GOŹDZIKI

280 19 12
                                    

Wchodząc następnego dnia do szkoły , nie byłam gotowa na rozmowę z Florą. Absolutnie nie chciałam jej odbyć , dlatego unikałam jej jak ognia. Wiedziałam doskonale , że takie zwlekanie jest bardzo nie dojrzałe i nic to rozwiąże , ale miałam jakąś blokadę , hamulec przed podejściem do niej. Jeszcze bardziej nie chciałam do niej podchodzić , ponieważ zaczęła siedzieć z Victorią i Natalie. Zazdrość zżerała mnie od środka , gdy widziałam je na stołówce. Jednak ciągle usprawiedliwiałam siebie tym , że to ona powinna chcieć się pogodzić , to przez nią wszystkie ustalenia i plany legły w gruzach. Naprawdę nie mogła powiedzieć wcześniej ?

- Spokojnie , jakoś to będzie. - pocieszał mnie Edmund na śniadaniu , kiedy prawie wychodziłam z siebie. 

- No nie wiem. - warknęłam , zaciskając pięści. 

- Ale ja wiem. - westchnął chłopak. Położywszy mi rękę na ramieniu , zapatrzył się w miejsce , gdzie siedziały Natalie , Victoria i Flora. 

Od razu pomyślałam , że któraś z nich mu się podobała , długo zawiesił na nich wzrok. Ponadto , jego spojrzenie raczej nie było chłodne czy nieprzyjazne. Przeszyło mnie ukłucie zazdrości. 

- Halo , ziemia do Edmunda ! Co się z tobą dzieje ? Czyżbyś...- zasugerowałam , ale mi przerwano :

- No coś ty !  One ? Nic do nich nie czuję. - zaprzeczył. Oby , pomyślałam. 

- Yhm...- mruknęłam tylko , więcej nie komentując , chociaż na usta cisnęło mi się kilka odpowiedzi. Jednak powstrzymałam się przed tym , moje odzywki często były bezczelne , a jedyne czego mi brakowało , to kłótnia z Edmundem. 


Następnego dnia cała klasa wiedziała już o naszym konflikcie i miała do nas pretensje , i nawet nasza wychowawczyni nie kryła oburzenia. Obdarowywałam każdego z nich moim mistrzowskim spojrzeniem , niestety niektórzy się na nie uodpornili. 

- Elizabeth , Flora co wam strzeliło do głowy ? - zapytała zirytowana nauczycielka. 

- Flora przed kilkoma dniami zadzwoniła do mnie i powiedziała mi że jest w pokoju z innymi dziewczynami , Natalie i Victorią. Sama mnie tym zaskoczyła. Nie wiem jak dziewczyny rozwiążą ten problem.-  wyjaśniałam. 

Teraz to na Natalie , Victorię i Florę obrzucano zimnymi spojrzeniami. Wreszcie zrozumieli to , że nie było to moją winą. Moje wargi wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku. 

- Cóż , jeśli tak chcecie , możemy zamienić się pokojami , Lizzy i Hannah będą w dwójce , a Flora , Victoria i Natalie zamieszkają razem. W porządku ? 

Popatrzyłam na Hannah. Pokiwała nieśmiało głową , podobnie jak reszta w to zamieszanych. W sumie pasowało mi taki układ. Byłam zła na Florę , obiecywała mi coś czego nie zrobiła , nie odzywa się do mnie i najwyraźniej nie zamierza mnie przeprosić. No cóż , trudno. Nie obchodzi mnie to , pomyślałam. Jednak serce znów ścisnęło mi się z żalu , na myśl o kolejnej zepsutej relacji.



Pakowanie na wycieczkę szło by mi dość szybko , gdybym nie zdzwoniła się z Edmundem. On dość skutecznie spowalniał moje zadanie. Rozśmieszał mnie i zagadywał , często komentował i wystawiał recenzje rzeczy , które pakowałam. 

- Możesz brać dużo słodyczy , jeśli podzielisz się ze mną. 

-  Ta , już to widzę. Jesteś bananowym dzieciakiem , sam sobie coś kup. - zakpiłam , pakując kolejne kosmetyki. 

- Zrobić ci AsMr ? - zapytałam szeptem , starając się nie wybuchnąć śmiechem. Stukałam w butelkę mojego toniku. 

- Może lepiej nie...‐ droczył się ze mną Edmund.

 - A może tak ?

I tak przez następną godzinę dostaliśmy głupawki , co o dziwo było możliwe , nawet na odległość. Według mnie wystarczał tylko odpowiedni człowiek. Taki kochany idiota , jakim był Edmund  Santan. 


Moja czarna jak smoła walizka turkotała z każdym moim krokiem. Hailie już mnie zostawiła , ostatnio była zajęta wybieraniem uczelni i cały czas siedziała zamknięta w swoim pokoju. Niepewnym wzrokiem szukałam mojej klasy. Oprócz niej było jeszcze osiem innych grup , więc nie tak łatwo było się połapać.

 W końcu znalazłam moich ludzi , którzy jak zwykle stali w kilku małych grupkach. Podeszłam do nauczycielki i się zameldowałam , poczym zauważyłam że Edmund stoi trochę na uboczu jednej gromady. Był to zbiór najzamożniejszych chłopców z naszej klasy , byli dość popularni. 

Edmund chyba próbował tam się wpasować , choć jak na razie marnie mu to wychodziło. Cóż , nie zamierzałam mu przeszkadzać. Nie musiał całego swojego czasu spędzać ze mną , mógł też przyjaźnić się z innymi chłopakami. Rozumiałam to , że nie we wszystkich kwestiach się ze sobą zgadzaliśmy , że czasem ktoś naszej płci lepiej nas rozumiał. Miałam jednak nadzieję że przynajmniej się ze mną przywita. Moje prośby zostały wysłuchane i kilka minut później chłopak podszedł do mnie. 

- Hej ! 

- Hej. Widzę że próbujesz dostać się do ich paczki - momentalnie wskazałam na nich. 

- No , ale coś nie wyszło. Próbowałem się jakoś wbić w rozmowę , ale nie chciałem być też nachalny. 

- Jeśli będą mieli jakiś problem to prawdopodobnie się o tym dowiesz. Opcją A ,  jest to , że rozsieją o tobie plotki , cała szkoła cię znienawidzi i prędzej czy później będziesz wiedział o co im chodzi , a opcja B to po prostu ci powiedzą. 

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy i w pewnej chwili otuliłam się ramionami. Poranki wciąż bywały chłodne. Edmund widząc to , popatrzył na mnie i zaczął grzebać w plecaku. Po paru sekundach podszedł do mnie i od tak włożył na mnie swoją bluzę. Od razu zrobiło mi się cieplej , ale miałam wrażenie że to wcale nie dlatego , że Edmund dał mi swoje ubranie. Motyle w moim brzuchu wykonały salto , a policzki przybrały barwę róż. Uśmiechnął się do mnie lekko , widząc mnie w swoim ubraniu. 

- Lepiej ? 

- Tak , zdecydowanie. Pachnie świeżością i...goździkami. 

- To moje ulubione kwiaty. Nawet mam perfumy o tym zapachu.

- Moje ulubione to...- zauważyłam że Edmund bardzo jakby...pobudził się ? Na wzmiankę o tym ? Sama nie wiem. Może po prostu mi się zdawało...

- Chyba nie mam. Lubię tulipany ,  lawendę i róże , szczególnie te o jasnych barwach. 

Pokiwał głową.

Gdy ogłaszali że czas już wkładać walizki do bagażnika i zajmować miejsca , zapomniałam że nie mam z kim siedzieć. Edmund już jechał z Jamesem , zgodził się ze mną jechać w drogę powrotną. 

Rozglądałam się nerwowo po ludziach , i zobaczyłam Hannah. Stała na uboczu , kurczowo trzymając się swojego bagażu. Zostawiłam na chwilę swoją walizkę i podeszłam do niej. 

- Hej. - przywitałam się. 

- Cześć. - mruknęła. 

- Masz z kim jechać ? 

- Nie , chyba nie.

- Chcesz ze mną ? 

- No , możemy. - pokiwała głową. 

-To chodź , bo zaraz jakieś debile zajmą nam miejsce. - zaśmiałam się , i ruszyłam pod autobus. Hannah parsknęła na to śmiechem i również zaczęła iść. 

𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭. 𝐒𝐳𝐦𝐚𝐫𝐚𝐠𝐝Where stories live. Discover now