III. Walka o Wanaheim

68 11 2
                                    


[ISA]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[ISA]

Trzask drewna rozpadającego się w pożodze przypomina dźwięk łamanych kości i wzdrygam się na tę myśl, a żółć podchodzi mi do gardła.

Przecież to nie ma sensu! Nawet gdyby lodowi giganci jakimś cudem przerwali linię obrony, to co im to da? Tylko Idunn, Freya i być może Frejr byliby w stanie wyhodować jabłka nieśmiertelności...

Czuję, jakby ktoś zacisnął mi rękę na gardle, gdyż dociera do mnie powoli świadomość tego, że skoro kazano spalić Święty Sad, to znaczy, że bogowie z góry założyli naszą porażkę...

– One wrócą tu, prawda...? Jak tylko zabezpieczą jabłka, to wrócą...? – szepcze Hilda, gdy pozostałe dziewczęta również orientują się, że zostałyśmy porzucone. Zapada cisza, która sprawia, że wykręca mi wnętrzności, bo nawet niepoprawna optymistka Gudrun nic nie mówi, nie zapewnia, że wojowniczki wrócą.

– Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem! Pora wesprzeć narzeczonego Isy! – zarządza w końcu Frida. Kiwamy głowami, chwytamy nasze włócznie, miecze i tarcze, po czym ruszamy tam, gdzie wojska asgardzkie utworzyły żywy mur wokół osady.

Ta bariera jednak została już dawno przerwana i wpadamy w wir walki. W duchu cieszę się, że dzierżę włócznię, kiedy mierzę się z pierwszym wrogiem, który jest niemal dwukrotnie wyższy ode mnie. Jest również znacznie wolniejszy, więc bez problemu unikam ostrza wielkiego miecza, którym się posługuje. Szybko udaje mi się zadać śmiertelny cios i moment później robię unik, a czyjeś ostrze przecina powietrze tuż nad moją głową. Wyrywam grot włóczni z klatki piersiowej poległego giganta i odwracam się, uderzając przeciwnika drzewcem w głowę. Nagle coś powala mnie na ziemię, ale w ostatniej chwili wyrzucam przed siebie broń – szczęki wilka zaciskają się na drewnie. Serce uderza mi jak szalone, kiedy uświadamiam sobie, że gdybym zareagowała moment później, to te zębiska zatopiłyby się w mojej szyi.

Co, na Odyna, robi tu wilk?! Czy te zwierzęta nie są poświęcone Wszechojcu?! Odpycham zwierzę, czując mdłości na samą myśl, że miałabym zabić niewinne stworzenie. One nie powinny być częścią tej wojny... Ten jednak nie daje za wygraną i znowu rzuca się na mnie, więc walę płaską stroną grotu w jego głowę. Bestia pada na chwilę, a ja w tym czasie odpieram atak innego żołnierza. Jednym ruchem rozcinam mu brzuch, z którego bucha krew. Wilk potrząsa głową i podrywa się, żeby ponownie na mnie skoczyć, ale chwilę później długi miecz odrąbuje mu głowę.

– Wszystko dobrze, strażniczko?

Natychmiast rozpoznaję wojownika – to jeden z tych, z którymi pił piwo Agnarr, kiedy przyjechałam zrobić mu awanturę. Kiwam głową i oboje odwracamy się do siebie plecami, odpierając kolejne ataki. Chwilę później słyszę generała wyszczekującego rozkazy niczym rozwścieczony pies. Nie mogę uwierzyć, kiedy dociera do mnie znaczenie jego słów:

Córka słońca i księżyca (Zmierzch bogów #1) [WYDANE!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz