rozdział 5

233 10 21
                                    

Pov. Niemcy

Minęły trzy dni od tego przykrego incydentu i Polen został wypisany ze szpitala. Przez to że często go odwiedzałem bardzo się do siebie zbliżyliśmy. To bardzo wpłynęło na naszą relację.
Kiedy znowu wsiadałem do autobusu przywitała mnie roześmiana twarz Polen, pokazująca żebym usiadł obok, no i usiadłem.

- hej kolego - przywitałem się - jak się czujemy?
- hej Dojcz - uśmiechnął się do mnie - już wszystko dobrze
- A jak róże które ci dałem?
- powiem Ci że nadal się trzymają, nadal nie rozumiem z kąd wiedziałeś że kocham białe róże
- haha, widzisz, magia - powiedziałem tajemniczo.
- haha - kiedy się śmiał zauważyłem że się bardzo ładnie uśmiecha.

Autobus się zatrzymał i wyszliśmy z niego. Standardowo rozeszliśmy się do przyjaciół.

Pov. Polska

- hej! - ucieszył się Węgry jak mnie zobaczył i rzucił się na mnie z przytuleniem - i jak? Już sie dobrze czujesz?
- haha, już wszystko dobrze
- teraz bardzo ważne pytanie!
- jakie?
- po szkole chodzi plota że odwiedzał Cię tam Niemcy! To prawda?!
- ah to, tak, to prawda
- SERIO?! - krzyknął zdziwiony.
- haha, wiesz... chyba miałeś rację, jak się bliżej poznaliśmy to na prawdę okazał się inny niż ojciec.. jest na prawdę miły - powiedziałem.

Zacząłem się przyglądać Niemcu. Jego czarne włosy do ramion były związane w kitkę. Z wyglądu był serio podobny do ojca... Ale z charakteru był zupełnie inny. Miły, przyjazny, no... idealny...

- ej! Panie! - Węgry wyrwał mnie z rozmyśleń - chyba nie polubiłeś go  "lekko" co?
- hm? Że ja?
- noo, ty. Widzę jak na niego patrzysz
- c- co? Jak niby? - pytałem zdezlriętowany.
- dobra gejuchu już nie kłam bo widzę co się święci
- ej! - no dobra.. może i kręcą mnie faceci.. a Niemcy W EWĘTUALNOŚCI mógłby być potęcjalnym kandydatem ale... czy ja wiem..?
- no ale nie zaprzeczysz że ci się podoba
- n- no może..
- no i wszystko! Lengyelország [ Polska ] się zakochał!
- nie prawda!
- prawda! - wykłucał się ze mną.
- Wungry przesadzasz!
- nie przesadzam! Mówię co widzę - wzruszył ramionami.

Przez naszą wymianę słów nawet nie zauważyłem kiedy podszedł do nas... Niemcy!

- hej, Polska mogę na chwilę Cię prosić? - spytał.
- jasne - odpowiedziałem
- popisz się gejuchu - szepnął mi do ucha Węgry.

Razem z Niemcem poszliśmy w miejsce gdzie mało kto się kręcił. Niemcy złapał mnie za ręce przez co cały oblałem się rumieńcem.

- słuchaj.. może mógłbym Cię gdzieś zabrać po szkole?
- s- serio chcesz mnie gdzieś zabrać - wyjąkałem zdziwiony.
- skoro już się lepiej poznaliśmy i polubilyśmy, czemu by tego nie rozwinąć do przyjaźni? Chciałbyś pójść?
- t- tak, z ch- chęcią pójdę - wyjąkałem mocniej się rumeniąc - to o której?
- 18?
- Tak późno?
- zaufaj mi - powiedział puszczając mi oczko.
- no dobra - uśmiechnąłem się.
- przyjdę po Ciebie pod dom, do zobaczenia po szkole - pożegnał się po czym odszedł.

Stałem tak przez chwilę jak wryty. Nie wiedziałem do końca co się stało. Kiedy wróciłem do Węgier on się na mnie patrzył dziwnym wzrokiem.

- jesteś cały czerwony, gadaj co ci powiedział - spytał uśmiechając się zadziornie.
- n- no zaprosił mnie gdzieś po szkole - odpowiedziałem będąc nadal mocno czerwonym.
- ło, to grubo. A Ty gejuchu idziesz?
- n- no tak
- wie że jesteś gejem? - spytał.
- n- nie wiem
- no to bawcie się dobrze zakochańce
- przestań
- hehe - zaśmiał się.

Powiedział to chłopak który buja się w jednej dziewczynie jak pojebany. Ale cóż, przyjaciół się nie wybiera.

***
Pov. Niemcy

Zakazany owoc~ countryhumans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz