś straciłam ochotę...

- Mhm... Coś źle wyglądasz.

- Możliwe

- Przeszkadzam Ci?

- Skąd taki pomysł?

- Odpowiadasz takim tonem jakbyś chciała, żebym już sobie poszedł.

- Możliwe

- Okej... To ja już idę.

Khan zamknął drzwi. Uzi westchnęła i obróciła lekko głowę, tak, że ekran (tzw. twarz) dotykał metalowego biurka.

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Natomiast w landing podzie, w pokoju V, w którym panował bałagan, V nieustannie chodziła w kółko. Nagle, do pokoju wszedł N więc V szybko usiadła na łóżku. Jednak po sekundzie znowu wstała i podeszła do biurka, a potem się odwróciła do N.

- V, czy wszystko dobrze? - zapytał.

- Tak, a co?

N nie odpowiedział. V popatrzyła na podłogę i usiadła na łóżku. Westchnęła.

- Bo wiesz... Uzi - popatrzyła na N z nadzieją - wiesz... Co nie?

N przez chwilę niezrozumiał aż w końcu załapał o co chodziło V.

- Ty jesteś zakochana w Uzi!? - N zrobił wielkie oczy.

- To ty niewiedziałeś!? - V popatrzyła na N lekko zszokowana.

Tym razem N popatrzył w podłogę.

- Ale z ciebie głupek, N (sory za to 'głupek' ale nie chciałam, żeby było tu używane jakieś bardziej obraźliwe słowo) - stwierdziła V lekko zrezygnowanym tonem.

- Wiem... Trochę słabo, wiesz... Że niezauważyłem tego wcześniej - N popatrzył na V.

- Eh... Wszystko mi jedno... Przecież to nie twoja wina - V wstała z łóżka i podeszła do okna.

N podszedł do okna również. Stanął obok V.

- Pewnie to moja wina - stwierdziła V - mogłam jej nie dawać tej karteczki - to zdanie powiedziała z lekkim zdenerwowaniem.

- To nie twoja wina - powiedział N i położył rękę na ramieniu V.

Ta szybko odepchnęła rękę N patrząc na niego z miną 'Dude, wtf?' (tak musiałam). N się lekko zmieszał, a V schowała ekran (twarz) w rękach opierając się o parapet.
N wyszedł z pokoju V zamykając drzwi.

<><><><><><><><><><><><><><><><><>><><><>

Zauważ mnie 《Tom 1》[Murder Drones]{V x Uzi}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz