Rozdział 7

49 7 0
                                    

- No i co o tym myślisz? - Zapytałaś pokazując Trixx swój rysunek.

- Jesteś pewna? - Stworzonko odparło z lekkim zwątpieniem.

- A co jest złego w tym projekcie? - 

- Tak właściwie to nic, ale nie wiem czy to jest strój na szkolny bal. - 

- To jest tylko rysunek poglądowy. Wiadomo, że nie ubiorę czegoś identycznego. - Przewróciłaś oczami.

- Zamierzasz to sama uszyć? - 

- Coś ty, przecież ja nie umiem szyć. -

- Tak samo jak rysować. -

- Nie bądź złośliwy, mam inne talenty. - Wywróciłaś oczami. - W każdym razie muszę iść do galerii poszukać jakiejś sukienki. Jeśli mam być szczera to jest to idealna pora, bo akurat jest weekend i nawet nie mam dużo zadane. -

Siadłaś przy komputerze, aby sprawdzić gdzie jest najbliższe centrum handlowe. 

- Nigdy wcześniej nie widziałem ciebie chodzącej po sklepach. -

- A myślisz, że skąd mam wszystkie ubrania? Wszystko kupiłam przed przeprowadzką tu i do teraz nie miałam potrzeby, żeby kupować kolejne rzeczy.-  Wywróciłaś oczami. - Znalazłam! Jest 20 minut stąd. Najpierw metrem 15 minut a potem wystarczy 5 minut na nogach i jestem. - Zaczęłaś się pakować do wyjścia. 

- Dobrze, że wreszcie gdzieś wychodzimy. Muszę rozprostować kości. - Kwami się przeciągnęło.

 - Tak właściwie to mam do ciebie jedną prośbę. Chciałabym iść do sklepu sama. - Powiedziałaś wykrzywiając twarz w lekki uśmiech.

- Jak to? A co jak spotkasz kogoś pod wpływem akumy? - Zapytał Trixx z wyczuwalną nutą stresu w jego głosie.

- Bez przesady. Przez dwie godziny bez Volpiny nic się nikomu nie stanie - 

- No nie wiem... Uważam, że jest to nierozsądne. - 

- Trixx, nie przesadzaj. Wszystko będzie okej. - Powiedziałaś i wyszłaś z domu.

Założyłaś słuchawki i ruszyłaś spokojnym krokiem w kierunku metra. Nie pamiętałaś ile czasu minęło od twojego ostatniego takiego spaceru. Przed przeprowadzką kochałaś chodzić na długie spacery, które pomagały oczyścić ci umysł, ale odkąd zostałaś superbohaterką wszystko się zmieniło. Problem był taki, że nie do końca na lepsze. Mimo, iż lubiłaś pomagać ludziom nie miałaś chwili dla siebie. W między czasie dotarłaś na stację metra, na którą po kilku minutach wjechała kolej. Wsiadłaś do jednego z wagonów i zajęłaś ostatnie wolne miejsce obok jakiegoś blondyna. 

- Aurie? - Poczułaś klepanie po ramieniu. Mimowolnie przesunęłaś wzrok w tamtą stronę.

- Adrien. - Powiedziałaś krótko i wróciłaś do przeglądania telefonu. Nie minęła chwila a chłopak znowu poklepał cię w ramię.

- Co tam? - Zapytałaś wzdychając i zdejmując słuchawki.

- Chciałem pogadać. - Uśmiechnął się chłopak.

- Okej. A o czym? - Uniosłaś brew.

- Co tu robisz? - 

- Jadę do galerii, potrzebuję kupić parę rzeczy na ten szkolny bal. -

- To bardzo ciekawe. Ja miałem zamiar iść do kina, które również jest w galerii. -

- Sam? - 

- Urwałem się ochroniarzowi. Mój ojciec nie puszcza mnie nigdzie bez niego, ale ja chciałem zaznać trochę wolności. - 

Paris HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz