Styczeń

346 23 2
                                    

Życzę sobie, by w końcu mnie dostrzegła, pomyślałam w momencie, w którym na nocnym niebie rozbłysły pierwsze piękne wzorki z wypuszczanych fajerwerków.

Nowy rok powinien równać się z nowym postanowieniem, moim jest tylko to, bym w końcu się odważyła i wyznała kobiecie, przez którą szaleję, co do niej czuję.

- Bromska! – rozległo się nagle.

Spojrzałam na moją przyjaciółkę stojącą na niższej górce z dwiema lampkami szampana w dłoniach.

Zbiegłam do niej i przytuliłam mocno, życząc jej wszystkiego najlepszego na ten nowy rok.

- Czego ci życzyć, Ninka? – spytała szepcząc mi do ucha.

- Tego samego co w zeszłym roku – wyznałam, lekko się uśmiechając.

- W takim razie, żebyś się w końcu odważyła.

Przytuliła mnie mocniej, by zaraz odsunąć i objąć w pasie, abyśmy mogły wspólnie oglądać wystrzały na niebie.

- Za tych co się boją – wzniosła toast stukając kieliszkiem o kieliszek.

- I za tych co są ślepi – dodałam, gładząc ją po ramieniu.

Po złożeniu sobie corocznego całusa, przechyliłyśmy kieliszki i wypiłyśmy szampana do dna z akompaniamentem radosnych wiwatów bawiących się ludzi na dole i wybuchami fajerwerków wokół.

- Chodźmy na dół, bo przecież te gnoje wypiją nam całą wódkę – rzuciła, spoglądając na halę pod nogami niewielkiego pagórka.

W środku całej imprezowej siedziby nie było żadnego spokojnego miejsca. Zewsząd dobiegały krzyki śpiewających ludzi, głośna muzyka, a hektolitry wódki przelewały się z miejsca do miejsca.

Moje spojrzenie utkwiłam na parkiecie, gdzie spoceni ludzie tańczyli, a raczej podskakiwali w rytm najbardziej przeruchanych polskich rapsów.

Moje oczy w tłumie ludzi dostrzegły parę tęczówek, które nijak nie pasowały do tego miejsca. Mignęły mi kilkukrotnie i tyle wystarczyło, bym uświadomiła sobie, że skądś je znam. Nie mogłam tylko przypomnieć sobie skąd. Pomógł mi jednak widok ich właścicielki skaczącej w rytm muzyki.

Śmiała się głośno, uśmiechała szeroko, a włosy podskakiwały razem z nią, tym samym rujnując jej zawsze starannie ułożoną fryzurę.

- Umarłam, czy mnie popierdoliło? – odezwała się stojąca obok mnie Franka. – Nasza historyczka na imprezie sylwestrowej?

- Nie, też to widzę – odparłam, sama ledwo wierząc w widok przede mną.

- Idź tam, głuptasie.

- Co? – spytałam zbita z tropu.

- Twoja niepowtarzalna szansa na spełnienie noworocznego życzenia – rzuciła, popychając mnie w stronę parkietu.

Spojrzałam na nią z przestrachem, kalkulując w głowie moje szanse. Wynik wychodził bliżej zera, ale raz grozi śmierć, prawda?

Wbiegłam w tłum, starając się zbliżyć do nauczycielki historii, a kiedy już mi się to udało udawałam, że wcale jej nie widzę.

Tańczyłam już naprawdę długo, a łydki powoli wchodziły mi do dupy. Na szczęście muzyka nieco zelżała i z podskakującego rytmu zrobiło się żwawe pląsanie w miejscu.

Poczułam jak ktoś napiera na mnie od tyłu. Potem czyjeś ręce przejechały wzdłuż mojego ciała zatrzymując się na tyłku.

Nie, tego było za wiele.

Zaraz strzelę mu z liścia, a jego głupi ryj rozkwaszę na posadzce tego...

O chuj, zdębiałam widząc, że to nie żaden obleśny typ, a moja nauczycielka.

Wciąż poruszała rytmicznie biodrami ocierając się o mnie jak kot, a ja nie pozostając dłużna dołączyłam do jej odważnych ruchów.

Potem poczułam jej dłonie na piersiach i przyspieszony oddech na karku.

Odwróciłam się do niej, a ona momentalnie złączyła nasze usta w gorącym pocałunku.

Odsunęła się lekko, by nabrać tchu i wtedy otworzyła oczy dębiąc na mój widok.

- N-nina? – wypadło z jej ust.

Mimowolnie zrobiłam wielkie oczy kompletnie nie wiedząc co powiedzieć.

- P-przepraszam – wydusiła natychmiast, zbiegając z parkietu i znikając gdzieś w tłumie.

Wciąż czułam ciepło jej ust na moich i dotyk jej rąk na ciele.

Nim się obejrzałam zostałam przez kogoś popchnięta, potem ktoś mnie pociągnął mocno za rękę, aż w końcu znalazłam się na dworze w towarzystwie mojej przyjaciółki.

- Gdzieś ty zniknęła!? – zagrzmiała, a ja wnet się skuliłam na ton jej głosu.

Od razu opowiedziałam jej o tym co się wydarzyło dosłownie chwilę temu, a ona słuchała z coraz bardziej rozdziawioną buzią.

- To zaczęłaś nowy rok z przytupem – rzuciła. – A jaki pierwszy dzień, taki cały rok.

Błagam, niech to będą słowa prorocze.

Twelve monthsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz