Miłego czytania ! 💚💫
Tego dnia zbudziły mnie piski wiatru. Czułam jakby coś wołało mnie o pomoc. Smętne piski nie ustawały , nawet gdy po trzydziestu minutach wyszłam z łazienki , umyta i ubrana. Zeszłam na śniadanie i zaczęłam je jeść. Wtem , w drzwiach stanęła Anja i Hailie.
- Zbieraj się , idziemy do galerii - zarządziła starsza.
- Po co ? - zapytałam biorąc kolejny kęs kanapki.
-Wychodzimy dzisiaj na bal charytatywny. A ty nie masz nic do ubrania.
- Racja. To bal z firmy Vincenta ? - zapytałam po raz drugi.
- Tajemnica - powiedziała Hailie teatralnie przykładając palec do swych morelowych ust.
Nie wiedząc nic a nic o balu na którym miałam być , zaczęłam rozglądać się po galerii , w poszukiwaniu jakiejś Zary. Okazało się , że dla dziewczyn Zara to szmaciak. Trudno im się dziwić. Zamiast tego poszłyśmy do super drogiego sklepu , którego nazwy nie zapamiętałam. Wchodząc do przebieralni , nie było mnie widać po stertą ubrań które dziewczyny dla mnie wybrały. W życiu tylu sukienek nie widziałam. Od różowych aż po czarne. Od aksamitu aż po jedwab. Do wyboru do koloru. W końcu , zdecydowałam się na morską sukienkę do kolan , bez zbędnych dodatków , takich jak koronki czy falbany.
Zdjęcie sukienki w mediach ⬆️
Do tego dobrałam sobie srebrny naszyjnik z literą ,,E'' i białe buty. Po drodze zajrzałyśmy do turbo drogiej perfumerii , z której wyszłam z mgiełką o zapachu morskiej bryzy. Zadowolone pojechałyśmy do domu.
Gdy dojechałyśmy do domu , zostało mało czasu do rozpoczęcia balu. Pomogłam ubrać się Lizzy , i przebrałam się sama.
Na balu , nie było nic ciekawego. Nie zabrałam książki , a telefon miał raptem dziesięć procent. Więc pozostawało mi gapienie się na innych uczestników i jedzenie. Moje nudę przerwał pewien mężczyzna. Był wysoki i umięśniony. Miał ciemne , brązowe włosy i orzechowe włosy.
- A kogo ja widzę ? Czy to Elizabeth Monet ? - miałam wrażenie , jakby mężczyzna chciał mnie zdominować. Pewnie tak było. Jego ciało nie było spięte , wręcz przeciwnie , patrzył na mnie z góry , z pewną...pogardą?
- Owszem - odpowiedziałam nieufnym tonem.
- Jestem Adrien. Adrien Santan. - odrzekł mężczyzna. Mimowolnie zachichotałam. Usłyszałam Adrien Szatan.
- Z czego się śmiejesz , Elizabeth Monet ? - zapytał.
- Usłyszałam szatan. I kojarzysz mi się z bohaterem miraculus.
- Och, doprawdy? Teraz jesteśmy na ty ? Jesteś bezczelna. Też znam takiego człowieka. Jest w twoim wieku. Pasowalibyście do siebie jak ulał , oboje bezczelni , dumni i uparci. - kogo on do licha miał na myśli ?
- Kim on jest ? - zapytałam.
- Dowiesz się w swoim czasie , Elisabet Monet. Ale nie jestem pewny , czy się zorientujesz. Żegnam. - mówiąc to , ukłonił mi się i zniknął w tłumie.
YOU ARE READING
𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭. 𝐒𝐳𝐦𝐚𝐫𝐚𝐠𝐝
RandomMłoda , skrzywdzona przez los i nieufna Elizabeth Monet , dotychczasowy wyrzutek w jakimkolwiek miejscu , dowiaduje się , że jednak ma rodzinę , która jest...nietypowa. Pięciu starszych mężczyzn , podających się za jej braci , i jedna dziewczyna , u...