Dzisiaj są moje 16 urodziny. Zgodnie z naszą rodzinną tradycją zawsze na czyjeś urodziny jeździmy na kolacje do restauracji. Nie mogłam się jej doczekać bo tak naprawdę to jeden z niewielu dni w roku w którym faktycznie spędzamy ze sobą przynajmniej te kilka godzin. Przez resztę dni Vincent i Will siedzą ciągle w swoich gabinetach, a reszta braci albo wychodzi na imprezy albo po prostu nie wychodzą z pokoi. Ogólnie po prostu nie spędzamy ze sobą za wiele czasu. Z racji że to piątek wstałam specjalnie trochę wcześniej żeby się lepiej przygotować do szkoły. - Cześć Dylan!- Wchodząc do kuchni spotkałam swojego brata który siedział przy stole i pił jakiś zielony koktajl - Hej Roz, Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- odparł bez większego zaangażowania nadal patrząc w telefon -Dzięki- odparłam- Wychodzę dzisiaj trochę wcześniej bo spotykam się z Nathanem- Nie zdziwiła mnie jego postawa. Odkąd pamiętam bracia nie zwracali na mnie większej uwagi. Chociaż w dniu moich urodzin zawsze było jej trochę więcej. Cóż może musiał załatwić jakieś ważne rzeczy? Nie miałam ochoty na jedzenie czegokolwiek przed szkołą więc pożegnałam się z Dylanem i wyszłam z domu.
Dzisiaj wyjątkowo zawozi mnie Zack - mój kierowca. Zazwyczaj jeżdżę z Dylanem ale dzisiaj wyszłam prawie godzinę wcześniej niż zawsze, Nathan mówił że ma dla mnie jakąś niespodziankę i mam podjechać w nasze miejsce. Trzydzieści minut później już siedziałam pod wielkim dębem w środku parku. Dwanaście lat temu właśnie w tym miejscu pierwszy raz spotkałam Nathana. Czteroletnia Rozalia usiadła właśnie pod tym dębem zanosząc się płaczem bo zgubiła swojego ulubionego misia gdy nagle chłopiec w tym samym wieku podchodzi do niej i jej go wręcza mówiąc że go znalazł. Od tamtego momentu są praktycznie nierozłączni.
- Roz! Przepraszam, że musiałaś czekać!- moje rozmyślania przerwał Nathan który właśnie do mnie podbiegał. W rękach trzymał wielkie czerwono-białe czyli w moich ulubionych kolorach pudełko - Ślicznie wyglądasz- odparł po dłuższym przyglądaniu mi się - Z okazji że to twoje 16 urodziny przygotowałem ci to- mówiąc to wręczył mi pudełko - Nat, naprawdę nie musiałeś, musiało to być wyczerpujące przygotowywać mi prezent- zaśmiałam się - Niby dlaczego?- Zapytał podejrzliwie- Przecież znamy się od 12 lat musiałem coś dla ciebie wymyślić, No dalej otwieraj Pociągnęłam za czerwoną wstążkę. Moim oczom ukazały się balony, dużo balonów, oczywiście albo białe albo czerwone. W środku znajdowało się kilka białych paczuszek. W nich znajdowały się różnorodne rzeczy, od słodyczy do moich ulubionych perfum. Na dnie leżała jeszcze jedna paczuszka, była najmniejsza ze wszystkich. Podekscytowana zaczęłam ją otwierać aż moim oczom ukazał się .......... naszyjnik. Srebrny naszyjnik z biało czerwonym sercem zrobionym z jakiegoś kryształu. Przeniosłam moje zdziwione spojrzenie na Nathana. - Jeśli kiedykolwiek będziemy musieli się rozstać , proszę Roz pamiętaj że zawsze nie ważne co będę przy tobie właśnie w tym wisiorku .-Odparł wyjątkowo smutnym jak dla niego tonem- Chodź pomogę ci go założyć. - Jest piękny - odparłam - Ale dlaczego mielibyśmy się rozstawać? - Nie chciałam mówić tego głośno ale nie wyobrażam sobie życia bez Nathana jest moim jedynym wsparciem nie licząc Tracy, nie poradziłabym sobie bez niego. - Nie wiem, ale jeśli kiedyś coś takiego się stanie proszę pamiętaj o tym Roz, to dla mnie ważne. - Okej okej będę pamiętać- po dłuższej ciszy zerknęłam na godzinę 7..50 - ale teraz chodźmy do szkoły bo się spóźnimy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WITAJCIE mam nadzieje że rozdział się podobał. Jest krótki ale myślę że jutro też coś napiszę.
A jutro wolne więc odpocznijcie
Do zobaczenia!
CZYTASZ
Rozalia Monet
Подростковая литератураRozalia to zwykła, pilna , niczym nie wyróżniająca się nastolatka. ? Rozalia to jedyna córka najpotężniejszej rodziny w stanie. Rozalia od zawsze myślała, że jej rodzina liczy 7 osób (liczcie rodziców mimo, że matka Nie żyje) ale co jeśli od za...