~ Rozdział Pierwszy ~

55 3 2
                                    

Jeszcze zanim
Książka będzie w większości odbywała się z perspektywy Kaliny!

Po dotarciu na lotnisko mama pomogła mi wynieść bagaże z auta, po czym odjechała. Przy wejściu zobaczyłam Weronikę oraz Lidię, wraz z jej bratem, Maćkiem

L: No wkoncu, ile można czekać!
K: ZGUBIŁAM DOWÓD, NIE MOJA WINA! I hej Maciek ^^
M [Maciek]: Hej Kalina ^^
W: Czekam na wasz ślub
Kalina i Maciek: NIE BĘDZIE KURWA ŚLUBU

Powiedzieliśmy po czym oboje się lekko zaczerwienilismy i zaśmialiśmy

L: Nie wyrażam zgody na ślub mojego brata z moją przyjaciółką
W: O TY KUR-
L: DOBRA, WEJDZIEMY DO ŚRODKA?! ZA GODZINĘ MAMY SAMOLOT
W: Niech ci będzie. Ty Maciek możesz iść
M: AHA. OKEJ. CHAMSKO.

Powiedział, po czym wsiadł do swojego auta i odjechał

K: Dlaczego muszę mieć takie zjebane przyjaciółki

Powiedziałam po czym skierowałam się w stronę wejścia na lotnisko. Postanowiłyśmy że skoro mamy jeszcze czas, to zajdziemy do McDonalda po kawę. W czasie zamawiania, zobaczyłam kątem oka dość dziwną postać. Wyglądała jak cień. Rogi, ogon i skrzydła demona, całe czarne ciało. Ubranie.. Jak mundur N@z!st0wski... Na ramieniu czerwona opaska.. Patrzył się na nas pustym wzrokiem. Odwróciłam się w tamtą stronę, lecz nikogo nie zauważyłam. Przeraziłam się lekko, a po plecach przeszły mi ciarki

L: Kalina? Wszystko w porządku?
K: Huh..? Oh, tak, wydawało mi się że coś widziałam dziwnego... Trochę...
W: Jesteś pewna? Dziwnie wyglądasz...
K: Tak! Jestem pewna...
L: Skoro tak mówisz...

Po kilku minutach dostałyśmy kawy, i skierowałyśmy się w stronę siedzeń, by poczekać na nasz samolot. W trakcie gdy rozmawiałyśmy, zobaczyłam kątem oka znowu tą samą postać. Spojrzałam tam, lecz znowu nigdzie jej, lub go nie było. Lekko zaczęłam panikować, lecz myślałam że to po prostu jakieś.. Zwidy..? Halucynacje..? Coś w tym stylu. Pewnie dlatego że stresuje się lotem. Widać było że jestem zdenerwowana, lecz dziewczyny niestety to zauważyły.

W: Dobra Kalina, widać że coś jest nie tak, gadaj o co chodzi
K: To nic takiego. Stresuje się tylko lotem..
L: Kalina. Nie kłam.
K: Nie kłamię. Dobra, kończmy te kawy, za niedługo musimy się zbierać.

~~~~Time Skip~~~~

Po około godzinie byłyśmy na pokładzie samolotu. Patrzyłam przez okno, ciągle myśląc o tej postaci. Dlaczego.. On.. Bo bardziej wyglądał na chlopaka.. Był ubrany w taki mundur.. Złapałam się lekko za głowę. Za dużo myśli naraz. Byłam jednocześnie przerażona trochę, i jednocześnie zaskoczona. Chociaż w sumie to naprawdę mogły być tylko zwidy... Albo coś... Wyciągnęłam z plecaka słuchawki, i włączyłam sobie piosenki. Weronika i Lidia w tym czasie o czymś rozmawiały między sobą. Miałam nadzieję że jak najszybciej będziemy w hotelu, bym mogła trochę odpocząć. Po chwili poczułam jak Weronika szturcha mnie w ramie. Zdjęłam słuchawki i spojrzałam na nią

W: Na kiedy my mamy te bilety do Reichstagu? Dziś czy jutro?
K: Huh.? Oh.. Na jutro na 14.. Nie mówiłam..?
W: Nie, nie mówiłaś
K: Oh, sorki. Myślałam że mówiłam..
L: Z tobą naprawdę jest dzisiaj coś nie tak
K: To nic takiego.. Zmęczona trochę jestem... I tyle...
L: Mhm. W razie czego jakby coś się działo to mów, dobra?
K: Dobrze.. Powiem...

Powiedziałam, po czym założyłam spowrotem słuchawki. Zamknęłam oczy a po chwili zasnęłam.

~~~~Time Skip, około półtorej godziny później~~~~

Po wyjściu z lotniska złapałyśmy jakąś taksówkę, i pojechałyśmy w stronę hotelu w którym miałyśmy się zameldować na czas pobytu w Berlinie. Po dojechaniu od razu poszłyśmy do naszego pokoju, i się rozpakowałyśmy. Rozmawiałyśmy gdzie będziemy chodzić, i zwiedzać. Dokładniej to Weronika i Lidia rozmawiały. Ja się prawie nie udzielałam.

K: Dziewczyny, ja niedługo wrócę... Chce trochę pochodzić dookoła hotelu.. Muszę jedną rzecz przemyśleć. Wy w tym czasie zadecydujcie co zwiedzimy.
L: Dziewczyno, gadaj o co chodzi. Cały dzień dziwnie się zachowujesz. Co z tobą jest nie tak?
K: To nic takiego. Za kilka minut wrócę.

Powiedziałam, po czym wyszłam z pokoju, a następnie z hotelu. Założyłam sluchawki, po czym skierowałam się w stronę Brandenburger Tor. Cały czas nękały mnie myśli na temat tej postaci. Przez jakąś godzinę pochodziłam po okolicy, po czym skierowałam się w stronę hotelu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
662 Słowa
Wiem że to mało dość, ale jak dla mnie to jest tak szczerze dużo- I chce przekazać, od następnego rozdziału zacznie się więcej dziać, więc pewnie będzie dłuższy
I brawo ja, drugi rozdział w jednym tygodniu :D (nudziło mi się wiec dlatego napisalam)
To bye, do następnego rozdziału
ZA WSZYSTKIE BŁĘDY PRZEPRASZAM

Zagubione na wojnie [Polish Version]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz