Rozdział 28. Najlepsza randka na świecie.

5.3K 301 39
                                    

Wracam! 💜

***
ZOEY

Słowa Frosta wpłynęły na mnie jakbym się czegoś naćpała. Miałam tak dobry humor, że sądziłam, że nic nie będzie w stanie mi go zepsuć. Motyle w brzuchu trzepotały jak szalone, a uda zaciskały się samoistnie. Jego głos z tą lekką chrypką brzmiał niesamowicie.

Jednak przyszedł moment, kiedy musimy zgłosić się na komisariat w sprawie ojca, a to całkowicie psuje mój dobry nastrój.

Frost splata nasze palce, chcąc dodać mi otuchy. Całuje kostki, patrząc na mnie z boku. Gdyby nie on, pewnie bym tu nawet nie weszła.

Zostajemy zaproszeni do małego gabinetu, w którym znajdują się dwa biurka oraz duża szafa. Mama niespokojnie drży i nawet ramiona Ryana nie pomagają się jej wyciszyć.

— A więc tak — mówi policjant, zamykając za sobą drzwi. W dłoniach trzyma grubą, białą teczkę. — Morris Dawson dostał poważne zarzuty. Złamanie zakazu sądowego, zastraszanie, groźby. Do tego doszły również nielegalne transakcje w banku.

— Ile dostanie? — pyta Ryan, ściskając mocno dłoń mojej mamy.

— Z dziesięć lat — odpowiada mundurowy. — Jak nie więcej. Jego sprawa będzie się ciągła przez jakiś czas. Dopóki nie rozgryziemy wszystkich jego przekrętów.

— A... A co z nami? — wtrącam cicho.

— Jesteście bezpieczni. Do czasu rozprawy Dawson pozostanie w areszcie. Już nigdy wam nie zagrozi.

Z radością wtulam się w ciepły bok swojego chłopaka. Czuję się wspaniale, będąc otoczona jego silnymi ramionami. To taka... bezpieczna przystań, w której wszystkie problemy wydają się zbędne.

Mama wzdycha z ulgą, pocierając policzki. Widać po niej, że kamień spadł z jej serca.

— Frost, tak wiele nam pomogłeś... — Jak tylko opuszczamy budynek, mama zwraca się do chłopaka. Ujmuje jego dłonie i ściska je z wdzięcznością. — Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie ci za to podziękować.

Frost przytula moją mamę, która mocno zaciska palce na jego bluzie.

— Jesteście bezpieczni, to mi wystarczy — odpowiada jej.

Moje serce automatycznie się kurczy. On jest taki cudowny...

Ryan posyła mu pełen zadowolenia uśmiech, a później proponuje, aby Frost wpadł do nas na kolację.

— Wpadnę — oznajmia. — Ale najpierw porwę Zoey na randkę.

Zerka na mnie z boku. Nawet w blasku jesiennego słońca, mogę dostrzec chochliki w jego oczach.

— Muszę się przebrać? — pytam, podekscytowana. Tylko Frost może spowodować, że zły humor znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Brunet skanuje mnie od stóp do głów, a później kręci głową. Odgarnia moje włosy na plecy, przez co mam wrażenie, że zaraz się tu rozpłynę.

— Ma ci być wygodnie. Jest ci wygodnie?

— Tak... — szepczę.

— Więc nie musisz się przebierać — stwierdza, wzruszając ramionami.

— Ale idziemy na randkę. — Marszczę brwi. — Nie powinnam ładnie wyglądać?

Frost nie odpowiada, tylko unosi jedną brew i wbija we mnie pożądliwe spojrzenie. O mamuniu.

— Ty we wszystkim ładnie wyglądasz.

Mama ledwo powstrzymuje chichot. Przykłada dłoń do ust, a następnie klepie po piersi Ryana, informując go tym, że powinni już iść do domu.

ONE CALL AWAY | Call Me #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz