Rozdział 4

777 15 3
                                    

W poniedziałek ferie . Jadę ze świętą trójcą do Włoch, do Rzymu. Może nie jestem jakaś najlepsza we włoskim ale umiem podstawy typu: Ciao, mi chiamo Hailie e vivo in Pennsylvania. To znaczy : hej jestem Hailie i mieszkam w Pensylwanii.
★★★
Wstałam dziś o 11:40 bo jest sobota a wczoraj pakowałam się do 4 by dziś móc po wkurwiać Dylana, i wsimię bliźniaków też. Zeszłam na dół zjeść śniadanie, na moje życzenie dziś na śniadanie są naleśniki. Idąc do kuchni okazało się, że cała święta trójca jest w salonie i pierdoli na konsoli w te gierki.
-O dziewczynka wstała- powiedział Dylan a bliźniacy parskneli śmiechem.
-dobra nie zesraj się- odpowiedziałam i poszłam zjeś.
★★★
Około 13:00 chłopaki zebrali się z salonu i poszli się spakować. A ja szczęśliwa poszłam za Dylankiem.
-Dziewczynko idź się pakować w poniedziałek już jedziemy- powiedział Dylan wchodząc do swojego pokoju i zamykając mi drzwi przed nosem. Przewróciłam się i klęcząc otworzyłam te  chujowe drzwi.
-wczoraj się spakowałam chłopczyku- warknełam na brata i powoli zaczełam wstawać.
-to niewiem idź do Shana albo zobacz co Will robi okej ?
-nie
-boże Hailie wyjdź
Zamknełam drzwi i położyłam się na jego łóżku.
-okej napiszę do nich.-powiedzialam i  wziełam telefon.
Dylan pokazał mi środkowy palec i zaczął się pakować.
A ja zaczęłam pisać do Willa bo czemu nie ?
__________________
H:hej Will

W:co tam malutka ?

H:Dylan kazał mi zobaczyć co robisz ale mi się nie chce więc piszę

W:czemu kazał ci zobaczyć co u mnie coś się stało ?

H:nie poprostu siedzę u niego w pokoju i go wkurzam
H:to znaczy pomagam mu się spakować😅 
   
W:dobrze malutka 💕
__________________

★★★
I właśnie tak mineła mi sobota. Na wkurwianiu Dylana i robię a se z wszystkiego bekę.

Rodzina Monet(ale Hailie wychowuje się od małego z braćmi )(Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz