Rozdział #22

13 4 0
                                    

W końcu nastał dzień, na który praktycznie całe B-6 czekało. Dzień przeniesienia do innych baz. Adira stojąc na placu przed bazą patrzyła, jak jej auto pakowane jest na piętrową lawetę, na której znajdowały się już samochody pozostałych. Nagle obok niej zmaterializowała się Judith. Brunetka zerknęła na blondynkę, po czym ponownie skupiła wzrok na ciężarówce.

- Wiesz? Będę trochę tęsknić za tym miejscem - mruknęła Judith, na co Adira spojrzała na nią dziwnie. - nie no dobra, żartowałam. Mam dość tego pierdolnika.

Na te słowa obie kobiety głośno się roześmiały, co przyciągnęło uwagę operatorów lawety, żadna z wilczyc nie zwróciła na nich jednak szczególnej uwagi. Kilka minut później do kobiet podszedł Kane. Porucznik spojrzała na partnera, a ten obdarzył ją lekkim uśmiechem.

- No nic miłe panie, pora na nas. - Na te słowa podporucznik Martin o mało nie zapiszczała, na co generał wraz z porucznik spojrzeli na nią rozbawieni.

Judith się tym jednak nie przejęła i bez chwili wahania ruszyła w kierunku płyty, na której zaparkowały dwa duże czarne opancerzone autobusy. Redwood poraz ostatni zerknęła w kierunku bramy głównej, wzdychając smętnie, na ten gest Kane chwycił ją za rękę i splótł ich palce. Bursztynowooka pozwoliła ukochanemu zaprowadzić się do autobusu, do którego zaczynali już wsiadać żołnierze. Przy wejściu do pojazdu stał kontroler z niewielkim urządzeniem w dłoniach, za pomocą którego sprawdzał identyfikator każdego z wsiadających wilkołaków. Azarov wręczył kontrolerowi dwie plakietki, kilka minut potem generał i porucznik znajdowali się już we wnętrzu autobusu. Adira zajęła miejsce przy oknie dla własnego komfortu psychicznego, miejsce przy przejściu zajął Kane, który jak tylko znalazł się już na siedzeniu usadowił się wygodnie, po czym zamknął oczy. Redwood zerknęła na niego i uśmiechnęła się nieco rozbawiona. Jeszcze bardziej rozbawił ją fakt, iż z jakiś przyczyn przyszła jej na myśl wycieczka szkolna. Zajęło kilka chwil nim dało się usłyszeć charakterystyczny warkot silnika, na co Kane uchylił powieki, by zaraz ponownie je zamknąć, pogrążając się w drzemce.

***

Podróż trwała około dwóch godzin, wszystko za sprawą zamknięcia kilku ulic z powodu mających tam miejsce kolizji. W końcu jednak Adira zobaczyła za oknem widok, którego nie widziała już od kilku lat. Ogromny las liściasty rozciągający się hektarami w dal. Wilczyca z zafascynowaniem obserwowała otoczenie za oknem pojazdu, a po przejechaniu jeszcze kilku kilometrów żwirową drogą oczom kobiety ukazała się ogromna brama wjazdowa, większa i o wiele bardziej strzeżona niż ta w B-6. Ogromne wrota stanęły otworem, a uzbrojeni w broń palną strażnicy odsunęli się by wszystkie pojazdy konwoju mogły bez problemu wjechać na teren bazy. Czując mocny uskok Kane obudził się, rozprostowując kości po kilku godzinach siedzenia w jednej pozycji.

- Chyba dotarliśmy śpiąca królewno. - Rzuciła rozbawiona Adira, patrząc na generała.

- Mhm. - Mruknął tylko Azarov w ramach odpowiedzi.

- Wygląda na to, że będziemy mieć komitet powitalny. - Wtrącił nagle Darren wychylając się z pomiędzy oparć foteli Azarova i Redwood.

