Sytuacja, w której się wszyscy znaleźli była niedorzeczna.
Przy długim stole w jadalni rozstawiono zastawę i po kolei przynoszono talerze z jedzeniem śniadaniowym. Zza dużych okien wpadały promienie słoneczne, oświetlając zgromadzonych, a do tego zbliżała się godzina szósta rano.
I pewnie nie doszłoby do tego, gdyby nie Mark, który uparcie sugerował, aby udać się do pałacu w celu omówienia wszystkiego na spokojnie.
Lilith ledwo usiadła na szczycie stołu, gdy jej zbyt duża postać zajmowała dużo miejsca, a do tego znacząco przewyższała każdego. Obok niej siedział Donghyuck razem z Markiem. Za to na przeciwko nich zajęli miejsce Król razem z Królową.
Dodatkowo niewiadomo skąd przypałętała się Minyeon, która usiadła na drugim szczycie stołu. Wstała rano i przyszła do jadalni z chęcią zjedzenia czegoś, nie spodziewając się afery, która się tutaj rozgrywa. Jakoś nikt nie miał siły jej stąd wygonić, więc po prostu się przysiadła prawie niezauważona na drugim końcu stołu. Z tego miejsca miała widok na wszystkich, a zwłaszcza na Demonicę na przeciwko niej. Jej ciekawość dała górę i bez przerwy przyglądała się ciemnej istocie.
Tylko ona sięgnęła po jedzenie ze stołu, gdy inni nawet nie patrzyli na dania. Atmosfera między nimi była na tyle gęsta, aby każdy stracił apetyt.
Król marszczył swoje brwi w zadumaniu. Królowa wydawała się być rozbita na tysiące kawałeczków, a pod jej oczami zaczęły powstawać worki przez zmęczenie. Za to z twarzy Lilith nie można było wyczytać żadnych emocji. Może poza lekkim znudzeniem, gdy jej ogniki nieco przygasły.
Donghyuck z Markiem bali się cokolwiek powiedzieć, mimo że mieli sobie tyle do przekazania. Zamiast tego co jakiś czas rzucali sobie ukryte spojrzenia, z nadzieją, że to im w tej chwili wystarczy.
- Więc... - ciszę bezwstydnie przerwała dziewczyna, krojąc sobie kawałek arbuza. - Donghyuck nie jest Wróżką Wulkaniczną?
- Fuj, skąd taki pomysł? - Książę zmarszczył nos i spojrzał na siostrę Marka. - Jestem Demonem, nie żadną Wróżką.
Policzki Marka zapłonęły ze wstydu, więc jedynie posłał bezradne spojrzenie do jasnowłosej.
- Uważaj co mówisz. - Lilith mruknęła, karcąc Hyucka. - Może i Wróżki Wulkaniczne nie są do końca normalne i mają coś definitywnie z głową, ale są naszymi dalekimi kuzynami, więc powinieneś mówić o nich z szacunkiem.
Mark stłumił cichy śmiech, gdy zauważył w jak podobny sposób Donghyuck i jego matka się wysławiają.
- I teraz co, - Min wzięła kostkę arbuza do ust, przez co na jej policzku powstała lekka górka. - Pobieracie się?
Królowa uderzyła nagle pięścią w stół, przez co wszystkie sztućce na stole zadrżały, a jej kieliszek się przewrócił.
- Nie będzie żadnego ślubu.
- Obawiam się kochana, że to nie Twoja decyzja. - druga władczyni zaczęła przyglądać się swoim długim szponom. - Wszystko zależy od Donghyucka, skoro Mark już wyraził chęć związania się z nim. Nie będę im zakazywać miłości, nie jestem okrutna w przeciwieństwie do niektórych tu zgromadzonych.
Min opadła szczęka, przez co musiała zasłonić usta, aby nie parsknąć śmiechem. Nikt jeszcze nigdy wcześniej nie przeciwstawił się woli jej matki. I oglądanie tego przysporzyło jej niezłego ubawu.
- O mój Boże. - jęknął Hyuck, zawstydzony słowami rodzicielki.
- Nie bluźnij! To drugie ostrzeżenie. - Lilith wskazała palcem na Donghyucka, by mu pogrozić. - Jesteś w gościach, zachowuj się.
![](https://img.wattpad.com/cover/310438308-288-k584387.jpg)
CZYTASZ
Young Royals | Markhyuck
Fanfiction『- Jesteś dla mnie zagadką, a ja obiecuję, że postaram się Ciebie rozwiązać...』 ˚* ੈ✩Witamy w Królestwie Światła! Przez trzy dni w pałacu będzie odbywał się bal maskowy, a między gośćmi w przebraniu ukryje się Książę Mark, następca tronu. Zaprosze...