Rozdział 25. Jestem przy tobie.

5.3K 306 12
                                    

Drugi, obiecany rozdział!
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że ten rozdział również ma dość ciekawe zakończenie...
Obiecuję, że jutro wpadnie następny!

***
FROST

Wyznanie całej prawy przed Zoey było więcej niż oczyszczające. Wreszcie byliśmy wobec siebie w stu procentach szczerzy. A ja czuję się dobrze sam ze sobą. Zero kłamstw i udawania. Zero wymuszonej miłości.

Zoey jest moją gwiazdką z nieba.

Na meczu zauważyła, że coś jest nie tak i pomimo tego, że nadal mnie unikała, odszukała mnie, a później wspierała na pogrzebie.

Naprawdę nie wiem, dlaczego miałem tyle wątpliwości co do naszej relacji. Teraz mogę szczerze powiedzieć, że jest ona lepsza niż ta z Ally. To z Zoey stworzę rodzinę. I nigdy nie pozwolę jej już zniknąć z mojego życia.

Ale żeby ją odzyskać, muszę zacząć działać. Nadal zostało mi piętnaście randek do zorganizowania.

Jestem właśnie w trakcie zamawiania biletów na pokaz świateł w palmiarni, w której Nick i Isey zostali parą. Zoey nigdy tam nie zawitała, więc to będzie idealne miejsce na pierwszą randkę.

Jednak porzucam wszystko, gdy odbieram jej telefon. Słysząc jej przerażony, zapłakany głos prawie wychodzę z siebie. Wciągając na siebie pierwsze lepsze ubrania, dzwonię do taty, a później do Nicka. Przyjaciel pojawia się na klatce schodowej minutę pózniej. Dobrze, że Isey jest nadal na zajęciach.

Nie mam bladego pojęcia, jakim cudem znalazłem się pod blokiem Zoey w trzy minuty. Za moim samochodem chwilę później parkuje tata. Nie przyjechałbym tu przecież bez obstawy. Nie wiem, jaki jest ojciec Zoey, ani co planuje zrobić. Lepiej być przygotowanym.

Już na klatce słychać jego krzyki:

— Otwieraj, dziwko! — wrzeszczy. — Należysz, kurwa, do mnie! Rozumiesz?!

Wpadamy na odpowiednie piętro, a ja nie przejmując się skręconym nadgarstkiem, jednym ruchem odciągam mężczyznę, który dobija się do drzwi z numerem piętnaście. Dociskam go do przeciwległej ściany i wymierzam potężny cios w nos. Facet próbuje się wyrwać, ale Nick przytrzymuje go z drugiej strony.

Nie wygląda tak, jak sądziłem. Schludny ubiór i fryzura. Spodziewałem się raczej obleśnego faceta z piwnym brzuchem i tłustymi włosami.

A przede mną stoi biznesman. Pijany w dodatku.

— Odpierdol się od nich — syczę mu w twarz, dodając kolejne uderzenie.

Ojciec Zoey spluwa mi krwią na koszulkę, za co po raz kolejny dostaje w pysk. Zaciskam dłoń na jego szyi, ledwo potrafiąc się opanować.

— Dość już, kurwa, zrobiłeś — mówię przez zęby. — Jesteś pojebem, który zaraz wyląduje w areszcie. Nie pozwolę, abyś tknął ich choćby małym palcem.

— Pieprzysz moją córkę? — śmieje się, charcząc. — Dobra jest?

Moje nerwy puszczają. Szarpię go za koszulę i rzucam na ziemię. Wymierzam cios za ciosem, kompletnie nad sobą nie panując. Cała twarz mężczyzny jest we krwi, tak samo jak moje knykcie. Nawet nie czuję bólu w nadgarstku.

— Frost, dość — słyszę stanowczy głos ojca. Chwyta mnie za ramionami i razem z Nickiem odciągają do tyłu. Dyszę jak lokomotywa, ledwo oddychając. — On zaraz odleci.

— Powinien, kurwa, zdechnąć — rzucam, biorąc głębokie oddechy.

Chwilę później na klatkę wbiegają dwaj policjanci.

ONE CALL AWAY | Call Me #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz