Rozdział 9 Tajlandia

86 3 0
                                    

Jak zawsze wkurwiona, siedziałam na pokładzie prywatnego samolotu braci Monet. Po ostatnich wydarzeniach Łincent dostał jakiegoś załamania nerwowego. Gdy przyszliśmy do domu zabrał mi wszystkie Jelly Fruity i prawie wszystkie nazistowskie książki. Prawie bo dwie udało mi się ukryć. Potem kazał mi zejść do biblioteki gdzie zastałam go siedzącego przed wielkim pentagramem zrobionym chyba z piasku. Kazał mi usiąść na przeciwko siebie, a potem wziął moją dłoń i naciął ja nożem. Wypływająca z rany krwią poplamił zdjęcie mojej zmarłej matki, potem zaczął pierdolić jakieś zaklęcia, to już nie było śmieszne zerwałam się gwałtownie i wybiegłam przerażona z biblioteki. Ten psychopata chyba chciał mnie złożyć w ofierze. Przysięgam nigdy w życiu tak nie spierdalałam. Wpadłam na Łila któremu powiedziałam żeby dzwonił po egzorcystę bo Łincent sprawi że  nam zaraz dom opęta. Łil tylko powiedział że mam się nie martwić bo Łincent chce tylko skontaktować się z duchem mojej matki i poprosić ją żeby zmartwychwstała bo on już nie daje rady. W końcu chyba mu się nie udało bo wkurwiony wbił do mojego pokoju i oznajmij że mam się pakować bo wyjeżdżam do Tajlandii ze świętą trójcą. Bardzo się ucieszyłam, ale moja radość minęła gdy dowiedziałam się że Tajlandia to nie piękna grecka wyspa tylko jakieś kompletne zadupie na drugim końcu świata. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie pokazała swojego wkurwienia. Więc gdy odjeżdżaliśmy autem spod rezydencji, pokazałam Łincentowi środkowy palec i jedną z nazistowskich książek które przemyciłam. Odprawa przebiegła  w miarę bezproblemowo oprócz tego jak jakiś babsztyl  doczepił się do mnie o posiadanie herbaty ziołowej, uznała  to za ,,Próbę przemycenia substancji psychoaktywnych za granicę". Na tym zadupiu pewnie nawet nie wiedzą co to narkotyki. Reszta podróży przebiegła już naprawdę bezproblemowo i w końcu wylądowaliśmy w Tajlandii. Przed willą w której mieliśmy mieszkać stał jakiś stary typ. Święta trójca przywitała się z nim i zostawiła nas samych.
- Cześć Hałli. - powiedział od razu do mnie jakbyśmy się znali dobre kilka lat, co już mnie wkurwiło.
- Przepraszam bardzo ale ja pana nie znam. Nie będę gadać z jakimś obcym facetem. Ja nie mam pewności czy nie jest pan jakimś pedofilem albo psychopatą. - grzecznie wytłumaczyłam mu moje wrogie nastawienie.
- Dobra nie będę owijał w bawełnę. Jestem twoim ojcem! - Zatkało mnie. Czekałam tylko aż ktoś wyskoczy z kamerą i powie że to jakiś jebany żart.
- Ale przepraszam bardzo. O czym ty do mnie w tym momencie pierdolisz, bo to są chyba jakieś jaja. - Facetowi zrzędła mina no moją reakcję.
- Wiem co myślisz. Tak zostawiłem ciebie i twoją mamę ale uwierz mi nie miałem wyboru, zresztą chodź do środka to ci wszystko wyjaśnię... - nie chciałam z nim mieszkać ani gadać ale nie skończyłam mówić jak bardzo mnie wkurwił tym że przez niego ci idioci w podstawówce mogli mówić że nie mam starego bo poszedł po mleko i nie wrócił. Bardzo przykre doświadczenie, a w domu mogłam przynajmniej usiąść.
Facet poszedł na taras z dużym basenem i usiadł na kanapie. Ja usiadłam na leżaku.
- Więc tak Hałli...
- Może najpierw ja się wypowiem co o tym myślę.- przerwałam mu. - Przez piętnaście pierdolonych lat nie pamiętałeś o mnie. A teraz se myślisz że ja ci ot tak wybaczę i będzie super. Otóż nie.  Jesteś skończonym chujem, będę cię nienawidzić do końca mojego zjebanego życia. Odpierdolcie się ode mnie wszyscy a zwłaszcza TY jebany geju. Jesteś czarny. Twoja matka  nie ma kolan, twój stary miesza bigos.- gdy skończyłam mój wywód zostawiłam zszokowanego typa który śmiał nazywać się moim ojcem samego i poszłam na plażę słuchać bedoesa i czytać.
      

                                  ***

Godzinę. Godzinę kurwa był spokój, a teraz znowu przyszedł mnie dręczyć.
- Cześć Hałli. - zaczął. - przepraszam cię wiem że to dla ciebie trudne do pojęcia, ale uwierz mi że będę super tatuśkiem. Co ty na to żeby pójść jutro do klubu? Będziesz mogła nawet wypić jednego małego drinka. To jak pogodzimy się?  - Czy dam się przekupić wyjściem do klubu? Odpowiedź brzmi: Tak.
- Dobra. Może być taki układ. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Ten człowiek jednak nie wiedział jak głupim pomysłem było pozwolenie mi pójść do klubu.

Rodzina kredytu hipotecznego Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz