Epilog. I'm no good at goodbyes

121 4 2
                                    

 Czyli list, który Patryk zostawił Maćkowi i Julce

Prawdopodobnie jest duża przepaść czasowa między momentem pisania tego a zrobieniem czegoś, co może was zranić. Ale czasu już się nie cofnie. I moich czynów też.

Jest styczeń, kilka godzin po północy w dniu moich urodzin i właśnie sobie uświadomiłem, jak bardzo kocham Maćka. Znaczy dużo wcześniej już byłem tobą zauroczony, jeszcze przed tym, jak powiedziałeś mi, że wróciliście do siebie. Tak naprawdę już w momencie, gdy zaproponowałeś po tygodniu znajomości, abym wpadł do ciebie na noc. Byłem dosłownie załamany, ale jak teraz o tym myślę, to cieszę się z tego, bo mogę patrzeć na szczęśliwego ciebie.

Przez te półtora roku miałem kilka dni, gdzie myślałem o samobójstwie, ale nie aż tak bardzo, żeby się zabijać. Ale przyznaję, że samookaleczałem się. I nadal to robię. Tylko żebyście nie myśleli, że to tylko przez was, bo to z różnych powodów. Pamiętacie, jak kiedyś mówiłem, że chcę, aby mama w końcu coś zrozumiała? To właśnie wtedy powiedziałem jej o mojej orientacji i zostałem zwyzywany od najgorszych, wtedy też po raz pierwszy pociąłem się. Ale na szczęście tata to rozumiał i nie miał za złe, że wolę spotykać się z chłopakami. Pamiętam dzień kiedy mu o tym powiedziałem, a raczej im obojgu. Było to pod koniec pierwszej liceum, gdy do domu wróciłem z moim wtedy obecnym chłopakiem i właśnie tak go przedstawiłem. Matka się wkurzyła, a tata powiedział do niej, aby nie odstawiała szopek i bardzo przyjaźnie rozmawiał ze Stachem. I też był to mój coming out przed nimi, którym się mega stresowałem.

O boże, moja krew jest wszędzie teraz. I jeszcze na kartkę mi spadła, gorzej być nie może. Muszę to posprzątać. Czy to jest dziwne, że o tym piszę? Chyba tak, dokończę to pisać, gdy tylko to posprzątam.

Bardzo możliwe jest to, że po tym wyznaniu mnie znienawidzicie, bo w końcu wtrącam się w wasz związek, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. A raczej wybaczyliście, bo jeśli to czytacie, to znaczy, że nie żyję. I albo dowiedzieliście się tego od kogoś albo jakimś cudem byliście przy mnie.

Najprawdopodobniej jest to najbardziej złe pożegnanie, które przyszło wam mieć. A to dlatego, że jestem pizdą, która nie umie powiedzieć prawdy o swoich uczuciach i w takim przypadku woli się zabić.

Sweetbitter Love • MxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz