˚* ੈ✩12

138 13 1
                                    

- Nie ma jej jeszcze?

- Myślę, że jednak się nie pojawi. - ojciec spojrzał nieco przygnębionym wzrokiem na Marka, na co ten westchnął.

- No trudno, nie będziemy na nią czekać. Nie mamy na to czasu, wszyscy goście się już zjawili.

- Nie gniewaj się na nią, wiesz, że ostatnio przechodzi przez bardzo trudny okres. - Król odchrząknął, próbując znaleźć właściwe słowa. - Jest nieco przygnębiona i ciężko jej zebrać własne myśli.

- To trwa już rok. Przestałem się gniewać już dawno temu. - Mark odpowiedział chłodno. - Na co mi matka, która nie pojawia się na ślubie własnego dziecka tylko dlatego, że ma jakieś dziwne uprzedzenia do jego ukochanego? Nie rozumiem tego.

- Mark? - głos Donghyucka odbił się echem przez cały korytarz. Młodszy od razu zauważył, że starszy nie jest w najlepszym nastroju, więc szybko podszedł do dwójki mężczyzn. - Wszystko w porządku?

- Tak, tak. - uśmiechnął się od razu, widząc swojego narzeczonego. Odwrócił się do niego i od razu cały rozpromieniał, nie chcąc go martwić. - Troszeczkę się stresuję.

- Ja tak samo. - Hyuck ułożył dłonie na ramionach starszego, by je pogładzić. Na co Mark od razu oplótł go rękami w talii. - Ale mimo wszystko bardzo się cieszę.

- Na pewno nie bardziej niż ja. - Mark ucałował jego ciepły policzek i wrócił do wpatrywania się w oczy czerwonowłosego.

Oboje wyglądali dzisiaj wyjątkowo, mimo że byli swoimi całkowitymi przeciwieństwami. Mark ubrany był w biały garnitur ze złotymi elementami, a Donghyuck w taki sam w kolorze czarnym ozdobionym czerwoną biżuterią.

Grzywka jasnych włosów Marka była ułożona tak, aby odsłaniać czoło, za to Donghyuck postanowił zasłonić swoją tę część twarzy, by lepiej zaprezentować swoje rogi. Jedynym wspólnym elementem były srebrne obrączki na ich palcach serdecznych.

- Jesteśmy gotowi, możemy iść. - starszy skinął głową na swojego ojca, na co ten ruszył korytarzem w stronę głównej sali pałacowej.

Czekał na niej ogromny tłum ludzi. Wszyscy goście usiedli w przygotowanych dla nich ławkach, aby obserwować dzisiejsze ceremonie. Oprócz zaślubin Książąt, miała się również odbyć koronacja Marka na Króla Królestwa Światła.

Organizacja tego było dosyć chaotyczna, a decyzję o koronacji podjęto dosyć niedawno. Król zamierzał przekazać koronę dopiero w dniu dwudziestych pierwszych urodzin Marka, jednak zmienił zdanie, gdy zauważył w jakim stanie znalazła się Królowa. Kobieta stała się jakby nieobecna, pogrążyła się w melancholii i przestało ją obchodzić to co działo się wokół niej. Nie była już zdolna do zarządzania Królestwem, więc Król stracił w niej wsparcie. Jego głos rozsądku przemówił i postanowił przekazać władzę młodej krwi.

Było to prawdopodobnie najlepsze rozwiązanie. Pokładał wiarę w Marku i w jego umiejętnościach. Wierzył, że to wyjdzie wszystkim na dobre, a Królestwo nadal będzie potęgą.

A co za tym idzie, Donghyuck również stanie się Królem. Nie był na to zupełnie przygotowany. Jego matka była nieśmiertelna, więc nigdy nie przygotowywano go do przejęcia po niej tronu. Starał się jednak to wszystko w ostatnim czasie nadrobić, bo nie chciał nikogo zawieść jako władca. Zwłaszcza Marka. Więc zamierzał go wspierać najlepiej jak tylko da radę.

Teraz chłopiec ujął swojego ukochanego pod łokieć i odczekał chwilę, aż straże otworzą wielkie wrota przed nimi do sali. Goście od razu ucichli, a pianista w rogu zaczął grać melodię na instrumencie.

Donghyuck przełknął nerwowo ślinę, łapiąc mocniej rękę Marka, gdy ruszyli powoli w przód.

Cała sala przystrojona była kwiatami sprowadzonymi przez Venus z jej królestwa, a na środku rozłożono długi, złoty dywan, którym właśnie szła para młoda.

Young Royals | MarkhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz