Rozdział 8

128 5 3
                                    


Przepraszam za mały poślizg, ale mam taki młyn zawodowo, że nie wiem w co ręce włożyć. 

Zapraszam do 8 rozdziału, kolejny w sobotę popołudniu. 

Pamiętaj proszę by zostawić po sobie ⭐️

______

Olivia

Matthew znów nie wrócił na noc do domu. Siedziałam i czekałam na niego całą piątkową noc. Dzwoniłam. Wielokrotnie. Za każdym razem łapała mnie poczta głosowa. W końcu dostałam szczątkową wiadomość, że muszą skończyć projekt i musi zostać dłużej w biurze. Tą wiadomość wysłał mi po pierwszej w nocy. Po tym kiedy już przejechałam pół miasta, żeby dowiedzieć się, że w jego biurze wszędzie jest zgaszone światło a zamek zamknięty na siedem spustów. Kłamał.
W końcu zasnęłam na kanapie. Kiedy się obudziłam jego dalej nie było, mimo że na ekranie mojego telefonu widniała godzina 12:32.

Zacisnęłam powieki i odetchnęłam. To nic nie znaczy. Nie złapałaś go za rękę. Nigdy. Nigdy nie widziałaś, żeby chociażby zachował się dwuznacznie w towarzystwie innej kobiety. Nigdy nie widziałaś żadnej wiadomości, która definitywnie świadczyłaby o tym, że ma kogoś poza tobą. Nigdy nie przyznał się do zdrady.

Wstałam dopiero kiedy do drzwi zapukała Carmen. Wpuściłam ją i po uprzejmej wymianie zdań poszłam się wykąpać i ogarnąć na wieczór. W końcu miała przyjść Natalie. Okazało się, że przyjdzie sama, Ben musi pomóc w czymś rodzicom. Może to i lepiej, będziemy mogły szczerze porozmawiać.

Po zrobieniu zakupów i pożegnaniu Carmen zabrałam się za gotowanie. Postawiłam dzisiaj na pieczeń w cieście francuskim. Zawsze uwielbiałam gotowanie, więc i tym razem oczyszczało mi myśli. Skupiona byłam na przepisie i magii, która działa się za każdym razem kiedy wchodziłam do kuchni. Nie zapomniałam jednak o otwarciu butelki wina, bo przecież alkohol jest nieodłącznym elementem dobrej kuchni. Kiedy już prawie wszystko było gotowe usłyszałam przekręcany zamek w drzwiach. Nie. Dlaczego musiał wrócić właśnie teraz? Matt wszedł do pomieszczenia w lekko wymiętym garniturze, z rozpiętą koszulą i jednodniowym zarostem. Włosy miał zmierzwione i miałam nieodparte wrażenie, że to nie jego ręce spowodowały ten nieład na głowie. Moje serce mocno się ścisnęło, jednak ze wszystkich sił nie chciałam dać po sobie poznać, że coś się dzieje.

- Kogo widzą moje oczy. - Wita się ze mną posyłając mi buziaka w powietrzu. - Moja przykładna żonka robi mi kolację?

- Za pół godziny przychodzi Natalie. - Odpowiadam hardo. - Gdzie ty byłeś przez całą nos i cały boży dzień? - Mój głos z każdym wypowiadanym słowem robi się coraz bardziej donośny.

- Pisałem ci, musiałem skończyć projekt. - Jego uśmiech mówi mi wszystko. Do tego ten zapach...

-I ten projekt pachniał Black Opium? - Wypalam. - Cały jesteś przesiąknięty jej zapachem.

- Jej? - Pyta udając zdziwionego. - Mówisz, że powinienem zwrócić uwagę asystentce żeby używała mniej perfum bo żona posądza mnie o zdrady?

- Nie kłam. - Rzucam na blat nóż który trzymałam cały czas w ręku i chwytam butelkę wina aby sobie dolać. Jest pusta. Denerwuję się jeszcze bardziej. Wrzucam ją do kosza, słychać dźwięk bitego szkła. Wyciągam z lodówki kolejne wino, niestety nie mogę znaleźć korkociągu.

- Kurwa mać. - Klnę pod nosem i uderzam dłońmi w blat.

- Tego szukasz? - Śmieje się mój ukochany mąż podnosząc do góry przedmiot, którego szukałam.

- Oddawaj. - Warczę przez zęby.

- Proszę bardzo, moja cudowna żona w pełnej krasie. - Podchodzą do niego i wyrywam mu korkociąg. Otwieram wino i nalewam je do kieliszka, prawie po same brzegi. Piję. To mnie uspokaja.

Shame On YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz