Obudziły mnie głośne rozmowy dochodzące z kuchni. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się do kogo mogą one należeć, ponieważ mieszkałam sama. Jednak w momencie, kiedy doszedł do mnie ten piskliwy głos zerwałam się jak najszybciej z łóżka wbiegając do łazienki połączonej z moją sypialnią. Umyłam zęby, a włosy związałam w kitkę. W garderobie ubrałam się w czarne garniturowe spodnie i marynarkę. Pod spód ubrałam biały gorset i dobrałam do tego biżuterię. Włożyłam czarne szpilki i najszybciej jak umiałam zrobiłam swój codzienny makijaż. Na koniec popsikałam się swoimi perfumami, po czym wyszłam z pokoju.
Kiedy weszłam do pomieszczenia dwie pary oczu zwróciły się w moją stronę. Uśmiechnęłam się sztucznie idąc w ich kierunku.
- Dzień dobry. Tato- skinęłam w jego stronę głową, a on uczynił to samo- Betty- zrobiłam to samo w kierunku kobiety i udałam się w stronę ekspresu do kawy. Nacisnęłam przycisk, aby zrobić czarną kawę i odwróciłam się w stronę ojca. Robert Davis- mężczyzna, który zawdzięcza swój cały sukces dążeniem po trupach do celu. Przerażający człowiek. Postrach całego Brooklynu. Najpotężniejszy biznesmen Brooklynu i jeden z najlepszych w całym Nowym Yorku. Każdy kto mieszka w Brooklynie, chociaż raz o nim słyszał, a i tak się go boi. I w tym wszystkim mój ojciec. Jest to okropny człowiek i nie wiem jak możliwe jest to, że moja mama kiedyś go pokochała. Ja z nim żyję całe życie, a nie jestem w stanie powiedzieć o nim dobrego słowa. To potwór, a nie człowiek. Ożenił się z podobnym potworem, czyli moją macochą Betty teraz Devis. Jednak nigdy nie nazwałabym jej rodziną. Wolałabym umrzeć niż to powiedzieć.
Podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam banana. Już chciałam go zjeść, ale przerwał mi ten piskliwy głos.
- Wiesz ile to ma kalorii?! Zjedz jabłko, albo najlepiej nic nie jedz, bo widzę że znowu przytyłaś- spojrzała na mnie z widocznym obrzydzenie, po czym wyrwała mi banana z reki. Podeszła do kosza i go wyrzuciłam uśmiechając się. Jebana kurwa.
- Wczoraj się ważyłam i schudłam trzy kilo
- Tak? Bo w ogóle nie wiedzieć. Może waga się zepsuła, bo przecież dobrze widzę że przytyłaś- odpowiedziała. Stwierdziłam, że nie będę się odzywać, bo tylko dostanie mi się od ojca. Zamiast tego wzięłam kawę i odarłam się o blat patrząc na ojca.
- Przyszedłem tutaj tylko żeby cię poinformować o nadchodzącym bankiecie.- ojciec spojrzał mi prosto w oczy- Oczekuje, że pojawisz się na nim z jakimś partnerem. – powiedział po czym ruszył w stronę wyjścia. Tylko tyle. Żadna nowość. Ojciec niegdy w życiu nie powiedział mi, że mnie kocha, czy nie zapytał o samopoczucie.
- Na bankiet ubierz jakąś sukienkę, która nie będzie podkreślać tego, jak bardzo gruba jesteś. – Betty spojrzała na mnie znacząco, po czym poszła w stronę ojca. Po chwili usłyszałam zamknięcie drzwi na co odetchnęłam z ulgą. Wrzuciłam filiżankę po kawie do zlewu i poszłam do sypialni po telefon.
Położyłam się na łóżku włączając telefon ignorując wszystkie powiadomienia. Weszłam w wiadomości z Zane'em, aby poinformować go o bankiecie, jednak to co zobaczyłam wkurwiło mnie do granic możliwości. Chłopak wysłał mi zdjęcie, na którym ruchał jakąś kurwę. Rzuciłam telefon na łóżko, wkładając twarz w dłonie. Bankiet odbywa się jutro, a ja nie mam partnera, bo nie dam mu tej jebanej satysfakcji i go o to nie poproszę. Odgrywa się na mnie za to że wczoraj po naszej kłótni poszłam się przespać z Oscarem. Nie wiem co teraz zrobić. Kogo mam zaprosić?
Lillianna Davis: Masz jutro czas wieczorem? Potrzebuje kogoś na bankiet.
Charli Wilson: przepraszam kochanie, ale mam już plany z rodzicami.
CZYTASZ
Broken Heart
RomanceOsiemnastoletnia Lillianna Davis wydaje się idealną córką i przyjaciółką. Wysoka posada ojca, dobre oceny i zajęcia dodatkowe. Co jeżeli idealna Lilianna nie okaże się jednak taka idealna? Dziewczyna poznaje w klubie słynną trójkę, jednak jeden z ni...