rozdział 7

17 2 12
                                    

Kolejny dzień mijał mi spokojnie wszystko było świetnie na razie nie spotkałem Adama więc się bardzo ciesze.

Udało mi się jeszcze raz spotkać z Marią porozmawialiśmy sobie.Ale najbardziej irytowało mnie to ,że praktycznie cały czas mówiła jaki to Adam jest zajebisty.

Wszystko się układało dopóki nie dostałem tego telefonu od Mari.

Z prędkością światła ubrałem się i wybiegłem z pokoju.

-Juliusz gdzie biegniesz.-krzyknął Zygmunta który równie szybko się ubrał i biegł za mną.

I tak w tym momencie nic nie było ważne.Liczyło się aby zdążyć tylko na czas.

-Julek podwieźć cię?-zapytał cały zdyszany blondyn.Ja jedynie kiwnąłem głową i razem pobiegliśmy w stronę jego auta.

Wsiedliśmy i szybko jechaliśmy ,ale przepisowo w kierunku szpitalu.Cały drżałem.Byłem kompletnie zestresowany.

Szybko wybiegłem z auta i kierowałem się w stronę szpitala.Przysięgam jak znajdę osobę która jej to zrobiła to zabije.

-Julek zwolnij ja nie jestem tak szybki-Wysapał Zygmunt łapiąc się za kolana i ciężko dysząc.

-Poczekaj tu ja szybko pójdę-powiedziałem on pokazał mi kciuk do góry.Szybko spytałem się pani z recepcji gdzie leży.

Kiedy znalazłem się pod drzwiami wbiegłem tam bez opamiętania.Maria leżała cała w gipsach oraz bandażach a obok nie siedział nie kto inny jak Adam.

-O witaj Juleczku.-Powiedział z tym jego charakterystycznym uśmieszkiem który wykorzystywał zazwyczaj w naszych konfrontacjach.

-Błagam cię nie teraz.-powiedziałem z słyszalnym zirytowaniem w głosie nie miałem siły na nic a szczególnie z tą konkretną osobą.

-Dobrze, już dobrze Julku złość piękności szkodzi.-No nie no poprostu kuźwa nie czy on nie może przez chociaż jakiś czas być poważny.

-Adam proszę cię.-Jedynie wyszeptałem.Siedzieliśmy razem w poczekalni kilka minut nie odzywaliśmy się do siebie narazie ani słowem a atmosferę pomiędzy nami można było ciąć nożem a najgorsze było to że nie mogliśmy być z Marią w pokoju bo nas ta piguła wywaliła.

-Boże cześć chłopaki.-Z znienacka pojawił się cały zdyszany Zygmunt przysiadający się do mnie na krzesło które prawdopodobnie przeżyło drugą wojnę światową no cóż takie uroki szpitali w Polsce.

-I jak z nią.-Zapytał blondyn chwilę przetwarzałem te pytanie ponieważ byłem tak zamyślony że nie kontaktowałem jak Adam na imprezie bo kilku litrach czystej.

-Nie wiem jedyne co udało mi się zobaczyć to, to że jest cała w przeróżnych bandażach i innych medycznych rzeczach.-Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.Boże ja nie rozumiem jak człowiek może kogoś nie zauważyć, chwila nie uwagi i ktoś może kogoś zranić lub co gorsza odebrać życie.

-Przepraszam was chłopaki ale za chwilę przyjdę-Powiedziałem po jakimś czasie i udałem się w stronę toalety mam nadzieję że nie będzie tam chociaż szczurów.

Po załatwieniu swoich potrzeb poszedłem jeszcze umyć ręcę, kiedy już chciałem wyjść wparował tutaj Adam.Przytulając mnie mocno do siebie tak ,że nie mogłem się ruszyć.

-Teraz mi nie uciekniesz Juleczku.-Wyszeptał mi do ucha Adam lekko je zagryzając.Nie mogłem się ruszyć odczuwałem ogromy dyskomfort.

Już myślałem ,że po mnie do póki do łazienki nie wszedła jakaś osoba z personelu Adam w ułamku sekundy mnie puścił był wystraszony jakby zobaczył ducha choć jest to słabe porównanie na podstawie jego wypocin pt. ,,Dziady,, ale co jak co był wystraszony.

Miałem szansę żeby ucieknąć i ją wykorzystałem w mgnieniu oka wyrwałem się z ramion Adama.Ten chwilę przetwarzał co się stało i zaczął szybko biec za mną.

Uciekałem na tyle ile miałem sił, Zygmunt zobaczył mnie w tym amoku i odrazu zerwał się i próbował mnie dogonić.

Zgubiłem gdzieś Adama dzięki ci Boże.

-Julek co się stało czemu biegłeś?-zapytał się mnie Zygmunt.Staliśmy aktualnie przy jego aucie ciężko oddychając.

-Potem ci powiem musimy szybko wracać.-On jedynie kiwnoł głową i jak najszybciej mogliśmy wyjechaliśmy z szpitalnego parkingu.

Przez całą drogę nic do siebie nie mówiliśmy.Zygmunt nie wiedział co się dzieje a ja co tak w ogóle ze mną jest nie tak.Mam przewalone przez Adama, jakiś idiota potrącił Marie i sam ledwo wytrzymuje czemu nie może być to tak proste jak w filmach?

Już wiem ,że będzie to bardzo długi rok.

2 na 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz