Samolot

1.8K 41 2
                                    

Następnego dnia z rana pojechałyśmy na lotnisko do Warszawy i stamtąd leciałyśmy bezpośrednim lotem to Pensylwanii.
Eliza trochę się stresowała i cały czas jęczala mi że nie umie perfekcyjnie angielskiego.
Ja również się stresowałam ale z innych powodów. W samolocie miałam spotkać się z Marcinem, Adrienem i moimi ludźmi aby dogadać się w sprawie mojego nazwiska. Tak, miałam przyjąć nazwisko Monet, ponieważ nikt oprócz naszej polskiej części organizacji nie wiedział o moim związku z Adrienem Santanem. Postanowiliśmy, że narazie nic nie będę mówiła mojemu najstarszemu bratu

W samolocie spotkałam Adriena, dwóch ochroniarzy i... cholernego Marcina, który pracuje i dla mnie i dla moich braci

-Dzień dobry Marcinie - powiedziałam z obojętną i poważną miną
-Dzień dobry Panno Talio
-Liczymy na twoją dyskretność Marcinie - powiedział Adrien- Talia na razie nie ma zamiaru mówić o zaistniałej sytuacji Vincentowi Monecie - powiedział spokojnie
-Oczywiście, lecz długo czekać nie możemy, gdy organizacje połączą się bedą z tego same korzyści
-Rozumiem, niestety muszę iść do swojej siostry, pamiętajcie, że ona nie wie i na razie nie ma wiedzieć nic o organizacji-zmierzyłam wszystkich wzrokiem, żeby wiedzieli że mówię poważnie.
-Perełko?
-Tak Adrien?
-powodzenia
Pocałowałam go w policzek i poszłam do Elizy

-Hailie?
-Tak Eli?
-Boję się..
-Dlaczego co się stało?
-Oni są dużo starsi i sami chłopcy i - tu jej przerwałam
-Oj Eli Eli przecież to są twoi bracia a poza tym masz mnie.
No wsumie - przytuliła się do mnie, a później zasnęłyśmy.
Obudziłam się gdy już prawie lądowaliśmy i stewardesa kazała nam zapiąć pasy. Już zaraz zobaczymy Pensylwanię.

Rodzina Monet - KsiężniczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz