Rozdział 7

142 7 6
                                    


Matthew

Wrzuca swoją torbę na tylne siedzenia, jakby wchodziła do siebie, po czym siada na miejscu pasażera i posyła mi kurewsko uroczy uśmiech. Podoba mi się jej pewność siebie, mam wrażenie, że jest niewymuszona. Że taka jest właśnie Natalie Grey. Pewna siebie, naturalna, skromna. Mam też przeczucie, że taka szara myszka jak ona w pewnych okolicznościach jest w stanie pokazać pazurki i nie mogę się powoli doczekać sprawdzenia tego.

- Cześć mała. - Rzucam kiedy zatrzaskuje za sobą drzwi.

- Mała? - Robi zdziwioną minę. - Jestem tylko kilka centymetrów niższa od ciebie. A jak założę szpilki, nawet wyższa. - Mówi przygryzając wargę. Tak, Natalie, zauważyłem. Szczególnie wtedy jak przechodziłaś obok mnie przed moim domem kręcąc ponętnie tyłkiem. Mówię sam do siebie w głowie.

- Myślisz, że w jakiś sposób mi to przeszkadza? - Parskam kierując się w stronę plaży.

- Niech Pan mi to powie, panie Adams. - Ścisza lekko głos, a ja jestem już za stary na to, żeby nie załapać, że ze mną flirtuje. - Przeszkadza to panu? - Przesuwam po niej spojrzeniem. Patrzy na mnie intensywnie a promienie zachodzącego słońca lekko muskają jej opaloną skórę.

- W żadnym wypadku Natalie. - Mówię powoli akcentując każde słowo. - Nie przeszkadza mi to w żadnej sytuacji.

- No tak, w przypadku look of love i tak zawsze jest pan na górze. - Widzę kątem oka, że jest z siebie zadowolona. Uśmiecha się triumfalnie ewidentnie myśląc, że speszy mnie faktem, że na świadomość tego jaką koszulkę podarowałem jej kiedy u mnie była. Nic bardziej mylnego dziewczynko. Zrobiłem to z pełną premedytacją i nie ma takiego tematu, który mógłby wywołać we mnie zawstydzenie. Nie wiem jednak czy jest to czas na takie rozmowy.

- Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać? - Odpowiadam jej, parkując auto. - Na pustym parkingu? Sam na sam? Z facetem, którego już kilkukrotnie oskarżyłaś o molestowanie?

- Nie wiem o czym Pan mówi. - Rzuca i wysiada z samochodu. Biorę paczkę fajek i też wychodzę. Staję obok i opieram się o maskę.

- Strach cię obleciał? - Mówię zapalając jej papierosa. W tym momencie płomień gaśnie i za chuja nie jestem w stanie go ponownie odpalić. Przewracam oczami i widzę, że ją to bawi.

- Zawsze możesz odspawać. - Puszcza mi oczko i ponownie wkłada papierosa do ust. Przysuwam się do niej, również nie wypuszczając fajka z ust. Żar, który tli się na końcu jej papierosa styka się z moim, zaciągam się mocno i po chwili oba palą się jednostajnie. Nie odsuwam się od niej jednak. Przekręcam odrobinę głowę żeby ją lepiej widzieć, patrzę w te jej wielkie brązowe oczy, na pełne usta, drobną szczękę. O kurwa. Będzie cudownie wyglądać z moim kutasem w ustach. Wiem, że też mnie pożąda. Czuję to. Od samego początku tak na mnie patrzy. Mam ochotę wziąć już tutaj. Na tej pieprzonej plaży, opartą o maskę mojego samochodu. Zastanawiam się, czy to dobry moment żeby ją pocałować. Ma tak kuszące wargi, że jeszcze trochę i po prostu to zrobię.
Ciszę i to napięcie między nami przerywa dzwonek jej telefonu, który na moje nieszczęście trzyma w dłoni. Widzę kto dzwoni. Uroczy bernardyn. Młoda się spina i widzę, że lekko panikuje. Po chwili jednak odbiera telefon, a jej głos jest opanowany. I jedynie lekko drżąca dłoń, którą przytrzymuje papierosa w ustach świadczy o tym, że się denerwuje.

- Halo? - Odzywa się cicho.

- Hej Natt. - Dobrze słyszę jego głos i jego słowa. Nie podoba mi się, że do niej dzwoni i że przez niego się spięła. W tym momencie nie dopuszczam do siebie nawet myśli, że to nie przez niego się spina, tylko przez to w jakiej sytuacji się znalazła. Ze mną. Uśmiecham się i się odsuwam, prowizorycznie zapewniając jej więcej przestrzeni. Gdybym rzeczywiście tego chciał mógłbym odejść, pójść przejść się, czy usiąść w samochodzie. Ale nie. Ja jedynie odchyliłem się i wróciłem do pozy wyjściowej.

Shame On YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz