Patrzyłam,opierając się o barierkę statku, na zbliżające się miasto. Moje włosy powiewały z wiatrem. Miasto wyglądało na zatłoczone i żyjące własnym tempem życiami. Tarcza zegara była owinięta czarnym dymem, który rozciągał się na kilkanaście metrów. Na moście stało kilkadziesiąt aut stojących w korku. Szarość budynków, stojących jeden przy drugim, oddawała atmosfere, która panowała w mieście. Atmosfere depresyjna wręcz. Dym z kominów domów zatrzymywał się nad miastem, przyćmiewając słońce, które stara się przebić przez chmury. Czarna chmura przesuwała się minimalnie z każdym podmuchem wiatru. W smętnej wodzie odbijały się budynki. Z każdym zbliżającym się statkiem było coraz bardziej słyszać hałas miasta. Ruch, który wydawał się cichy z daleka. Trąbienie aut, odgłosy maszyn w porcie, którym był zatłoczony. Statek na statku. Robotnicy przerzucajacy skrzynie z statku na samochód i na odwrót. Turyści biegnący z walizka na statek wycieczkowy. Ludzie który wracali z dalekiej podróży, krzyk ich bliskich witających przybyłych. Dym z dużych kominów statków. Policja bijącą pijaka. Cyganie i Żydzi błagający o pieniądze lub chleb. Prostytutki namawiające marynarzy na stosunek seksualny. Londyn miasto artystów i arystokracji a jednak brudu oraz hałasu.
Stanęłam na lądzie trzymając swoje dwie walizki. Idąc do auta słyszałam skrzypiaiace drewno pomostu oraz stukot moich obcasów. Szofer wziął walizki ode mnie i wsadził je do bagażnika razem z innymi bagażami. Wsiadłam do środka. Poczułam od razu ciepło na swoich policzkach. Fotele były z czerwonej skóry, która skrzypiała z każdym ruchem siedzącego na fotelu. Obok mnie usiadł Stark a po drugiej stronie Peggy. Starszy mężczyzna ubrany w garnitur wsiadł za kierownicę i odjechał z warkotem silnika.
Na ulicach było tłoczno. Roiło się od aut jak i ludzi. Dzieci przebiegały przez ulicę z gazetami w rękach. Bogaci mieszali się z biednymi. Ludzie krzyczeli reklamując swoje sklepy oraz stoiska.
- Nie lubię Londynu- odezwał się pierwszy raz od kilku godzin Stark.
- Dlaczego? - zapytała Peggy.
- Spójrz za okno. Wszędzie jest brud i śmierdzi.-rzekl z obrzydzeniem.- Plus arystokracja w Londynie uważa się za nie wiadomo kogo. To miasto niespełnionych życiowo ludzi, którzy próbują zaznaczyć się jakoś w tym cholernym świecie.
- Przesadzasz Howard. Londyn jest piękny na swój sposób. Nowy York zbytnio się nie różni. Też jest brudny i są ludzie którzy są egoistami- odbiła argument Peggy.
- Nowy York jest inny. Tam ludzie sa ambitni i nie są zapatrzeni aż tak na tradycje.- burknął.
Carter jedynie przewróciła oczami. Osobiście popierałam zdanie Starka. Nowy York wydawał się trochę mniej przytłaczający niż Londyn.
Zatrzymaliśmy się po jakieś pół godzinie pod dużym budynkiem. Wysiadłam rozglądając się wokół. Od razu zauważyłam że w tej dzielnicy musieli mieszkać bogaci. Przed domami stały lepsze i droższe auta. Budynki były białe ozdobione różnymi wzorami i figurami na ścianach. Ulice wyglądały jak nowe a chodniki lśniły wręcz. Latarnie byly rozmieszczone bardzo gęsto. Schody do budynku miały zdobiona poręcz, a okna były duże. Nasze bagaże wniósł do budynku szofer. Spojrzałam ostatni raz na budynek gdy weszłam do środka, przez duże czerwone drzwi.
Środek był jeszcze bardziej ozdobiony niż zewnątrz. Jasne światło z żyrandola oświetlało białe jak kość ściany. Czerwony dywan kontrastował z jasnym wnętrzem. Meble były z ciemnego drewna, a lustro nad szafka na buty miało pozłacana ramę. Po prawej stronie było przejście do kuchni a po lewej dużego salonu. Naprzeciwko wejścia do domu były duże ozdobne schody.
Mój czarny płaszcz zabrała jedną z gospodyń, a druga zaprosiła nas ręką do salonu. Nasza trójka weszła do salonu i usiadła na skórzanej kanapie. Salon był wysokim pomieszczeniem, tak samo jak przedsionek o białych ścianach. Przed kanapa był stolik, a obok dwa fotele. Wzrok przykuwał ozdobny kominek z marmuru, na którym widniały różne pamiątki. Na ścianach wisiała głową lwa, bawoła, zebry i hipopotama. Jadalnie a salon przedzielał jedynie łuk z ściany. Duży stół z ciemnego drewna z krzesłami kontrastował z jasnymi ścianami.
- Witam w moich skromnych progach.- usłyszałam damski głos.
Kobieta która weszła do salonu była ubrana w czerwoną sukienkę z jedwabiu. Na jej szyi widniały korale, tak jak w uszach. Jej blond włosy były spięte w kok. Makijaż był mocny a obcasy białe. Wyglądała na jakieś 30 lat.
- Emily Clark.- uśmiechnęła się słodko. - Mojego męża nie ma jeszcze ale wasze sypialnie są gotowe. Mam nadzieję że to nie będzie problem jeśli panie będą miały wspólna sypialnie.
Jej mąż był generałem w Angielskiej armii, który miał nam załatwić nocleg w jego domu.
- Oczywiście że nie będzie. - odezwał się Stark wstając. Podszedł do niej i delikatnie jak dżentelmen pocałował jej dłoń.- Howard Stark. - posłał jej swój flirciarski uśmieszek na który kobieta zarumieniła uśmiechając się.
Spojrzałyśmy po sobie razem z Peggy. Nie musiałyśmy nic mówić, żeby wiedzieć że mamy podobne zadania co do zachowania Howarda.
Kobieta zaprowadziła nas do naszych sypialń. Ja z Peggy dostałyśmy wspólny pokój. W pokoju były dwa łóżka jednoosobowe. Ściany co odziwo były w kolorze brudnym czerwonym. Miałyśmy wyjście na balkon, a obok drzwi wejściowych stała duża szafa. Położyłam się na jednym z łóżek zamykając oczy.
- Zmęczona? - zapytała Peggy.
- A jak myślisz? Spędziłam prawie dwa tygodnie na statku z Howardem Statkiem. - odpowiedziałam z delikatnym sarkazmem w głosie.
Usłyszałam tylko w odpowiedzi śmiech przyjaciółki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią. Leżała na drugim łóżku patrząc w sufit.
- Czy ty i ten Steve jesteście razem?- zadałam nurtujące mnie od jakiegoś czasu pytanie.
- Co? Nie. - odpowiedziała delikatnie zaskoczona pytaniem.
- Ale ci aie podoba?
- Jest miły i sympatyczny. Ma to coś w sobie. No i teraz jest przystojny jeśli chodzi o standardy kobiece. - spojrzała na mnie swoimi dużymi oczami.
- Nie mój typ. Wygląda na takiego laleczkowatego faceta.
- Nie dyskutuje się podobno o gustach.
- Wiem. - zasmiałam się delikatnie pod nosem- Mój typ jest inny.
- Domyślam się. Twój wybranek wygląda na kobieciarza i to takiego level hard. - Peggy obróciła się na brzuch w poprzek łóżka.
- Może trochę. Ale umie zadbać o kobietę i wie jak się z nią obchodzić. A Steve wyglada na takiego co w życiu nie dotykał kobiety. - obróciłam głowę w jej stronę.
Plotkowałyśmy do późnej godziny wieczornej. Jutro miałam mieć pierwszy dzień pracy w nowym miejscu a Peggy z Statkiem mieli mieć spotkanie z, generałem, właścicielem domu. Zasnęłam dopiero gdzieś po północy. Znowu śnił mi się brunet o niebieskich oczach.
--------------------------------------------------------------
Obudził mnie alarm w obozie. Zerwałem się na różne nogi i ubrałem buty. Złapałem broń i tak jak inni żołnierze wybiegłem z namiotu. Wszędzie był chaos. Ludzie biegali tam i z powrotem z krzykiem. Słychać było najpierw świst powietrza na niebie a później głośny huk na ziemi. Biegłem przez obóz mocno zaciskając dłonie na broni.
- James! Z prawej!- usłyszałem krzyk swojego kompana.
Odskoczyłem na lewo w ostatnim momencie unikając pocisku. Kucnąłem za beczka, która stała obok. Wycelowawszy zacząłem strzelać. Usłyszałem znowu świst a później kolejny wybuch. Czarny dym zaczął się unosić na niebie. Przebiegłem między namiotami próbując się wydostać z centrum walk.
Biegłem najszybciej jak umiałem przed siebie. Wokół mnie latały pociski, wybuchały bomby, ginęli ludzie. Nagle znalazłem się na ziemi odrzucony przez bombę. Poczułem mocny ból w klatce piersiowej. Starałem się załapać oddech i się podnieść ale moje ciało nie chciało ze mną współpracować. Słyszałem wszystko jakbym był pod wodą. Czułem się jakby ktoś przygniótł mi płuca. Patrzyłem na przebiegających przeze mnie ludzi. Nigdy się nie zatrzymywał tylko biegł dalej. Moje powieki stawały się ciężkie. Czy tak właśnie umrę? Po tej myśli pojawiła się brunetka. Nie chciałem umierać. Nie bez pożegnania. Podniosłem się ostatkiem sił na łokciach i obróciłem się na brzuch. Na ziemię zaczeła kapać z mojej koszuli krew. Chciałem się podnieść ale ktoś przebiegający nadepnął mi na plecy przyciskając do ziemi. Ból rozniósł się po całym moim ciele, a po tym przed oczami pojawiła się ciemność.
Mile widziane gwiazdki i komentarze.
1250
![](https://img.wattpad.com/cover/318308194-288-k167080.jpg)
CZYTASZ
Don't leave me
FanficJest rok 1942, na świecie panuje wojna. Ludzie giną i zabijają się nawzajem. Czy dwóch ludzi znajdzie chodź trochę szczęścia i miłości w tym okresie? Czy zwykła kawa to nasionko wielkiej więzi? Ona pielęgniarka, on młody mężczyzna idący na wojnę. P...