Zaintrygowana jego słowami para od razu podjęła prób dojrzenia o czym mówi Philips. Jednak ich wątpliwości zostały rozwiane, jak tylko pojazd, którym podróżowali zatrzymał się, a jeden z oficerów z bazy nakazał go opuścić. Wszyscy bez słowa sprzeciwu wyszli z wnętrza autobusu, ustawiając się na baczność, dowódcy oddziałów wyszli na przód. Zacięte miny stojących przed oddziałami z B-6 wilkołaków sprawiły, iż kilku szeregowych przełknęło głośno ślinę. Nawet dwóch generałów wzdrygnęło się, gdy wzrok wysokiego mężczyzny o niebieskich oczach spoczął na nich. Kane przebiegł wzrokiem po szeregu, jaki uformował się za tym tak zwanym komitetem powitalnym, dzięki czemu udało mu się zauważyć drwiące uśmiechy na twarzach żołnierzy. Nagle przed generałów z A-36, bo właśnie do tej bazy zostali przeniesieni, wyszedł znany już Kane'owi Hendrix. Mężczyzna popatrzył na stojące przed nim oddziały.

- Witam was w końcu w murach bazy A-36, nazywam się Christopher Hendrix i chwilowo zastępuje tego, kto zazwyczaj sprawuje pieczę nad tym miejscem - rzekł członek zarządu pewnym głosem. - wiem, że trochę to trwało za nim udało się was tu ściągnąć, lecz już teraz żadne utrudnienia nie powinny już stanowić problemu, a tym czasem pora aby przedstawić wam zasady i wszystkie inne wytyczne dotyczące A-36. Generale Carsten, mogę prosić o pańskie wsparcie?

Darren spojrzał na Kane'a, którego oczy błysnęły nieznacznie, kiedy z ust Hendrixa padło pytanie skierowane do nieznanego mu generała. Z pomiędzy stojących na przedzie ludzi wyszedł wysoki czarnowłosy mężczyzna o błękitnych oczach, jego uderzające podobieństwo do Kane'a sprawiło, iż cały oddział Azarova od razu spojrzał na swojego generała, wszyscy poza Adirą, która tylko uniosła lekko lewy kącik ust.

- A więc tak - zaczął generał Carsten, mierząc spojrzeniem wszystkich nowoprzybyłych. - nazywam się Carsten Azarov, jak już pan Hendrix zdążył wspomnieć obejmuje stanowisko generała. Jednak przejdźmy do konkretów. W A-36 obowiązują praktycznie takie same zasady, co w waszej dawnej bazie, z kilkoma tylko różnicami. Przede wszystkim w tej bazie nikt nie będzie was przymuszał do brania leków uspokajających, chyba, że ktoś cierpi na schorzenia, przy których jest to wręcz wskazane. Na początku treningi będą prowadzone pod okiem naszej starszej kadry kierowniczej, z czasem wrócicie do ćwiczeń pod okiem waszych dowódców. Jeśli chodzi o kwestię zakwaterowania to bez obaw, tego dowiecie się, gdy zakończe swoją paplaninę. Teraz jednak wspomnę o jednym z najistotniejszych elementów, tutaj kwestia przemiany to nie temat tabu i choć z otrzymanych raportów udało nam się wywnioskować, iż kilkoro z was miało możliwość przybrania drugiej postaci, tak reszta nie miała takiej sposobności. W tej bazie się to zmieni, tutaj druga forma wilkołaków jest bardziej ceniona. I bez obaw, mamy tu specjalnie wydzielone miejsca, gdzie bez przeszkód można uwolnić swoją wewnętrzną bestię.

Na wzmiankę o zmianie formy dało się słyszeć głośne bicie serc większości wilkołaków z B-6. Wyłapując ten dźwięk Carsten prychnął drwiąco. Widząc niemal wilczy uśmiech na ustach Carstena Kane również prychnął, przewracając oczami w rozbawieniu.

- Coś cię bawi? - Warknął generał z A-36.

- Tak - rzucił swobodnie Kane. - twoja parszywa gęba.

Adira patrzyła na całą sytuację nie kryjąc rozbawienia, widząc taką reakcję z jej strony Darren spojrzał na nią z szeroko otwartymi oczami. Harley również wlepiała w Redwood zaskoczone spojrzenie. Zaskoczenie wszystkich sięgnęło zenitu, gdy obaj generałowie po chwili wlepiania w siebie intensywnie wzroku zaczęli się śmiać, aby następnie przywitać się, poprzez przytulenie się "na niedźwiedzia". Po chwili obaj mężczyźni oswobodzili się na wzajem, a Kane zwrócił wzrok na swój oddział, który w całości wlepiał w niego zdziwione spojrzenia.

Projekt W.I.L.KOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz