~ Rozdział trzeci ~

41 1 2
                                    

Po około 20 minutach byliśmy przed domem Eliasa. (Elias mówi ciągle po niemiecku, tak samo jak dziewczyny do waszej informacji)

E: Jesteśmy na miejscu.
K: Jeśli mogę się spytać, umiesz mówić po Polsku.?
E: Nie.
K: Al-
E: RUHIG SEIN! [CICHO BYĆ!] (Jestem zmuszana do pisania ratunku)

Krzyknął, a ja lekko odskoczyłam. Weszliśmy do środka, gdy nagle usłyszeliśmy czyjś głos z wnętrza domu.

?: Kogo żeś znowu przyprowadził Elias?!
E: Polaków.
?: ZDURNIAŁEŚ?!

Usłyszeliśmy jeszcze krzyk, po czym podszedł do nas inny mężczyzna. Również był w niemieckim mundurze

E: Nie, nie zdurniałem.
?: JAK KTOŚ ZOBACZY BE-
E: ZAMKNIJ PYSK NOAH! DOBRZE WIESZ ŻE JA NIE CHCE BY TA WOJNA SIE CIĄGNĘŁA DALEJ, WIESZ ŻE CHCE POMAGAĆ DLA POLAKÓW ZAMIAST ICH ZABIJAĆ!
N: PRZEZ TO OBOJE BĘDZIEMY MIEĆ KŁOPOTY!
E: Jak mamy mieć kłopoty skoro potrafią mówić po niemiecku? Nikt się nie dowie.

Powiedział Elias po czym Noah spojrzał na nas, a dokładniej na mnie

N: One nas wydadzą.
K: Wcal-
N: ZAMKNIJ SIE!
E: Może dałbyś im coś powiedzieć? Cały czas gadasz to co chcesz, a im nic nie pozwolisz.
N: Od kiedy ty jesteś po stronie Polaków? Wiesz ze naszym zadaniem jest ich zabijać.
E: A ja nie chce zabijać innych. Chce mieć wkoncu spokój.
N: Mhm. Dobra.

Dodał Noah po czym spojrzał na mnie.

N: Skąd znacie niemiecki? I co to są za ubrania?
K: Uczyłyśmy się go w szkole.. A takie ubrania nosimy na co dzień...
E: Nikt nie nosi takich ubrań. Nawet w Polsce. Skąd wy macie takie ubrania?
L: Znalazłyśmy je.!- W... Jakiejś opuszczonej fabryce...

Lidia w tym momencie uratowała nam tyłek. Elias i Noah wyglądali tak, jakby nam uwierzyli co akurat nam sprzyjało

E: Dobra. Imiona swoje podajcie.
K: Ja jestem Kalina.. A to Weronika i Lidia..-
N: Kalina, co ty masz na szyi?
K: Co.?-

Rzekł Noah a ja w tej chwili przypomniałam sobie że nosze nieśmiertelnik. Noah mnie za niego złapał, i pociągnął w swoją stronę.

N: Ugh. Po Polsku. Od kiedy baby niby mogą nosić nieśmiertelniki?
W: W Polsce od początku wojny... (TERAZ SE ZDAŁAM SPRAWE ŻE WERONIKA I LIDIA PRAWIE NIC NIE MÓWIĄ XDD)
E: Dobra. Nie możecie zostać w tych ubraniach.

Spojrzałyśmy na niego, a Elias w tym momencie podszedł do jakiejś szafy, z której wyciągnął 3 niemieckie mundury

K: Ja tego nie zał-
E: Zakładasz. W tej chwili.
W: Ale m-
N: ALBO ZAKŁADACIE ALBO WASZA TRÓJKA ZOSTANIE ROZSTRZELANA!

Lidia się lekko wystraszyła, co łatwo można było zauważyć. Okryłam ją lekko ręką i odrzekłam

K: Dobra. Założymy te mundury. Ale jest jeden warunek. Macie pomóc wygrać Polakom wojnę.
E: Niech wam będzie.
N: Przemyślimy to.
K: Nie ma że przemyślicie. Macie nam pomóc.
N. UGH. DOBRA!

Krzyknął Noah po czym udał się do innego pokoju. Elias na nas spojrzał

E: Ignorujcie go. Od kiedy zaczęła się wojna zaczął się tak zachowywać. A teraz bierzcie te mundury, po prawej macie łazienkę. Daje wam 5 minut. Później idziemy wam wyrobić jakieś sztuczne dane osobowe, by nie wiedzieli że jesteście Polkami.
K: Gdzie niby można takie rzeczy robić? I czy to w ogóle jest legalne.?
E: Nikt nie mówił że nie jest legalne czy nielegalne. A teraz won się przebierać.

Poszłyśmy posłusznie się przebrać. Wyszłyśmy po około 2 minutach, a Elias zabrał nasze poprzednie ubrania.

E: Później kupie wam jakieś nowe. Jak na razie macie się podporządkować moim zasadom i tak dalej. Jasne?
K: Jasne..
E: I póki nie będziecie robić nic źle, nie spotka was kara. Teraz idziemy.

~~~~Time skip jakieś 2-3 godziny później~~~~

Chodziłyśmy z Eliasem po Berlinie, troche zmęczone i głodne

K: ELIAAAS... CHODZIMY JUŻ KILKA GODZIN.... GŁODNE JESTEŚMY....
E: Scheiße... Dobra. Zaraz coś zjemy. Co chcecie?
L: Obojętnie byle coś zjeść.
E: Ugh...

Po kilku minutach doszłyśmy do jakiejś restauracji i weszliśmy do środka. Elias zamówił dla nas jakieś jedzenie po czym usiedliśmy do stołu.

E: No więc. Co wy robicie w Berlinie?
K: Uh.. Przyjechałyśmy na tro-

Nie dokończyłam, ze względu na to że w tej samej chwili poczuliśmy jakiś okropny zapach ulatniającego się gazu. Elias zauważył na ziemi granat

E: WYCHODZIMY STĄD W TEJ CHWILI!

Krzyknął do nas i szybko wybiegł z budynku, a my za nim. W oddali widzieliśmy kogoś z kilkoma granatami w rękach

E: JAPIERDOLE TO JUŻ 8 RAZ W TYM TYGODNIU! Ugh. Nic wam nie jest?
K: Chyba nie... Co to było..?
E: Ktoś wrzucił granat z gazem pieprzowym... Ostatnio to zdarza się coraz częściej...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

736 WYRAZY

WKOŃCU SIĘ DOCZEKALIŚCIE

OSOBIŚCIE NIE PODOBA MI SIE TEN ROZDZIAŁ, ALE CÓŻ. ŻYCIE. 

Zagubione na wojnie [Polish Version]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz