Tajemnica Pierwsza

636 46 33
                                    


Znacie frazę „zemsta jest słodka i najlepiej smakuje na zimno"?

Z całą pewnością ten, kto ją wymyślił, wiedział, co mówi. Moja chwila zemsty właśnie nadeszła i rozkoszowałam się nią do cna. Patryka zupełnie zatkało na mój widok, a siedząca na wprost niego tleniona panna zbierała swoje idealne białe uzębienie z podłogi.

– Wiedziałam... Czułam to – dukałam, spazmatycznie wciągając powietrze, i przerzucałam zagubione spojrzenie z Patryka na jego wybotoksowaną do granic możliwości dziewczynę. – To racja, ostatnio nie układało się między nami, ale... Ale mogliśmy chociaż porozmawiać, rozstać się jak normalni ludzie. Tyle lat razem, a ty...

– Co ty... Poczekaj, Nela...!

– Nie, już nic nie musisz wyjaśniać. Teraz wszystko rozu- miem. – Patryk najwidoczniej otrzeźwiał, ale w żadnym razie nie mogłam pozwolić mu dojść do słowa. Dlatego bezradnie kuląc ramiona, wyrzuciłam z siebie z szybkością karabinu maszynowego: – Unikałeś rozmów o ślubie, a gdy próbowałam zrobić cokolwiek, czy to wybrać salę, czy nawet datę, za każdym razem zmieniałeś temat... Ale teraz już wszystko wiem. Tak naprawdę nigdy nie chciałeś się zaangażować. Stabilny związek nie jest dla ciebie. Ja nie jestem dla ciebie... Przepraszam, że dopiero to zauważyłam. – Teraz nadszedł czas na szybkie rzucenie pojedynczego, zmieszanego spojrzenia na nową pannę Patryka, po czym wbicie zapłakanego wzroku w podłogę i nerwowy półuśmiech. – Tylko nie wiem, jak to zniesie twoja mama. Przecież jeszcze dzisiaj byłam z nią na zakupach, powiedziała, że nie może się doczekać, aż zacznę przymierzać suknie ślubne... – I szybka refleksja, i znów powrót spojrzeniem do Patryczka. – Ale tym się nie przejmuj. Załatwię to. Dam sobie radę. A tobie... Tobie życzę powodzenia. I szczęścia.

Mój przesycony skrajnymi emocjami głos załamał się na ostatnich słowach, wobec czego zdusiłam szloch, przyciskając do ust drżącą dłoń.

I cięcie! Mamy to! Byłam z siebie tak dumna! Wspięłam się na wyżyny aktorstwa! Scena godna Oskara! No i gdzie to jury akademii, gdy jest potrzebne? Taki potencjał się marnuje.

Pozostała już tylko dramatyczna ucieczka, jednak... Nie przewidziałam jednego. Tego, że Patryk, podrywając się od stolika, stanowczo złapie mnie za ramię i odwróci ku sobie. Pojęcia nie mam, jak poradziłam sobie z ukryciem naturalnego odruchu obrzydzenia.

– Nela, natychmiast skończ tę szopkę! Musisz wyjaśnić...!
O nie! Nie pędraku, nie dam ci tej szansy.
– Powiedziałam już wszystko. – Kręcąc głową, wyrozumiale poklepałam go po dłoni i posłałam mu przesiąknięty smutkiem, godny panny o złamanym sercu uśmiech. – Wracaj do niej.

Odwróciłam się na pięcie i słysząc za plecami piskliwe ujadanie nowej panny Patryczka, starłam z policzka wymuszone, fałszywe jak mój eks łzy. Wróciłam do baru, gdzie stojąca za ladą Kama wpatrywała się we mnie, jakby nagle wyrosły mi dwie głowy.

– Jestem skonfundowana. Pojęcia nie mam, czy bić ci brawo, czy pokazać czerwoną flagę – stwierdziła. A ja, wzruszając ramionami, najspokojniej w świecie usiadłam na hokerze i dopiłam wściekle kolorowego drinka. – Chociaż nie. Przebijała się jedna zdecydowana myśl. Zgłupiałaś do reszty!

– Zawsze mówiłam, że cenię sobie twoje uznanie.

– Okej, może powiedziałam, że ten pajac zasługuje na to, by obudzić się w łóżku pełnym jadowitych węży oraz by stado pająków uwiło sobie miłe gniazdo u niego tam, gdzie słońce nie dochodzi, ale to... Nela! Tobie autentycznie brakuje instynktu samozachowawczego!

Tajemnice Kiliana - WYDANE!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz