rozdział 5

22 3 13
                                    

Otworzyłem oczy ale odrazu je zamknąłem po tym jak przeszyła mnie ogromną strzała bólu.Po jakimś czasie udało mi się otworzyć oczy, ogarnąłem że nie znajduje się w swoim akademiku.

Ale jakoś specjalnie się tym nie przejmowałem.Było mi strasznie gorąco więc podjąłem prubę odkrycia się ale coś skutecznie mi w tym przeszkadzało.Po kilku próbach wkońcu udało mi się minimalnie odkryć spod tej pierzyny.

Zacząłem rozglądać się po pokoju i zauważyłem że nie mam na sobie mojej koszuli upomne was, tam noszę koszulę nawet na imprezy no hello trzeba jakoś wyglądać.

Nadal leżałem na w pół siedząc w łóżku jakiejś obcej osoby.I nagle poczułem że coś się rusza pod kołdrą odrazu wzdrygnołem się i obróciłem żeby zobaczyć kto to jest.

Widok który tam zobaczyłem z szkokował mnie bardziej niż inflacja w Polsce, obok mnie leżał nie kto inny jak wielmożny pan Adam jebany Mickiewicz.

Czekaj CZEKAJ czemu on i ja tu.W tym momencie moje ostatnie szare komórki znikneły niczym moje pięniądze z komuni kocham cię mamo ale ci tego nigdy nie wybaczę.

Byłem w takim szoku ,że zapomniałem jak się oddycha.

Ale kiedy tak przyglądałem się Adamowi to kiedy nie wykrzywia tej swojej ładniej buźki to jest nawet przystojny ALE NIC POZATYM.

Niesforne pasemko jego włosów leżało na jego twarzy więc postanowiłem je odsunąć najbardziej delikatnie jak się da żeby go nie obudzić.Nie chce psuć tej pięknej chwili.

Kiedy dotknołem jego twarzy Adam uśmiechnoł się.Poraz pierwszy widziałem jego prawdziwy nie wymuszony uśmiech.Czyli jednak kontaktował ale cóż takie dawki alkoholu różnie wpływały na człowieka.

Kiedy wzięłem rękę z jego twarzy odrazu walnołek się nią w twarz.Co ja robię ze swoim życiem boże daj mi siłe.

Chciałem jeszcze trochę pospać więc obruciłem się i dalej próbowałem zasnąć lecz Mickiewicz położył swoją rękę na mój goły brzuch po czym obróciłem mnie i przytulił do swojego torsu.

Próbowałem się szarpać ale mimo nie trzeźwego stanu Adama przyznaje że chwyt to miał niedźwiedzi.

Jakoś przyzwyczaiłem się do tego wystarczyło tylko się rozluźnić.Przespaliśmy tak jeszcze chyba godzinę szybko ten czas leciał.

-Dzień dobry-powiedział Adam jak gdyby nigdy nic się nie stało.A się stało i to zadużo.On chciał mnie w okropny sposób zbałmucić! Szczerze to i tak nie pamiętałem za dużo jedyne te pocałunki o KURWA ZYGMUNT.

Odrazu wyskoczyłem z łóżka.

-Gdzie ty się wybierasz przecież dzień jeszcze nie u progu!-Wykrzyczał ale ja już go nie słuchałem wziołem tylko moją koszulę leżącą na podłodze i pospiesznie w biegu ją ubierałem.

Jezu jak ja mu to wytłumacze.Może nie będzie pamiętać błagam oby nie pamiętał.Teraz największym moim zmartwieniem było czy Zygmunt będzię mnie jeszcze chciał widzieć na oczy.

Stanołem przed drzwiami naszego akademika cały zdyszany.Otworzyłem drzwi i ujrzałem spokojnie śpiącego sobie chłopaka nie dziwię się wkońcu była 8:00 nad ranem.

Pospiesznie zrobiłem sobie kawę zawinełem się w kocyk i czekałem aż Blondyn mnie z tąd wyrzuci.Julek nie panikuj w najlepszym przypadku cię bobiją hehehe.Dasz radę.

Siedziałem tak rozmyślając a to o Adamie a to o rozmowie którą będę musiał przeprowadzić z moim przyjacielem.

Zygmunt powoli budził się ze snu automatycznie moje ciśnienie mi podskoczyło a serce zaczeło bić w cholerę szybko.

-Mhhm Jule-Wysapał Zygmunt z na wpół przymkniętymi oczami.

-Tak?-powiedziałem drgającym głosem.Co ja zrobiłem..

-podejedziesz tu?

-mhm jasne-odpowiedziałem bardzo zmieszany.Podeszłem do jego łóżka i usiadłem na jego skraju.Zygmunt już w pełni otworzył oczy i mnie przytulił.

-Ehm, wszystko dobrze?-zapytałem z niepewnością w głosie.

-mhm-wymruczał bardziej wtulając się we mnie szczerze bardzo lubiłem te uczucie ale jedno mi nie pasowało Zygmunt chyba płakał.

-On~ona mn~mnie

-Hej spokojnie oddychaj, wdech wydech wdech wydech.Jeżeli nie chcesz nie mów mi tego-powiedziałem to co chciał mi przekazać było dla niego prawdopodobnie bardzo ciężkie.

-Dziękuje-powiedział i odsunoł się odemnie.

Miałem wrażenie iż jego oczy zaczęły się błyszczeć?Ale odrazu je zamnoł i po jakimś czasie znowu zasnoł.A ja cały czas przy nim czuwałem.Chyba jednak uda wymigać mi się z tej rozmowy z Zygmuntem.

BOŻE Adam czemu akurat teraz mi się to przypomniało.Z Zygmuntem sprawy poukładane ale co z Adamem?

*
UwU dzień dobry albo dobry wieczór wszystkich jak widać akcja się rozwija czuje satysfakcję bo wkońcu mam jakiś pomysł to narazie i dozobaczenia ❤️

Słowo i poezja ✌🏻

2 na 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz